Player.pl: Seriale
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 10
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Aleksandra Pisula o rzeczywistości kobiet w branży aktorskiej. "Nie możesz się starzeć"

Aleksandra Pisula, która zagrała jedną z najbardziej charakternych postaci w nowym serialu "Mój Agent" opowiedziała nam o pracy na planie, a także o tym jak obecnie wygląda sytuacja w polskiej branży aktorskiej. Wspomniała, między innymi, o różnicach w zarobkach oraz w podejściu do wieku aktora i aktorki.

Aleksandra Pisula to 35-letnia aktorka, która popularność i sympatię widzów zdobyła dzięki występowi w serialu "Wojenne dziewczyny", gdzie wystąpiła jako Marysia Joachim "Mela". W 2017 roku zagrała jedną z głównych ról w filmie "Atak Paniki", do którego współtworzyła scenariusz.

Pod koniec 2022 roku premierę miał serial "Mój Agent", w którym Aleksandra Pisula wcieliła się w postać agentki - Agi Lewińskiej. W Playerze zadebiutował już drugi sezon, a my porozmawialiśmy z aktorką o serialu, zawodzie agenta i nie tylko.

Reklama

Justyna Miś, Interia: Serial "Mój Agent" to nowy format w Polsce. Twoja bohaterka nie od razu da się lubić... Czy w branży miałaś styczność z takimi agentami jak twoja bohaterka?

Aleksandra Pisula: - Z takimi harpaganami jak ona? W swojej karierze przeszłam tylko przez dwie, może trzy agencje i nie spotkałam się z takimi osobowościami. Na pewno żadna z moich agentek nie stosowała tak agresywnych metod pracy. Agnieszka w tym serialu zaczyna "z wysokiego C", a potem stopniowo pokornieje. W pierwszych odcinkach wydaje się być nie do zatrzymania, obcesowa i wybuchowa, ale to się zmienia. 

Czy według ciebie agent aktora to trudny zawód? Czy coś cię zaskoczyło, gdy przygotowywałaś się do roli?

- Gwiazdy, które są u nas bohaterami poszczególnych odcinków grają samych siebie. To osoby z ogromnym dorobkiem, nagrodami czy karierą międzynarodową. Daniel Olbrychski śmiał się, że zna osobiście właściwie każdą gwiazdę, która zagrała we francuskiej wersji serialu. Moje doświadczenie było zbieżne z doświadczeniem Agnieszki, nie musiałam odgrywać, że spotykam się z tuzami polskiego aktorstwa, bo moi partnerzy serialowi po prostu nimi byli. Te spotkania były często dla mnie stresujące i onieśmielające, ale też szalenie satysfakcjonujące.

- Uświadomiłam sobie, że agent musi być dobrze przygotowany emocjonalnie i psychologicznie, zwłaszcza jeśli ma takie osobowości w swoim gabinecie. Bo to jest trochę jak gabinet psychologa. Agent próbuje rozwiązać i zrozumieć problemy swoich klientów. Nie wszystkie oczekiwania są transparentne i wydaje mi się, że musi często dociec, o co aktorowi chodzi. Czasem okazuje się, że problemy z którymi przychodzą klienci, są tylko przykrywką dla innych trudności, których doświadczają, a z jakiś względów boją się o nich powiedzieć wprost. 

Czy serial "Mój Agent" dobrze oddaje rzeczywistość branży w Polsce?

- To jest fikcyjna opowieść. Na pewno nie ma w Polsce agencji, która zrzesza tak wiele gwiazd. Mamy inną sytuacje niż na zachodzie, gdzie agent zajmuje się szukaniem roli dla swojego klienta. U nas to tak nie funkcjonuje, przynajmniej nie na szczeblu zawodowym, na którym ja jestem. Pracę zdobywa się w procesie castingu, na który zaprasza Cię reżyser. Casting często jest wieloetapowy  -od "self-tape’a" do nawet kilku spotkań tzw. dni próbnych. U nas po prostu mniej się produkuje i siłą rzeczy inaczej zabiega się o pracę. Na pewno serial trafnie oddaje problemy, z którymi ludzie borykają się w tym środowisku. Znając tę branżę, z każdą z tych anegdot, można się łatwo utożsamić.  

W serialu pada takie stwierdzenie, że mężczyźni mają łatwiej w branży. Czy to nadal jest aktualne? Czy powoli te granice się zacierają?

- Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo jednak mocno przefiltrowuje je przez moje doświadczenie. Wydaje mi się, że rynek się zmienia i pierwszoplanowych ról dla kobiet jest więcej, a zadania są coraz ciekawsze. Na rynku światowym trwa jawna dyskusja o dysproporcjach w zarobkach - u nas nie porusza się tego problemu, choć myślę, że on istnieje. Mężczyźni chyba nie spotykają się z taką samą presją dotyczącą wyglądu. Jest stosunkowo więcej ról dla mężczyzn o charakterystycznych, ciekawych typach urody, którzy niekoniecznie są w typie bohaterów okładek kolorowych gazet. Dla kobiet to określenie "charakterystyczna" przeważnie oznacza, że nie jest ładna, wystarczająco atrakcyjna fizycznie dla jakieś roli. Jak kobieta odbiega od pewnych kanonów to rzadko kiedy postrzegane jest to jako jej zaleta. 

