Ród smoka
Ocena
serialu
7,7
Dobry
Ocen: 71
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Niedawno mówił o niej cały świat. Wiemy, co teraz będzie robić

Milly Alcock, znana przede wszystkim z roli młodej księżniczki Rhaenyry Targaryen w hitowym serialu HBO "Ród Smoka", jest bliska zagrania kolejnej ikonicznej postaci. Tym razem mowa o Supergirl w tworzonym na nowo Uniwersum DC.

Milly Alcock nową Supergirl?

Po miesiącach plotek i spekulacji wygląda na to, że poszukiwania nowej Supergirl są bliskie zakończenia.

Bohaterka ma zostać zaprezentowana fanom po raz pierwszy już w produkcji "Superman Legacy", której premiera zapowiadana jest na czerwiec przyszłego roku. Następnie dostanie własne widowisko zatytułowane "Supergirl: Woman of Tomorrow". Oba filmy mają być częścią pierwszej fazy budowanego przez Jamesa Gunna i Petera Safrana nowego Uniwersum DC.

"Woman of Tomorrow" ma bazować na niedawnej serii komisów Toma Kinga i Bilquis Evely, w którym postać Supergirl została zreinterpretowana.

Reklama

"Zobaczymy znaczące różnice dzielące Supermana, wysłanego na Ziemię i dorastającego w kochającej rodzinie, oraz Supergirl, wychowaną w spartańskich warunkach, obserwującą, jak jej najdrożsi giną w koszmarnych okolicznościach. To będzie hardkorowa Supergirl. Jeszcze takiej nie widzieliście" - zapowiadał film jakiś czas temu James Gunn

Jeszcze niedawno w wyścigu o rolę krewniaczki Supermana pozostawały trzy aktorki. Teraz są już tylko dwie. Jedną z nich jest Meg Donnelly, która użyczała głosu postaci Supergirl w kilku filmach animowanych, m.in. w "Legionie superbohaterów" (2023).

Bliżej tej roli ma być jednak Milly Alcock, która podobno znajduje się już na finalnym etapie procesu decyzyjnego. Według The Hollywood Reporter, jej kandydatura była sprawdzana w Atlancie w obecności Jamesa Gunna i Petera Safrana. Jeśli dostanie rolę, będzie to druga w jej krótkiej karierze ikoniczna postać, w jaką się wcieli. Ogólnoświatową sławę zyskała bowiem za sprawą zagrania nastoletniej Rhaenyry Targaryen w nagrodzonym Złotym Globem w kategorii najlepszy serial dramatyczny "Rodzie smoka".

Milly Alcock: Błyskawiczna kariera

W udzielonym jakiś czas temu wywiadzie dla "Nylon" Milly Alcock wyznała, że już sam angaż do prequela "Gry o tron" był dla niej prawdziwym zaskoczeniem. Gdy została zaproszona na plan długo wyczekiwanej produkcji HBO, jej życie wywróciło się do góry nogami. Dla niej, zwykłej Australijki, która mieszkała na strychu w domu rodziców, pracowała na zmywaku, a od czasu do czasu grywała w rodzimych produkcjach telewizyjnych, rozmach, z jakim kręcono "Ród smoka" był szokiem.

"Przez pierwsze dwa, trzy miesiące ciągle myślałam, że zostanę wyrzucona z planu. Do tej pory pracowałam jedynie dla australijskiej telewizji, w której budżety na produkcje są znacznie mniejsze. Byłam w szoku, obserwując, jak wygląda taka produkcja. To było nowe doświadczenie, ekscytujące, onieśmielające, ale też przerażające" - wspomina 22-letnia aktorka.

Dzięki wsparciu ekipy i kolegów z obsady Alcock z czasem przywykła jednak do hollywoodzkich realiów pracy. Wciąż trudno jest się jej jednak oswoić ze sławą, która przyszła tuż po premierze pierwszego odcinka "Rodu smoka", a z każdym kolejnym odcinkiem tylko rosła. 

"Staram się w to nie angażować. Ponieważ nie jest to dla mnie korzystne, wręcz budzi mój niepokój. Ciągłe spoglądanie na swoją twarz jest męczące i nikt nie powinien tego doświadczać. Nie wiem, jak inni sobie z tym radzą, ale mnie to trochę odpycha. Szczególnie, że nie znam nikogo, kto przeszedł przez to, przez co ja przechodzę. Wszyscy moi przyjaciele to normalni ludzie, robiący zwyczajne rzeczy, chodzą na studia i robią to, co ludzie w ich wieku. Moja rodzina też nie jest związana z tym światem, więc dla mnie to bardzo dziwne doświadczenie. Czasem czuję się wręcz z jak Alicja w Krainie Czarów" - wyznała.

Z tego powodu aktorka traktowała rolę Rhaenyry Targaryen jako - jak sama mówiła - zajęcie dorywcze. We wspomnianym wywiadzie zapewniała również, że do udziału w kolejnej wysokobudżetowej produkcji wcale jej się nie spieszy, ponieważ chce teraz grywać w kameralnych i niezależnych projektach.

"W tej chwili nic się nie dzieje. Doświadczam wstępnej fazy paniki, w której w mojej głowie wciąż pojawia się myśl: 'Już nigdy nie pójdę do pracy, coś takiego już nigdy się nie powtórzy'. Chyba wszyscy wolni strzelcy znają to uczucie. Nie wiem, co będę robiła, naprawdę nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że trafi się coś zabawnego, ekscytującego, ale wiem, że chcę zrobić coś zupełnie innego, niż 'Ród smoka', ostatecznie nie chcę wchodzić w kolejną wielką franczyzę lub dużą serię. Chcę zrobić coś bardzo intymnego, osobistego" - zapewniała.

Wszystko wskazuje jednak na to, że aktorka znów będzie musiała mierzyć się z gigantyczną franczyzą, tyle że zamiast wytwornych sukni tym razem będzie zakładać kostium superbohaterki.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy