Sex Education
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 123
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Sex Education": Serial otworzył mu drzwi do kariery! Za jednym nie będzie tęsknił

"Sex Education" przyniósł mu ogromną popularność, a jego serialowy Eric z miejsca stał się ulubieńcem widzów. Ncuti Gatwa po zakończeniu przygody z serialem został nowym Doktorem Who. Jak ocenia finałowy sezon serialu Netfliksa?

Jak się czujesz po zakończeniu zdjęć do ostatniego sezonu serialu "Sex Education"? To pewnie słodko-gorzkie uczucie?

Ncuti Gatwa: Tak, chociaż wydawało się też, że to dobry moment, by skończyć. Wiedzieliśmy, że musimy po prostu cieszyć się chwilą i tym, co stworzyliśmy przez ostatnie cztery lata. Zawsze fajnie jest wrócić na plan, bo robimy to co roku od czterech lat. To dla nas bardzo komfortowe środowisko, dobrze czujemy się z ludźmi, z którymi pracujemy, więc chcieliśmy po prostu cieszyć się wspólnym czasem.

Pamiętasz swoją ostatnią scenę?

Reklama

Tak, pamiętam. Była to scena w jadłodajni dla potrzebujących2, działającej przy jego kościele, w której Eric Effiong występuje w całym swoim "rynsztunku". To była moja ostatnia scena i było mi dość dziwnie, bo nie występował w niej ze mną Asa. Miło byłoby nakręcić ostatnią scenę z Asą i resztą ekipy, ale tak to bywa. Pod koniec mieliśmy mnóstwo pracy i spieszyliśmy się, żeby wszystko dokończyć, więc było kilka zespołów, każdy robił swoje i żegnał się inną sceną.

Zobacz też: "Sex Education": Słodko-gorzkie pożegnanie! Będzie mi brakować tego serialu

Wspomniałeś, że było to słodko-gorzkie przeżycie.

Totalnie. "Słodko-gorzkie" to zdecydowanie właściwe określenie. To była sama przyjemność, pracować z tymi wszystkimi osobami przez ostatnie trzy lata, a Asa był najlepszym kompanem, jakiego mogłem mieć.

Czy zabrałeś sobie jakąś pamiątkę z planu? Może coś z garderoby Erica?

Trzeba przyznać, że jego stroje są świetne. Nie zabrałem żadnego, ale wziąłem coś z jego kosmetyczki: szminkę Isamaya, której używa w scenie przed spotkaniem z bardzo ważną osobą. Ma kształt penisa, więc musiałem ją mieć.

Czy teraz, mając czas na refleksję, zastanawiałeś się nad tym, jaki wpływ miał serial "Sex Education" na twoje życie i karierę?

Tak. Zmienił i moje życie, i moją karierę. Na pewno był dla mnie przełomem. Otworzył przede mną wiele drzwi, jak to się mówi, i zostawił po sobie kilka wspaniałych przyjaźni. Wydaje mi się, że bardzo dużo możemy się o sobie dowiedzieć, grając tak długo jedną postać, a zwłaszcza postać przeżywającą tak ważne chwile i wielkie zmiany w swoim życiu. Gramy nastolatków, więc oczywiście patrzymy w przeszłość i przyglądamy się samym sobie i temu, jak sami dorastaliśmy. Praca przy takim serialu jak "Sex Education", tak wielowątkowym i poruszającym tak wiele tematów, oznacza, że nieustannie myślimy o tym, co to wszystko znaczy — w odniesieniu do scenariusza i nie tylko. To zdecydowanie miało ogromny wpływ na moje życie i pracę.

Eric jest ulubieńcem publiczności. Będzie ci go brakować?

Na pewno będę tęsknić za Erikiem. Uważam, że nadszedł czas, by pozwolić mu iść swoją drogą — dorastać, poznawać, żyć swoim życiem — ale mój Boże, ile on mnie nauczył! Przez ostatnie cztery lata czułem się za niego bardzo odpowiedzialny. Świetnie się z nim bawiłem. Miał mnóstwo energii. Nie będę kłamał, mam już trzydzieści lat i zdecydowanie nie mam tyle energii, żeby dalej się nim opiekować! Ale był świetną postacią do grania. Podobną radość czułem, gdy grałem Merkucja — Eric jest jego odpowiednikiem, też jest nieprzewidywalny i odgrywa rolę błazna w tej sztuce. Jest tą osobą, która zawsze trafnie analizuje to, co się dzieje. Uwielbiam jego sposób mówienia, jego ekspresję i całą resztę. Doskonale grało mi się tę postać.

A jest coś, za czym nie będziesz tęsknił? Może za wjeżdżaniem rowerem na te górki?

Tak, to jest pierwsze na liście. Zanim zaczęliśmy, nie potrafiłem jeździć na rowerze, a kazali mi pedałować pod górę z plecakiem i waltornią! Tych podjazdów nie będzie mi ani trochę brakować. Będę za to tęsknił za wszystkimi naszymi wygłupami z Asą na tych rowerach.

Pomówmy o tym sezonie. Czego możemy się spodziewać?

Eric i Otis zaczynają ten sezon w nowej szkole, która jest zupełnym przeciwieństwem Moordale. Eric też czuje się w niej całkiem inaczej. Znajduje swoje miejsce, czuje się akceptowany i zostaje przyjęty do grupy, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. To trochę podkopuje jego przyjaźń z Otisem, bo w moim odbiorze zawsze byliśmy oparciem dla siebie nawzajem, ale to oczywiste, że nastolatki dorastają, poznają nowych ludzi, więc ich relacje też ewoluują. Ciekawie jest to obserwować. Gdybym miał powiedzieć, czy jakieś sceny były dla mnie trudne, to właśnie te. Były dla mnie dziwne i niekomfortowe. Problem ze scenami konfliktu między Otisem a Erikiem był taki, że Asa i ja po prostu nie wiedzieliśmy, co robić! Mieliśmy się na siebie wściekać, a kompletnie nie potrafiliśmy.

- Generalnie Eric zaczyna podróż, podczas której uczy się dużo o miłości do siebie, samoakceptacji i akceptacji przychodzącej z zewnątrz. Rozważa to, w jakich sytuacjach w swoim życiu jest akceptowany, a w jakich nie. Tu wchodzi też rola kościoła w jego życiu, znalezienie swojego miejsca w nim jest dla niego wyzwaniem — nie wie, czy będzie w stanie połączyć wszystkie te części swojego życia i pozostać w zgodzie ze sobą, czy z czegoś jednak trzeba będzie zrezygnować.

Obsada wzbogaciła się o kilkoro nowych członków, między innymi Jodie Turner Smith. Czy możesz nam powiedzieć, kogo gra Jodie i jak się z nią pracowało?

Gdy Eric spotyka tę postać po raz pierwszy, jest bezdomna. Później wielokrotnie na nią wpada, staje się to swego rodzaju motywem w jego życiu. Nie zawsze się dogadują, Eric czasem jest zagubiony, pełen emocji i złości, ale w końcu w pełni się na siebie otwierają. Ona jest dość zagadkowa, ale udziela mu rad. Ostatecznie staje się szczególną osobą w jego życiu, takim światełkiem, które go prowadzi i utwierdza go, że jest na właściwej drodze. Daje Ericowi siłę, inaczej niż ktokolwiek inny. Dzięki temu on dochodzi do własnych wniosków i podejmuje decyzje o tym, co robić dalej ze swoim życiem.

- Praca z Jodie była niesamowitym przeżyciem. Marzyłem o tym, odkąd zobaczyłem ją w filmie Queen i Slim. Uważam ją za fenomenalną aktorkę. Jest niezwykle utalentowana i była absolutnie cudowna na planie. Przynosiła słodycze i puszczała muzykę między scenami, po prostu robiła klimat. To był dla mnie zaszczyt.

- Przed rozpoczęciem zdjęć producenci wymieniali jej nazwisko, ale nie przyszłoby mi do głowy, że faktycznie uda się ją zaangażować. To był ogromny zaszczyt, bo jest po prostu niesamowita. To wszystko, czego można sobie życzyć w życiu: pracy z ludźmi, których się podziwia i szanuje. Po pierwszym ujęciu z jej udziałem cała ekipa odwróciła się do mnie i widziałem, jak wszystkim opadły szczęki. Taka jest dobra.

Te sceny z postacią graną przez Jodie wyglądają dość szczególnie, prawda?

Tak, pojawia się wyraźny akcent fantastyczny, którego wcześniej w "Sex Education" nie było, co bardzo mi się spodobało.

Serial "Sex Education" nigdy nie uciekał od spraw trudnych i ważnych, od tematów tabu. Czy jest jakiś konkretny temat, z którym byłeś związany, a który znalazł szczególny oddźwięk wśród widzów?

Świetnie grało mi się postać łączącą tyle różnych elementów: czarnego geja, który nie wstydzi się ani jednego, ani drugiego. Te elementy jego osobowości idealnie się łączą i to bardzo mi się podoba. Właśnie takiej reprezentacji na ekranie bardzo mi brakowało, gdy dorastałem, i wiem, że to przemówiło do wielu innych osób.

- Wiem, że wszyscy mają już serdecznie dosyć słuchania, jak opowiadam o wiadomościach, które dostajemy od fanów, ale są przecież na świecie miejsca, gdzie bycie gejem jest nielegalne, wszelka nieheteronormatywność jest nielegalna, czyli nielegalne jest samo to, że istniejesz — rozumiesz? Są też miejsca, w których dziewczynki nie mogą chodzić do szkoły. Dlatego właśnie takie seriale są naprawdę ważne.

- Jestem dumy i wdzięczny, że mogłem uczestniczyć w projekcie, który dawał ludziom nadzieję. Zresztą nie tylko nadzieję, ale też ucieczkę od problemów. Eskapizm to bardzo silne narzędzie, gdy nie możemy zmienić swojej sytuacji. Możliwość wyobrażenia sobie czegoś innego albo zobaczenia czegoś innego i pomyślenia "ach, gdzieś na świecie jest jeszcze nadzieja" — to ma zbawczą moc. Jestem bardzo zadowolony, że byłem częścią produkcji, która daje ludziom taką możliwość.

Co twoim zdaniem jest tajemnicą popularności serialu?

Myślę, że to jakaś alchemia. Połączenie wielu elementów, które mieszają się ze sobą i tworzą ostatecznie coś magicznego!

Zobacz też:

"Sex Education": Emma Mackey wschodzącą gwiazdą. Wkrótce zagra w wielkim hicie

Gillian Anderson: Od "Z Archiwum X" do "Sex Education". Nie ma dla niej tematu tabu

Asa Butterfield: Skromny gwiazdor "Sex Education"

materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Sex Education
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy