Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 702
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"One Piece": Twórca kultowej mangi nie pokazuje twarzy. Chce zostać anonimowy

Już 31 sierpnia do katalogu platformy Netflix trafi wyczekiwana ekranizacja mangi "One Piece" autorstwa Eiichira Ody. Inaki Godoy, odtwórca głównej roli Monkeya D. Luffy’ego, miał okazję odbyć niezwykłą podróż do Tokio, aby spotkać się z artystą. W rozmowie z aktorem Oda wyjawił, dlaczego dopiero po 26 latach od debiutu bestsellerowej mangi zdecydował się przenieść ją na mały ekran.

Eiichiro Oda: Nie chciał pokazać twarzy

"To jak spotkanie z Batmanem, poznam kogoś o sekretnej tożsamości" - stwierdził Inaki Godoy jadąc na spotkanie z artystą w jego pracowni. W istocie na nagraniu, które pojawiło się na oficjalnym kanale Netflix na platformie YouTube, twarz artysty została zakryta, bowiem takie właśnie było jego życzenie. Mimo że Eiichiro Oda jest autorem najbardziej poczytnej mangi, woli pozostać anonimowy. Jednak zachowanie tej aury tajemniczości może okazać się sporym wyzwaniem, tym bardziej, że już 31 sierpnia ekranizacja jego dzieła trafi do katalogu jednej z największych platform streamingowych.

Reklama

Podekscytowany tym niezwykłym spotkaniem Godoy był ciekawy, dlaczego dopiero teraz twórca zdecydował się przenieść swoje dzieło na mały ekran. Okazuje się, że ten pomysł kiełkował w jego głowie od dawna, jednak na przeszkodzie stały aspekty techniczne. Oda uważał, że technologia dostępna lata temu nie pozwalała tak wiernie oddać pirackiego świata, który przez lata skrupulatnie kreował.

Inaki Godoy: Idealny odtwórca roli Monkeya D. Luffy’ego

"Gdy 26 lat temu zaczynałem tworzyć 'One Piece', nie było szans na aktorską adaptację mangi takiej, jak ta. Jednak w pewnym momencie technologie, które pozwalały generować obraz komputerowo i te odpowiadające za efekty specjalne zaczęły się znacząco rozwijać. Dzięki temu można było powołać do życia niemal wszystko. Gdy w końcu okazało się to możliwe postanowiłem zanurzyć się w pomyśle ekranizacji i dowiedzieć się, czy znajdziemy zaufaną ekipę, która sprosta wyzwaniu przeniesienia jej na ekran" - stwierdził Oda.

Artysta wyznał, że jeszcze jedna rzecz spędzała mu sen z powiek. Obawiał się, że mimo wysiłków nie uda mu się znaleźć aktora, który wiernie odtworzy postać głównego bohatera, Monkeya D. Luffy’ego - młodego awanturnika, który wyrusza ze swojej wioski na niebezpieczną wyprawę w poszukiwaniu bajecznego skarbu, tytułowego One Piece. Aby jednak spełnić swoje marzenie o byciu królem piratów, bohater musi zebrać załogę i znaleźć statek, który doprowadzi go do upragnionego łupu.

"Moją największą obawą było to, czy będziemy w stanie znaleźć kogoś takiego jak Luffy. Przeglądałem różne kasety z przesłuchań, i gdy zobaczyłem na jednej z nich ciebie, zaśmiałem się. Byłeś taki, jak postać, którą rysowałem w swoich mangach. Od razu pomyślałem w duchu: 'To jest Luffy'. Nie potrafię sobie wyobrazić w tej roli nikogo innego" - wspomniał Oda. To wyznanie wyraźnie wzruszyło aktora, który na koniec podarował artyście swoją własną ilustrację i list, w którym podziękował mu za stworzenie tej wyjątkowej sagi i zapewnił, że dołoży wszelkich starań, aby jak najlepiej reprezentować swojego bohatera na ekranie.

Dziś trudno stwierdzić, czy ośmioodcinkowy serial "One Piece" będzie miał swoją kontynuację. Można jednak przypuszczać, że na pierwszym sezonie ta piracka przygoda raczej się nie skończy.

INTERIA.PL/ PAP Life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy