"Stulecie Winnych": Weronika Humaj jeszcze nie myśli o założeniu rodziny
Weronika Humaj, czyli Kasia Borkowska ze „Stulecia Winnych”, zawsze stara się podążać za marzeniami. Tego nauczyli ją rodzice, powtarzając, że najważniejsze w życiu jest to, żeby czuć się spełnionym.
Weronika Humaj była małą dziewczynką, gdy postanowiła zostać aktorką.
- Już w szkole podstawowej występowałam w przedstawieniach. Wspaniale wspominam kółko teatralne, dużo zawdzięczam też mojej polonistce, która namawiała mnie do udziału w konkursach recytatorskich - opowiada gwiazda serialu "Stulecie Winnych" i dodaje, że najmilej wspomina rolę Marii, którą zagrała w szkolnych Jasełkach.
Mama - Barbara Humaj - od początku wspierała ją w dążeniu do wyznaczonego celu. A ten był tylko jeden - zdobyć indeks szkoły teatralnej. Weronika doskonale pamięta, jak tato, któremu zwierzała się ze swoich obaw związanych z opuszczeniem Wiśniowej, gdzie mieszkała od dziesiątego roku życia, mówił jej, że cały świat stoi przed nią otworem, a do domu przecież zawsze będzie mogła wracać.
Kiedy Weronika przyszła na świat, jest siostra Karolina miała już dwa lata. Obie dziewczynki były ukochanymi córeczkami taty, ale ten - wielki miłośnik boksu - chciał mieć też syna, z którym mógłby chodzić do sali treningowej. Weronika Humaj żartuje, że marzenie ojca o synach było tak wielkie, że teraz ma ich aż czterech.
24-letni Mikołaj zapowiadał się na świetnego boksera, ale zrezygnował z uprawiania tego sportu i pasjonuje się motoryzacją. Młodszy od niego o trzy lata Maciej wciąż trenuje pod okiem trenera Władysława Ćwierza w Wieliczce, a bliźniacy - 14-letni Mikołaj i Maciej - od boksu wolą narciarstwo i biegi przełajowe.
- Jest nas szóstka rodzeństwa - z dumą mówi aktorka, dodając, że siostra i bracia są jej najlepszymi przyjaciółmi.
- Karolina jest wiolonczelistką z dyplomem krakowskiej Akademii Muzycznej, chłopcy też realizują swoje pasje - zdradziła w wywiadzie, pytana o rodzeństwo.
Weronika Humaj wychowywała się w domu, w którym zawsze najważniejsze było dobro i bezpieczeństwo dzieci.
- Dzięki mamie i tacie mieliśmy wspaniały dom i niepowtarzalną atmosferę - twierdzi.
- To było i wciąż jest magiczne miejsce - dodaje.
Choć aktorka od dawna mieszka w Warszawie, nie wyobraża sobie, że mogłaby nie wpadać do Wilkówki - rodzinnego gniazda w Wiśniowej położonego przy drodze do Węglówki.
- Im jestem starsza, tym bardziej doceniam chwile spędzone tutaj. Spacery, świeże powietrze i włóczenie się po lesie sprawiają, że łapię oddech od codziennego pośpiechu - mówi.
Weronika Humaj pytana o to, kiedy planuje założyć własną rodzinę, żartuje, że ma na to jeszcze dużo czasu. Na razie skupia się na karierze i tęskni za... teatrem. Wierzy, że wkrótce wszystko wróci do normy i po pandemii nie będzie już ani śladu.
- Ciężko przyzwyczaić się, że zostaliśmy tak zamknięci. Brakuje mi normalnego funkcjonowania - mówi.
- Nie mogę narzekać, bo mam pracę, ale jednak moje życie bardzo się zmieniło - dodaje.
Na szczęście w trudnych momentach aktorka zawsze może liczyć na rodziców i rodzeństwo.
- Rodzice wpajali nam od najmłodszych lat, że więzy krwi są najsilniejsze i nie ma nic ważniejszego od rodziny. Mam cudowną rodzinę, bez której nie wyobrażam sobie swojego życia - twierdzi.