Jeszcze w pierwszym odcinku jest taka sytuacja, że aktorka nie jest brana pod uwagę do filmu bo jest za stara, a ma zaledwie 50 lat. Czy takie sytuacje często się zdarzają na etapach castingów? To znaczy, ktoś mimo wszelkich predyspozycji ostatecznie otrzymuje odpowiedź "nie" bo jest za stara? Co o tym myślisz?

- Myślę, że metryka a wiek na jaki się wygląda to zupełnie inne sprawy i często to, że wyglądasz za młodo albo za dojrzale do jakieś roli - wyklucza Cię z jej zdobycia. To normalne. Przerażający jednak jest kult młodości i presja, że nie możesz się starzeć a Twoje ciało nie może naturalnie się zmieniać i że rola napisana jest dla 50 latki, ale ta 50 latka nie powinna mieć żadnej zmarszczki. 

- Raz usłyszałam też taką smutną anegdotę. Była to rozmowa producenta i reżysera o aktorce, jeden z nich mówi: Ona ma 30-parę lat, a ja jej nie znam, to znaczy, że nie jest zdolna. Czy to musi być prawda? Nie sądzę. Losy ludzi się tak układają, że debiut często nie przychodzi w wieku 19 lat. Tegoroczne zagraniczne produkcje pokazują, że możesz wrócić z przytupem do zawodu po 30 latach nieobecności jak Ke Huy Quan ("Wszystko wszędzie naraz"). 

W "Herkulesie" pojawiłaś się w ciekawej kreacji prostytutki Asi. Serial został ciepło odebrany przez widzów. Jakie są twoje odczucia co do tej produkcji i co przekonało cię by w niej zagrać?

- Właściwie castingowałam się do innej roli, a później dostałam propozycję zagrania Aśki. Mam to szczęście, że trafiają mi się różnorodne postaci. Asia wydawała mi się wystrzelona w kosmos. Zderzenie jej szalonej osobowości z tytułowym introwertycznym Herkulesem było bardzo interesujące. Podobał mi się też format serialu - komedia kryminalna. Nie realizujemy często takich seriali, raczej bardzo poważnie podchodzimy do produkcji kryminalnych.

Myślę, że to był bardzo odświeżający format dla polskich widzów. Gdybyś miała dać jedną radę sobie z czasów studenckich, to jaka by to była?

- Żeby się nie porównywać do innych – to w ogóle jest dobra rada na całe życie. Cały czas też mierzę się z tym że wydaje mi, że na wszystko jest za późno – to cecha, którą mam od dziecka. Cały czas zakładam ciemne okulary i myślę: to już się nie uda, coś przegapiłam. To bardzo gubiąca perspektywa. Wszystko dzieje się w swoim czasie i niekoniecznie wtedy kiedy tego oczekujemy i trzeba o tym pamiętać. Z rzeczy stricte aktorskich – nie ma receptury na to, by zrobić coś dobrze. To nie jest równanie matematyczne czy reakcja chemiczna. Po prostu trzeba próbować i iść swoją drogą. 

A jaką radę dałabyś młodzieży, która zastanawia się nad podjęciem studiów aktorskich? Jak najlepiej się do nich przygotować, będąc jeszcze w liceum?

- Pewnie brzmiałyby podobnie jak te, które sama chciałabym usłyszeć. Ja zaczynałam studiować w czasie początków mediów społecznościowych. To zawód, w którym jesteś na świeczniku i każdy uzurpuje sobie prawo żeby cię oceniać - niestety często ta krytyka jest niekonstruktywna. Kolejne pokolenie wejdzie w to wszystko jeszcze mocniej i może bardziej będzie się musiało mierzyć np. z hejtem. Myślę, że ważne jest bronienie się przed tym i pamiętanie, że to co dzieje się w internecie nie ma często nic wspólnego z rzeczywistością.

Czyli po prostu najlepiej iść po swoje i nie patrzeć na to co inni mówią.

- Tak, żyjemy w świecie trolli, botów, hejtu. Nasza persona w internecie gdzieś tam istnieje, każdy ma swojego "awatara" i często na to co się z nami w tej cyfrowej rzeczywistości dzieje nie mamy wpływu.

Czy pracujesz obecnie nad nowymi projektami? Możesz zdradzić nad jakimi?

- Mam już jakieś plany na kolejne projekty, ale nie mogę się nimi dzielić. Może będzie też kolejny sezon serialu "Mój agent",  ale to niepotwierdzona informacja. Scenariuszowo pracuję nad wielogatunkową historią o przemocy. 

Czyli masz w planach kolejny scenariusz?

- Tak, pracuję nad nim. Mam nadzieję, że uda się go zrealizować. 

Zdarza ci się, że piszesz jakiś scenariusz, ale na jakimś etapie go porzucasz?

- Tak, to się zdarza. Czasami coś umiera emocjonalnie i przestaje mieć sens. Myślę, że życie z pisania to ogromne wyzwanie. 

Masz na przykład nieskończone scenariusze, do których wiesz, że kiedyś jeszcze wrócisz? 

- Tak, mam taką historię rodzinną, której za żadne skarby nie mogę skończyć, mimo że mam już mnóstwo materiału. To czarna komedia i myślę, że do niej wrócę, ale chyba musi minąć jakiś czas, żeby się mogła do tej historii zdystansować.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Mój agent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy