Teściowie
Ocena
serialu
6,4
Niezły
Ocen: 31
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jolanta Fraszyńska: Trudne dzieciństwo aktorki. Wychowała się bez ojca

Jolanta Fraszyńska od wielu lat jest jedną z ulubienic widzów. Aktorka kojarzona jest głównie z ról komediowych oraz pozytywnego nastawienia. Jej fani nie kryli zdziwienia, gdy okazało się, że za uśmiechem kryła wiele bólu. Gwiazda telewizji nie miała bowiem łatwego dzieciństwa, a i w dorosłym życiu spotkało ją wiele tragedii.

Jolanta Fraszyńska: "Nie brakowało plotek, domysłów, jakiejś tajemnicy"

Jolanta Fraszyńska od najmłodszych lat wykazywała talent aktorski. O tym, by zostać aktorką, marzyła już jako pięciolatka. Lubiła stać przed lustrem i  robić miny. "Grałam, odkąd pamiętam" - mówiła w jednym z wywiadów. 

Aktorka nie kryła, że życie jej nie rozpieszczało. Jej mama miała zaledwie 18 lat, gdy urodziła córkę. Rok wcześniej na świat przyszła siostra przyszłej gwiazdy.  "Moja mama była z rocznika 1950. Moja siostra przyszła na świat w lutym 1967 roku, a ja w grudniu 1968. Rodziłyśmy się w małej mieścinie raz po razie. Miałyśmy dwóch ojców, którzy wypięli się na córki. W tamtych czasach nie brakowało plotek, domysłów, jakiejś tajemnicy" - przyznała w rozmowie z portalem Weekend.gazeta.pl.

Reklama

Młoda matka nie mogła liczyć na pomoc ojców dziewczynek, którzy nie interesowali się losami córek. "Ja i moja siostra wychowywałyśmy się bez ojców... Rosłyśmy w przekonaniu, że jesteśmy gorsze od rówieśników" - wyznała w wywiadzie dla "Twojego Stylu", dodając, że od dziecka była sobie sterem, okrętem i żeglarzem. "Już dawno uporałam się z przeszłością i nauczyłam się korzystać ze swoich przeżyć. Dziś czerpię moc z siebie, bo... pokochałam siebie" - twierdzi.

Jolanta Fraszyńska: "Chciałam też uświadomić swojemu biologicznemu ojcu, co stracił"

Odtwórczyni roli Katarzyny Ruszczyc w "Leśniczówce" zdradziła kiedyś, że wybrała aktorstwo, bo chciała udowodnić ludziom, wśród których się wychowywała, ile jest warta i że nie jest od nich gorsza. "Chciałam też uświadomić swojemu biologicznemu ojcu, co stracił. To mnie napędzało" - wspominała.

Pierwsze role filmowe zagrała, będąc jeszcze nastolatką. W 1991 roku ukończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie - Filia we Wrocławiu. Jolanta Fraszyńska dostała się do wrocławskiej szkoły teatralnej za pierwszym podejściem. Wtedy, gdy znalazła swe nazwisko na liście przyjętych na studia, po raz pierwszy w życiu poczuła, że wreszcie jest na swoim miejscu: "Po pierwszym roku zostałam przyjęta do zespołu Teatru Polskiego we Wrocławiu. Byłam chciana i podziwiana, dostawałam to, czego wtedy potrzebowałam - mówi dziś, opowiadając o początkach swej kariery".

Pierwszą dużą rolą była Bianka z dramatu "Białe małżeństwo" Magdaleny Łazarkiewicz. W 1993 roku wystąpiła w filmie Piotra Łazarkiewicza - "Pora na czarownice". W 2000 roku dołączyła do obsady serialu "Na dobre i na złe". W 2006 roku była nominowana do nagrody Orła za najlepszą rolę kobiecą w filmie "Skazany na bluesa".

Jolanta Fraszyńska: "Kiedy wali ci serce, kręci się w głowie, myślisz, że tracisz przytomność, że umierasz"

O ile szczęście od początku sprzyjało jej jako aktorce, o tyle w życiu prywatnym los długo wystawiał ją na ciężkie próby. Ma za sobą dwa zakończone rozwodami małżeństwa, po urodzeniu pierwszej córki, Nastki, wpadła w depresję poporodową i straciła pokarm, potem - gdy po raz drugi miała zostać mamą - bała się, że nie donosi ciąży. Po latach w wywiadach przyznawała, z jakimi problemami musiała się zmagać i była jedną z pierwszych osób publicznych, które przełamały tabu i głośno opowiadały o korzystaniu z pomocy specjalistów.

W pewnym momencie swojego życia, aktorka zauważyła u siebie niepokojące objawy. To właśnie wtedy zdecydowała udać się na terapię. Początkowo sądziła, że jest przepracowana - wciąż krążyła między kolejnymi planami zdjęciowymi. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że to musi być coś więcej. Diagnoza ją zaskoczyła. Okazało się, że cierpi na nerwicę lękową. Tak opowiadała o swoim stanie w rozmowie z magazynem "Pani". "Doświadczenie lęku panicznego. Kiedy wali ci serce, kręci się w głowie, myślisz, że tracisz przytomność, że umierasz. Lękowcy dobrze wiedzą, o czym mówię. Zrozumiałam wtedy, że muszę w trybie pilnym zająć się sobie" - mówiła aktorka. 

Jolanta Fraszyńska: "Uczę się partnerstwa, zaufania"

W powrocie do zdrowia pomogła jej również nowa miłość. Tomasza Zielińskiego - terapeutę, którego poznała na warsztatach rozwoju duchowego - nazywa mężczyzną swojego życia: "To było ponad 12 lat temu. Trudny dla mnie czas i trudne decyzje, rozstawałam się z drugim mężem [Grzegorzem Kuczeriszką, przyp. red], mieliśmy małe dziecko. Czułam wewnętrzny chaos. Kiedyś wybrałam się do przyjaciółki Ninki Portnickiej-Boras i dzięki niej trafiłam na warsztaty rozwoju osobistego. Szkolenie prowadził długowłosy, wysoki trener. To był Tomek" - mówiła w "Twoim Stylu". 

"Żadna strzała Amora od razu nas nie dosięgła. Wiedziałam, że chcę rozwijać się duchowo i od zawsze pociągała mnie psychologia. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się stworzyć z Tomkiem związek" - dodała. Gdy była na dnie, on chwycił ją i ciągnął w górę: "Jego mocarność to sposób na kondycję, a przez hart ducha słabość przekuwa w moc. Przy Tomku zrobiłam kwantowy skok, jeśli chodzi o poznanie siebie i moją duchowość. Uczę się partnerstwa, zaufania" - przyznała Jolanta Fraszyńska. 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jolanta Fraszyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy