Przez Barbarę Kurdej-Szatan stracił pracę? "Obrzydliwe kłamstwo"
Barbara Kurdej-Szatan musi słono zapłacić za wypowiedź, którą opublikowała na swoim Instagramie. Aktorka straciła rolę w "M jak miłość". W sieci krążyła również informacja, że przez szum wokół aktorki, serial "W rytmie serca" nie powróci na antenę. Jeden z portali plotkarskich twierdził, że jej serialowy koledzy nie kryją rozczarowania i mają aktorce za złe utratę pracy. Do tych plotek odniósł się Mateusz Damięcki.
W swoim wpisie Barbara Kurdej-Szatan komentowała sytuację na polsko-białoruskiej granicy. Choć aktorka przyznała, że postąpiła zbyt pochopnie i nie była to najlepsza forma na wyrażenie myśli, Internet nie zapomina, a Kurdej-Szatan wciąż musi zmagać się z konsekwencjami swego wpisu.
Barbara Kurdej-Szatan utraci wszystkie kontrakty?
Barbara Kurdej-Szatan współpracowała z różnymi firmami. Sieć Play, w której reklamach pojawia się aktorka, nie rozwiązała z nią współpracy, jednak nie popierała sposobu, w jaki wyraziła swoje poglądy. Znacznie mniej wyrozumiały w tym zakresie zdawała się być Jacek Kurski, prezes TVP. Aktorka została skreślona z obsady popularnego serialu TVP 2, "M jak miłość".
Jak sugerował jeden z portali internetowych, przez działania Barbary Kurdej-Szatan, pracę mieli stracić jej serialowi partnerzy.W przypadku produkcji "M jak miłość" mowa o Sławku Uniatowskim, wcielającym się w ukochanego Joanny Chodakowskiej (granej przez Kurdej-Szatan). Kolega z serialu podobno również miał zostać zwolniony. Uniatowski na razie nie odniósł się do tej plotki. Ale Kurdej-Szatan grała też w innym serialu.
Drugą "ofiarą" aktorki miał być Mateusz Damięcki. Wspólnie z Kurdej - Szatan grają w serialu Polsatu "W rytmie serca". Damięcki postanowił skomentować rzeczone plotki o utracie pracy: