"Stulecie Winnych": Kinga Preis uwielbia swoje piegi i zmarszczki!
Kinga Preis, którą od 3 marca oglądamy w niedzielne wieczory w nowym serialu TVP "Stulecie Winnych", uważa, że siłą każdej aktorki jest jej... twarz. - Wszystko, co na niej widać, ma pomóc, a nie ograniczać - mówi i dodaje, że nigdy nie podda się operacji plastycznej, bo nie chce przestać być podobna do samej siebie.
Kinga Preis doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie nigdy nie była tzw. klasyczną pięknością i dlatego najczęściej obsadzana jest w rolach kobiet... charakterystycznych.
- Mi to akurat odpowiada, bo jest ciekawsze. Mam wrażenie, że na świecie już dawno minęła era kobiet glamour. Ludzie fascynują się teraz prawdą, a nie sztucznym pięknem. A prawda może być brzydka... Nie musi schlebiać gustom ogółu - powiedziała w wywiadzie.
Aktorka, pytana, co lubi w swoim wyglądzie najbardziej, bez wahania mówi, że piegi.
- Uwielbiam cechy urody, które stają się znakiem rozpoznawczym - twierdzi.
Kinga Preis lubi też swoje zmarszczki wokół oczu i wcale nie cierpi z tego powodu, że jest ich coraz więcej.
Odtwórczyni roli Natalii w "Ojcu Mateuszu" ma świadomość, że jej uroda nie jest - jak sama to określiła - łatwa. Ona jednak czuje się dobrze ze swoją kobiecością i nie musi jej na każdym kroku manifestować, choć czasem lubi wyglądać jak milion dolarów...
- Są takie chwile, kiedy trzeba się dobrze prezentować. Idąc na premierę filmu, chcę po prostu ładnie wyglądać - mówi.
Kinga Preis wiele razy udowodniła, że na czerwonym dywanie potrafi lśnić jak hollywoodzka gwiazda. Żartuje, że kiedy pojawia się na premierze lub jakiejś gali w długiej sukni, ze świetną fryzurą i perfekcyjnym makijażem, ma wrażenie, że nikt jej nie poznaje.
- Nie jestem zwolenniczką takiego stylu na co dzień, ale podczas oficjalnych wyjść... Dlaczego nie? Trzeba tylko mieć świadomość, że na tak zwany efekt WOW pracuje kilka osób - fryzjer, makijażysta, stylista - powiedziała w rozmowie z magazynem "Gala".
Aktorka uważa, że czas działa na jej korzyść. Kiedyś nie mogła wręcz patrzeć na swoje odbicie w lustrze, ale teraz nie ma już z tym problemu. Faktem jest, że w ogóle nie przypomina siebie sprzed lat. Dziś może się pochwalić świetną figurą, modną fryzurą... Nie ma jednak problemu z tym, by oszpecić się i mocno postarzeć dla roli.
- To wielki przywilej mojego zawodu, że mogę się zmieniać jak kameleon. Pracuję przecież nie tylko nad swoją wrażliwością artystyczną, ale też nad swoim ciałem - mówi.
Kingę Preis oglądać można w nowym 13-odcinkowym serialu TVP "Stulecie Winnych" jako nestorkę rodu Winnych, siwą i zmęczoną życiem Bronisławę.