"Zawsze warto": Katarzyna Zielińska jest typową córeczką tatusia...
Katarzyna Zielińska, czyli Dorota Zimna z serialu „Zawsze warto” i niezapomniana Marta Walawska z „Barw szczęścia”, zawsze bardzo ciepło mówi w wywiadach o tacie. - Odkąd pamiętam, był moim bohaterem, takim... na całe życie – twierdzi i dodaje, że to po ojcu odziedziczyła optymizm, perkaty nos i charakterek.
Rok temu, gdy światem zawładnął koronawirus, Katarzyna Zielińska drżała o bezpieczeństwo rodziców. Sen z powiek spędzała jej myśl, że nie może do nich pojechać, zrobić im zakupów...
- Oni muszą sami wyjść czasem do sklepu. Chciałabym, żeby byli bezpieczni, więc błagam, noście maseczki, dajcie tym starszym ludziom, którzy teraz są zdani tylko na siebie, przestrzeń - zaapelowała do fanów.
Dziś aktorka jest już spokojniejsza, choć wcale nie przestała się martwić o mamę i tatę.
- To oni nauczyli mnie, żeby zawsze patrzeć na świat przez różowe okulary - mówi i dodaje, że rodzice stworzyli jej i jej siostrze cudowny, ciepły, bezpieczny i pełen miłości dom.
Katarzyna Zielińska bardzo dba o to, by jej synowie mogli też kiedyś tak powiedzieć o swoim domu.
- Chcę być dla moich chłopców takim rodzicem, jakimi moi rodzice byli dla mnie - mówi.
Maciej Zieliński zawsze powtarzał córkom - Kasi i jej o sześć lat młodszej siostrze Karolinie - że mają tylko jedno życie, więc muszą zrobić wszystko, żeby uczynić je jak najlepszym i jak najpiękniejszym.
- Mówił, że drugiej szansy nie będzie i że nic się samo nie zrobi - opowiadała jakiś czas temu Katarzyna Zielińska, wspominając dzieciństwo w Starym Sączu.
Rodzice aktorki ciężko pracowali, by ich pociechom niczego nie brakowało. Mieli szklarnię... Każdy grosz inwestowali w edukację córek.
- W zamian pomagałyśmy im przy kwiatach - twierdzi aktorka i dodaje, że w wakacje wstawała codziennie o piątej rano, bo później, gdy słońce było już na niebie, nie dało się w szklarni wytrzymać z gorąca.
Katarzyna Zielińska do dziś przechowuje plastikową skarbonkę zamykaną na kluczyk, do której wrzucała pieniądze od taty.
- Nauczył mnie oszczędzać, cenić małe rzeczy i... szanować pracę - mówi.
- Dzięki niemu potrafię na siebie zapracować - żartuje.
W dzieciństwie Katarzyna Zielińska najbardziej lubiła wiosnę, gdy w szklarni rodziców zaczynały kwitnąć frezje. To jej ulubione kwiaty. Wciąż, zawsze gdy jedzie z wizytą do Sącza, ojciec ozdabia świeżymi frezjami jej panieński pokój, w którym wszystko jest takie, jak przed laty.
- Te same meble, łóżko, obrazki na ścianach. Tylko zdjęcia są inne... Moje. Mama wiesza je w pokoju, czyniąc z niego swoistą galerię - twierdzi aktorka.
Rodzice nigdy nie ingerowali w życie córek, choć uważnie przyglądali się wszystkim planom swoich dziewczynek. Katarzyna, jako starsza, była oczkiem w głowie ojca. Zanim na świecie pojawiła się Karolina, Maciej Zieliński poświęcał jej każdą wolną chwilę. Aktorka pamięta, jak tata cierpliwie tłumaczył jej, by nie słuchała złych ludzi i nie przejmowała się niepowodzeniami.
- Powtarzał, żeby się za bardzo nie lubować w przykrych zdarzeniach, tylko sobie z nimi radzić - powiedziała w wywiadzie.
Był moment, że w okresie licealnym, Katarzyna Zielińska mocno przybrała na wadze. Właśnie tato zwrócił jej wtedy uwagę, że musi na pewien czas zrezygnować z krótkich spódnic, bo niezbyt dobrze w nich wygląda.
- Zabolało... Ale dodał: Weź się za siebie, a my ci pomożemy. Wiedział, że chcę zdawać do szkoły teatralnej, a tam wygląd się liczył - wspomina.
O ile mama nie była zachwycona, kiedy Katarzyna oznajmiła jej, że zamierza być aktorką, o tyle tato wręcz entuzjastycznie podszedł do tego pomysłu. Wpierał przygotowującą się do egzaminów wstępnych córkę, ucząc się z nią tekstów całymi nocami!
- Czasami siedzieliśmy do białego rana - mówi Katarzyna Zielińska.
Ojciec zasugerował jej też, by na wszelki wypadek wybrała dodatkowo inny kierunek studiów. Zdecydowała się na handel zagraniczny. Na szczęście do szkoły teatralnej dostała się za pierwszym razem.
- Nie zdawałabym drugi raz, tak postanowiłam, a ja słowa dotrzymuję - mówi i dodaje, że dotrzymywania obietnic również nauczył ją ojciec.
Maciej Zieliński jest największym fanem Katarzyny. Przed pandemią przyjeżdżał na każdą premierę córki, zna na pamięć wszystkie filmy, w których zagrała. Mama też trzyma za nią kciuki, ale bardziej niż jako aktorce kibicuje jej jako... matce. Synowie gwiazdy - 6-letni Henryk i dwa lata od niego młodszy Aleksander - to ulubieńcy całej rodziny.
Katarzyna Zielińska uważa, że zawsze bliżej jej było do taty niż do mamy. Ma z ojcem wspaniałe relacje.
- Jesteśmy tacy sami - twierdzi.
Po mamie mam kolor oczu i głos, po tacie perkaty nos, charakter i pociąg do ryzyka i rozrzucania wszystkiego dookoła. Mama śmieje się, że jestem córeczką tatusia - powiedziała w wywiadzie.
Aktorka nie kryje, że rodzice są jej najlepszymi przyjaciółmi, na których zawsze może liczyć.
- Oby byli wiecznie - mówi.