"Wynonna Earp": Pięć powodów, za które kochamy serial
"Wynonna Earp" nie jest serialem, który zostanie uhonorowany nagrodą Emmy. Jednak ta produkcja, będąca połączeniem westernu i fantasy, skradła serca fanów na całym świecie. Za co kochamy szaloną Wynonnę i resztę ferajny?
Melanie Scrofano, czyli tytułowa Wynonna, jest w swojej roli po prostu kapitalna!
Bez problemu sprawdza się znakomicie w scenach dramatycznych i komediowych, a że serial to istna jazda bez trzymanki przed Scrofano zawsze stoi masa aktorskich wyzwań.
Jeżeli mielibyśmy wybrać kilka najlepszych scen to na czele znalazłyby się sceny z Dominique Provost-Chalkley (szczególnie ta, kiedy Waverly dowiaduje się o tym, że Wynonna jest w ciąży czy z trzeciej serii - przede wszystkim piąty i dwunasty odcinek. Zaopatrzcie się w chusteczki).
Waverly i Nicole to chyba jedna z najbardziej lubianych obecnie par w serialach fantasy.
Świadczy o tym nie tylko wspaniała chemia pomiędzy aktorkami, ale też zręczne poprowadzenie ich wątku przez większość czasu (o pewnej "rzeczy" z drugiej serii staram się ze wszystkich sił zapomnieć).
Obie postacie są również niezmiernie interesujące. Na szczególną uwagę zasługuje historia Waverly w trzecim sezonie, a już jak weźmiemy pod uwagę zakończenie finałowego odcinka tej serii... Wystarczy nadmienić, że kolejne epizody zapowiadają się naprawdę intrygująco.
Cichą bohaterką serialu jest Kat Barrell, czyli Nicole Haught. Dziewczyna idealna, stróż prawa w Purgatory i połówka mojego drugiego ulubionego duetu, czyli #WynHaught.
Wynonna i Nicole to dwie postacie, które, wydawałoby się, nigdy nie mogłyby zostać przyjaciółkami. Ale nie dość, że połączyła ich miłość do Waverly to okazało się, że panie mogą się bez problemu dogadać i w miarę dobrze ze sobą współpracują, mimo wszystkich dzielących je różnic. Siódmy odcinek trzeciej serii to majstersztyk.
Porównań do kultowego serialu Jossa Whedona nie można było uniknąć.
Potwory, demony, charyzmatyczna główna bohaterka zmagająca się z własnymi problemami i grupa dość oryginalnych przyjaciół (i nie mówimy tu tylko o ponad stuletnim kowboju)?
Brzmi trochę znajomo?
Trochę tak, ale w żadnym wypadku nie jest to krytyka serialu. Jeżeli Wynonna ma być następczynią Buffy, to pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie jedyną.
Emily Andras, showrunnerka i producentka wykonawcza "Wynonny Earp", czerpie garściami z klasyki popkultury, przeplata znane motywy, puszcza oko do widza oraz pakuje do serialu mnóstwo ciekawych odwołań do innych filmów czy seriali doprawiając to specyficznym poczuciem humoru.
Co prawda czasami nie do końca trafi z tym humorem w dziesiątkę, ale niektóre z kwestii (szczególnie Wynonny) to prawdziwe perełki.
Jeżeli chodzi o serialowe siostry to Wynonna i Waverly znajdują się na czele mojej listy wraz z Annisą i Jennifer Pierce z "Black Lightning" oraz Zeldą i Hildą z "Chilling Adventures of Sabrina" (tak, jak na razie ich relacje są dość skomplikowane, ale mam nadzieję, że drugi sezon "Sabriny" przyniesie widzom sporo odpowiedzi na temat zachowania obu sióstr).
Wynonna i Waverly wspierają się, ale jednocześnie drą se sobą koty, mają problemy, które niełatwo rozwiązać i obie są bardzo uparte.
Nie wszystko toczy się po ich myśli i nie zawsze potrafią się ze sobą dogadać, ale kiedy jedna z nich będzie w tarapatach zdecydowanie może liczyć na pomoc drugiej.
W trzecim sezonie do obsady "Wynonny Earp" dołączyła Ania z Zielonego Wzgórza, czyli Megan Follows. Kanadyjska aktorka wciela się w matkę Wynonny oraz Waverly i daje czadu.
Michelle Earp od razu stała się jedną z ulubionych postaci widzów. Follows wniosła do serialu niesamowitą charyzmę, stworzyła intrygującą postać i kolejny świetny duet z Melanie Scrofano.
Przypomnijmy, że podczas tegorocznego San Diego Comic Con na zgromadzonych na panelu serialu fanów czekała spora niespodzianka. Już na samym początku spotkania twórcy poinformowali zgromadzoną publiczność, że stacja Sci Fi Channel zdecydowała się zamówić 4. sezon!
Serial (dwa pierwsze sezony) jest dostępny w Polsce na Netflixie.
