Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 573
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Studium psychopaty. "Ripley" to wizualna perełka w klimacie noir

Nie potrafię wyjść z zachwytów nad warstwą wizualną miniserialu "Ripley". Produkcja z Andrew Scottem w tytułowej roli, będąca ekranizacją bestsellerowych powieści o Tomie Ripleyu autorstwa Patricii Highsmith, właśnie zadebiutowała na Netfliksie. To tytuł, który zaspokoi wszystkich estetów i zachwyci fascynatów włoskiej kultury.

  • "Ripley" to ośmioodcinkowy miniserial dramatyczny na podstawie bestsellerów o Tomie Ripleyu autorstwa Patricii Highsmith. Produkcja zadebiutowała na Netfliksie.
  • Tom Ripley, oszust z trudem wiążący koniec z końcem w Nowym Jorku we wczesnych latach 60. XX wieku, zostaje wynajęty przez pewnego bogacza, by nakłonić jego syna lekkoducha do powrotu z Włoch. Tom decyduje się udać do Italii, co rozpocznie w jego życiu skomplikowaną ścieżkę oszustw, szalbierstw i morderstw.
  • W Toma Ripleya wcielił się Andrew Scott, w Marge Sherwood - Dakota Fanning, a w Dickiego Greenleafa - Johnny Flynn.
  • "Ripley" to wizualna perełka w klimacie noir. Skrupulatne studium przypadku wycofanego, nieśmiałego psychopaty. To także fascynujący przewodnik po włoskiej sztuce, architekturze i muzyce.


Na Netfliksie zadebiutował ośmioodcinkowy miniserial z Andrew Scottem w roli głównej. "Ripley" powstał na podstawie serii powieści autorstwa Patricii Highsmith. W 1999 roku premierę miała filmowa wersja o tytule "Utalentowany Pan Ripley" w reżyserii Anthony'ego Minghelli. Wówczas na dużym ekranie w rolach głównych oglądaliśmy Jude'a Lawa, Matta Damona i Gwyneth Paltrow. Za serialową ekranizację zabrał się amerykański scenarzysta - Steven Zaillian ("Irlandczyk", "Dziewczyna z tatuażem"). Jak wypada nowość Netfliksa? To wizualna perełka, która zaspokoi potrzebę poczucia estetyki wielu widzów.

"Ripley": Włochy w czerni i bieli

W produkcji Netfliksa poświęcono bardzo dużo czasu na dogłębne poznanie postaci. Widzimy więcej niż w filmie. Pokój Toma Ripleya, drobne gesty, detale na obrazach, rzeźbach, skarby dziedzictwa kulturowego Włoch. Bohaterowie "Ripleya" są przewodnikami, dzięki którym możemy podziwiać imponujące zabytki Italii w czerni i bieli.

Miniserial został doskonale wystylizowany, z dbałością o każdy, najmniejszy szczegół. Jest skromny w słowach, lecz bogaty w formie. To istna uczta dla osób, którzy znajdują satysfakcję w symetrii. Niemal każde ujęcie mogłoby być obrazem lub fotografią. W przeciwieństwie do filmowego poprzednika jest mniej "amerykański". Nie szokuje na siłę, nie jest intensywny, bodźcujący. Pozwala widzom powoli rozpracowywać umysł głównego bohatera, rozkoszując się przy tym długimi, estetycznymi ujęciami.

Szczególnie zapadły mi w pamięci zdjęcia w pierwszych odcinkach. Bohaterowie schodzą i wchodzą po schodach w drodze na i z plaży. Zawiłe korytarze, przypominające labirynt są zobrazowaniem nieodgadnionej psychiki Toma Ripleya i jego relacji z pozostałymi bohaterami. To tylko jeden z przykładów - poświęcono bardzo dużo czasu na dogłębne zbudowanie zawiłego obrazu psychologicznego tytułowej postaci, między innymi za pomocą symboli.

"Ripley": Dreszczowiec w klimacie noir

"Ripley" od pierwszych minut wprowadza widza w klimat noir z elementami dreszczowca. Akcja rozgrywa się w latach 60. XX wieku. Miasto nocą, silne kontrasty, wiele odbić lustrzanych i niepokojące cienie. A w tym wszystkim... Andrew Scott! Osobiście uwielbiam jego role w serialu "Fleabag" czy filmie "Dobrzy nieznajomi", lecz jeśli chodzi o Ripleya... W roli głównego bohatera, psychopatycznego oszusta jest odrażający. Im więcej podróżujemy w głąb psychiki Toma Ripleya, tym większą antypatię czujemy. Po raz pierwszy Andrew Scott pozbył się swojego uroku i wykreował postać, którą nienawidzimy, lecz której mimo wszystko kibicujemy. Paradoksalnie czujemy lęk, gdy pozostali bohaterowie są bliscy odkrycia tajemnicy Ripleya.

Przy aktorze poziomem nie odstają Dakota Fanning i Johnny Flynn. W całej trójce na próżno szukać podobieństw do trójkąta z filmu Mingelli. Aktorzy stworzyli zupełnie nowe, indywidualne postaci. Zatem czy widzowie, który obejrzeli "Utalentowanego Pana Ripleya" odnajdą w serialu Stevena Zailliana coś dla siebie? Choć wiadomo, jak kończy się intryga, przez co momentami można poczuć znużenie, warto obejrzeć chociaż pierwszy odcinek, by pozachwycać się grą aktorską Scotta oraz na chwilę cofnąć się w czasie.

Czytaj więcej: Xavier Dolan po raz pierwszy w karierze stworzył serial. Dostępny w Polsce

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Andrew Scott
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy