Polska aktorka miała urodę i talent. Po latach fani jej nie rozpoznają

Katarzyna Cynke, która dwie dekady temu zachwyciła całą Polskę jako podkomisarz Alicja Szymczyszyn w serialu "Oficerowie", w ciągu ostatnich kilku lat pojawiła się na ekranie jedynie w gościnnych epizodach. Po studiach w łódzkiej filmówce grała rolę za rolą, wróżono jej wspaniałą przyszłość w zawodzie, a wręcz nazywano nadzieją rodzimego kina. Tyle że ona wcale nie miała parcia na szkło.

Kiedy 24-letnia Katarzyna Cynke zagrała w "Oficerach", nie było chyba nikogo, kto nie dostrzegłby w niej przyszłej gwiazdy. Wydawało się, że piękna aktorka będzie szła jak burza, a producenci i reżyserzy wręcz obsypią ją propozycjami. Ona jednak uznała, że lepiej niż przed kamerą czuje się na scenie.

Koleżanki ze szkoły filmowej dziwiły się, że - mając i urodę, i talent - Kasia woli grać w teatrze w Łodzi, zamiast brylować na stołecznych salonach.

"Jestem warszawianką pracującą w Łodzi. Aktorzy częściej obierają przeciwny kierunek. Łódź jest moim drugim domem - tu przeszłam chrzest bojowy jako aktorka, tu przeszłam inicjację w dorosłość" - tłumaczyła w rozmowie z portalem "Nasze miasto".

Reklama

Nie wszystko jest na sprzedaż

Katarzyna była jeszcze studentką, gdy zagrała w filmie "Spam", na planie którego zakochała się w swoim koledze po fachu, Mariuszu Ostrowskim. Próbowali ułożyć sobie razem życie, ale ich uczucie dość szybko się wypaliło.

W 2007 roku cała Łódź aż huczała od plotek, że aktorka ma romans z Ireneuszem Czopem, z którym grała akurat w "Poskromieniu złośnicy" w Teatrze im. Stefana Jaracza. Plakat reklamujący przedstawienie, do którego zapozowali, uznano za - delikatnie mówiąc - oburzający. Ani Kasia, ani Ireneusz nigdy nie zdradzili, czy rzeczywiście mieli się ku sobie, ale gdy kilka lat później spotkali się na planie "Komisarza Aleksa", nietrudno było nie zauważyć, że jest między nimi chemia.

Katarzyna Cynke od kilku lat jest żoną Michała Filipiaka - aktora znanego m.in. z roli Olka Nowika w "Bulionerach". O życiu prywatnym nie opowiada jednak w wywiadach, bo wychodzi z założenia, że... nie wszystko jest na sprzedaż.

Na scenie czuje się lepiej niż przed kamerą

Choć Katarzyna Cynke nie dostaje ról na miarę jej talentu, całkiem nieźle sobie radzi i regularnie pojawia się na ekranach. Żartuje, że "nabiera warunków". Faktem jest, że od dawna już nie wygląda tak, jak wtedy, gdy grała w "Oficerach".

"Toczę walkę z nadwagą, ale niestety przegrywam" - wyznała aktorka podczas wizyty w studiu Radia Katowice.

Niedawno jeden z jej dawnych fanów napisał w sieci, że dziś poznać ją można tylko... po oczach.

43-letnia Katarzyna Cynke, którą na małym ekranie mieliśmy okazję oglądać w tym roku jako więźniarkę Brygidę w kilku odcinkach "Barw szczęścia", swoje aktorskie ambicje zaspokaja, grając w spektaklach Teatru im. Jaracza w Łodzi. Obecnie występuje w dwóch sztukach: "Ich czworo" i "Pamięć wody".

"Był okres, że w teatrze nie było różowo. Ale już jest dobrze. Role, w których występuję, to duże wyzwanie. Nie wykręcają głowy, ale z pewnością są ciekawe" - wyznała w rozmowie z "Angorą".

"Teatr to mój drugi dom. Nie wyobrażam sobie życia bez niego" - stwierdziła.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy