Sukcesja Succession
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 26
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Dlaczego Kieran Culkin nie chciał, by "Sukcesja" stała się hitem?

Na własne oczy widział, jak jego starszy brat Macaulay oślepiony popularnością spadł niemal na samo dno. Dziś Kieran Culkin sam dzięki roli Romana w odnoszącym sukcesy serialu "Sukcesja" mógłby pójść w jego ślady. Ale zapewnia, że tak się nie stanie. Najważniejszą jest bowiem dla niego rola ojca.

Kieran Culkin jako pierwszy dołączył do obsady serialu "Sukcesja", produkcji, która okazała się hitem platformy HBO Max. Przyznał, że gdy zgodził się na udział w tej produkcji, nie spodziewał się, że odniesie ona taki sukces. Niemniej rola Romana Roya, członka rodziny, która włada medialnym konsorcjum, wydała się mu interesująca. "Nie zastanawiałem się nad tą postacią zbyt długo, postanowiłem wydobyć jedną jego cechę, chciałem żeby Roman czuł się tak, jakby nigdy nie musiał ponosić żadnych konsekwencji. Potrafi wejść do pokoju, rzucić drinkiem w twarz kobiecie i uznać, że to zabawne" - przyznał w wywiadzie dla "Esquire". Szybko okazało się, że serialowy Roman stał się ulubieńcem publiczności, a sam Kieran tą kreacją przykuł uwagę krytyków.

Reklama

Kieran Culkin: Młodszy brat Macaulaya Culkina nie chciał odnieść sukcesu

Jednak popularność, którą zwykle przynosi udział w hitowej produkcji, jest tym, co Kieran przyjmuje z dystansem. W końcu jako dziecko mógł obserwować, jak niszczycielski wpływ ma sława. Gdy jego dwa lata starszy brat Macaulay zyskał popularność dzięki roli w filmie "Kevin sam w domu" - Kieran towarzyszył bratu na planie w roli Fullera McCallistera - zdał sobie sprawę, że uwielbia aktorstwo, ale gardzi sławą.

"Biedny chłopak - myślałem sobie, patrząc na mojego brata" - przyznał w wywiadzie Kieran. "Był mały i musiał próbować zaakceptować ten poziom sławy jako nową rzeczywistość. Już wtedy, jako dziecko myślałem sobie: to jest do bani" - wspomniał. 

Popularność brata zaczęła doskwierać rodzinie, szczególnie, gdy rodzice zdecydowali się na rozwód. Paparazzi śledzili ich wszędzie, a prasa rozpisywała się o każdym aspekcie ich życia. Poirytowany zainteresowaniem prasy 13-letni Kieran postanowił nawet zwrócić się do sądu z prośbą o wydanie mediom zakazu relacjonowania rozprawy rozwodowej. "Wysoki sądzie proszę oszczędzić mojej rodzinie dalszego zażenowania, wpuszczając prasę na salę sądową" - brzmiały słowa nastolatka. Sąd odrzucił jego prośbę. Aktor przyznał, że do dziś nie rozmawia z redakcjami, które w latach 90. traktowały jak pożywkę rozterki jego rodziny.

Choć sława, która podąża w ślad za aktorstwem przerażała go, nigdy nie myślał o porzuceniu tej profesji. Przyznał, że mógł spokojnie uprawiać ten zawód, bowiem nie pojawiał się w kasowych produkcjach, które ten niechciany rozgłos zapewniały. Wyjątkiem była rola Jasona "Igby’ego" Slocumba Jr. w filmie "Ucieczka od życia". Tą kreacją zdobył nagrodę Satelity i nominację do nagrody Złotego Globu i MTV. "Ludzie zaczęli mówić o mojej karierze. Gdy usłyszałem to słowo wpadłem w szał. Miałem niezdrowy związek z tym, czym zarabiałem na życie. Naprawdę chciałem to robić, ale nie chciałem odnieść sukcesu" - wyznał.

Kieran Culkin ostrożnie wybiera role

Dziś jako 40-latek, ojciec dwójki dzieci - córki Kinsey Sioux i syna Wildera Wolfa - Kieran właśnie w rodzinie odnajduje swoje bezpieczne schronienie i to jej poświęca się w pełni. Dlatego, gdy kolejne sezony "Sukcesji" zapewniały mu kolejne propozycje ról, on zdecydował, że będzie ostrożny. Jak na razie podpisał jedynie kontrakt na udział w drugim reżyserskim projekcie Jessego Eisenberga, "A Real Pain", którego akcja rozgrywa się częściowo w Polsce.

Co po tym? Na razie się nad tym nie zastanawia, bo scenariusze, które czytał, nie interesują go. "Chciałbym, żeby przez jakiś czas nic się nie działo" - wyznał. "Czuję, że powinienem być tatą, który zostaje w domu. Właśnie tam czuję, że jestem najbardziej sobą. A wszystko, co mnie od tego odciąga, jest złe" - dodaje. 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Sukcesja | Kieran Culkin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama