Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 748
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Świt Ameryki". To się stało naprawdę? Rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć

Od blisko trzech tygodni zachwyca się nim cały świat i serial nie znika z rankingu najchętniej oglądanych produkcji Netflixa, a Leszek Lichota nazwał go "arcydziełem". Co świadczy o sile "Świtu Ameryki"? Do wręcz mrożącego momentami krew w żyłach realizmu z całą pewnością należy dorzucić fakt, że historia inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Oto kilka rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o nowym hicie Netflixa

"Świt Ameryki". Witaj na prawdziwie dzikim zachodzie

Po blisko trzech tygodniach od premiery "Świat Ameryki" nie przestaje podbijać serc użytkowników Netflixa. Miniserial o pogrążonym w sporze o Utah Dzikim Zachodzie z 1857 roku, wciąż znajduje się w rankingu najchętniej oglądanych produkcji. W zeszłym tygodniu znalazł się na pierwszym miejscu z wynikiem 14,3 mln wyświetleń, co przełożyło się na zawrotną liczbę godzin spędzonych przed ekranami - aż 72 mln. Z kolei Leszek Lichota, zapytany w swoim ostatnim wywiadzie dla WP o świeżo obejrzaną produkcję, którą by polecił, wskazał właśnie "Świt Ameryki", określając ją mianem "arcydzieła". Co takiego sprawia, że ta sześcioodcinkowa przypowieść tak wciąga? 

Reklama

Tym, co może świadczyć o sile "Świtu Ameryki" jest jego surowość. Produkcja nie oszczędza nerwów widza. Wita go na prawdziwie Dzikim Zachodzie, dosadnie przypominając czemu rejon zawdzięcza taki przydomek. Błoto, bród, rabunki, krwawe pojedynki, stryczek i śmierć na każdym kroku, samozwańczy ustawodawcy i egzekutorzy prawa, gotowi pozbyć się każdego, kto im się sprzeciwi - tak wygląda tu rzeczywistość. 

Zamiast karmić odbiorców kolejną podkoloryzowaną bajką o Dzikim Zachodzie, w której kowboj ratuje damę w opałach, a honor jest wszystkim, twórcy przypominają, że życie w tamtych czasach i przedzieranie się przez kilometry niezdobytych terenów nie miały nic z tym wspólnego, a Stany Zjednoczone zbudowano na (być może) największym rozlewie krwi w historii. Honor ustępował tam miejsca władzy, akceptacja interesowi, a na pomoc można było liczyć tylko wtedy, gdy osoba w potrzebie dobrze zapłaciła lub jej "wybawca" był pewien, że nie jest wystawiona jako przynęta i za chwilę nie zlecą się jej kompani gotowi do rabunku. 

Kiedy do przedstawionej brutalności dodamy fakt, że otwierająca fabułę masakra wydarzyła się naprawdę, a niektóre z postaci inspirowane są prawdziwymi osobami, "Świt Ameryki" nagle dogłębniej oddziałuje na wyobraźnię. W końcu nawet jeśli na ekranie nastaje chwila spokoju, w głowach wciąż paraliżuje myśl, że przedstawione kilka minut wcześniej sceny naprawdę miały miejsce, a ludzie potrafili być tak zaślepieni własnymi poglądami. 

"Świt Ameryki". Między prawdą a fikcją. Zaskakujące rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o nowym hicie Netflixa

"Świt Ameryki" został napisany przez Marka L. Smitha i wyreżyserowany przez Petera Berga. Do stworzenia serialu reżysera zainspirowała lektura o konflikcie w Utah i masakrze w Mountain Meadows. Produkcja zawiera prawdziwe wydarzenia, takie jak wspomniana masakra, która została przedstawiona w pilocie, oraz historie prawdziwych ludzi, którzy żyli podczas sporu w Utah w 1857 roku. Autentycznymi postaciami są choćby: Jim Bridger, pionier uwięziony między walczącymi frakcjami, ,Brigham Young, przywódca kościoła, który dowodził swoim Legionem Nauvoo, oraz Dziki Bill, stróż prawa. 

By pozostać jak najbliżej prawdy, reżyser i scenarzysta pojechali na miejsce masakry w Mountain Meadows. Chcieli poczuć duchy przeszłości i uzyskać jak najpełniejsze zrozumienie tego, co się tam wydarzyło. Postawili też na różnorodność obsady i zaangażowali aktorów reprezentujących zarówno rdzennych Amerykanów, jak i europejskich imigrantów, aby wiernie oddać historyczny obraz tamtych czasów. Co więcej, ponieważ przyroda Stanów Zjednoczonych i jej moc grają tu dodatkowego bohatera, a większość fabuły rozgrywa się w plenerze, niemal cały serial kręcono na powietrzu. Zdjęcia trwały 130 dni, z czego tylko dwa dni odbywały się na zamkniętych planach zdjęciowych. Wykorzystane lokalizacje to: Cochiti Pueblo i Santa Clara Pueblo w Nowym Meksyku, Santa Fe i Pajarito Ski Mountain, a także Bonanza Creek Ranch w północnym Nowym Meksyku i Charles R Ranch w pobliżu Santa Fe. Co ciekawe, na potrzeby serialu, produkcja zbudowała własną wersję miasteczka Fort Bridger - do jego stworzenia używali tylko tych narzędzi, które były dostępne w 1857 roku.

"Świt Ameryki" jest często porównywany do filmu "Zjawa" z 2015 roku. Oba dzieła ukazują surowe realia Dzikiego Zachodu w XIX wieku, skupiając się na walce o przetrwanie w nieprzyjaznym środowisku. Za scenariusz odpowiada też ta sama osoba.

Serial spotkał się z krytyką ze strony mormonów. Zarzucają oni produkcji propagowanie złośliwych stereotypów na temat ich społeczności oraz przedstawienie wydarzeń historycznych, w tym ich udziału w konflikcie o ziemie Utah, w sposób dla nich krzywdzący. 

Będzie 2. sezon "Świtu Ameryki"?

Choć "Świt Ameryki" został zaplanowany jako miniserial i doczekał się klarownego zakończenia, to jest tu miejsce na kontynuację. Choć nie miał być historyczną analizą wydarzeń, dlatego na próżno tu tego szukać, to z całą pewnością można byłoby zgłębić dalsze losy głównej bohaterki. Można byłoby też skupić się na przedstawieniu skutków tragicznego sporu i próbie odbudowania się plemion oraz nowej dynamice z pozostałymi frakcjami konfliktu. Czy twórcy też widzą możliwość stworzenia 2. sezonu?

Reżyser Peter Berg w rozmowie z portalem Decider nie wykluczył takiej opcji - wszystko zależy od pogody, która nie sprzyjała im przy pracy nad 1. sezonem, a reżyser nie chciałby wchodzić do zamkniętych planów.

"Wiesz, po zakończeniu zdjęć, gdy spojrzałem na wszystkich aktorów - tych, którzy wciąż żyją - poczułem ogromny szacunek i sympatię do nich. Rzeczywiście, są różne drogi, którymi moglibyśmy pójść. Muszę jeszcze trochę się ogrzać po czasie spędzonym zimą na tych górach, ale może jeśli zeszlibyśmy na niższy teren, który nie byłby tak chłodny, moglibyśmy wrócić" - cytuje Berga portal Serialowa. 

ZOBACZ TEŻ: 

Uwielbiani bohaterowie powrócą? Szczere wyznanie aktora

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy