Nieoczywista propozycja od Netfliksa. To jeden z hitów ostatnich dni
Punkt wyjścia "Zabijaj uważnie" pozornie wydaje się dość nieciekawy; widzieliśmy go na ekranie już setki razy. Oto zapracowanemu prawnikowi wyraźnie nie układa się w życiu osobistym: brak czasu dla córki sprawia, że odwraca się od niego również żona, której on sam nawet niespecjalnie stara się słuchać. Kiedy ta podrzuca mu informację o kursie uważności, po krótkim wahaniu Björn Diemel decyduje się go jednak podjąć.
Praktykowanie mindfulness to popularne zjawisko w czasach, w których każdy ma na drugie imię "przebodźcowany". Protagonista uważa je natomiast - nie bez słuszności zresztą - za "odgrzewanego kotleta, którego sprzedaje się w różnych wersjach od 10 lat". Mimo wszystko adwokat pojawia się przed gabinetem terapeuty i to właśnie tam otrzymuje pierwszą lekcję - cierpliwości w oczekiwaniu. Od tej pory fragmenty sesji będą powracać w serialu jak refren, pomagając bohaterowi w ustaleniu kierunku działania.
Największym problemem mężczyzny nie jest bowiem tylko ochrona "wysepki czasu", czyli przestrzeni, którą wygospodarował na rzecz kontaktów z ukochaną córką, ale i sprytne lawirowanie w sferze... mafijnych porachunków. Teoretycznie dla Diemela to chleb powszedni - w końcu od dawna broni przestępców w sądzie. Mimo to trening uważności, a co za nim idzie przeorganizowanie życia oraz zmiana hierarchii priorytetów, wciągnęły go do półświatka zdecydowanie głębiej niż dotychczas.
Każdy odcinek niemieckiej produkcji, którego tytuł stanowi dominująca w danym momencie w głównej postaci emocja lub strategia wzmacniająca mindfulness, zbudowany jest na podobnej zasadzie. Wszystkich osiem rozdziałów (powstałych zresztą na bazie bestsellerowej powieści Karstena Dusse'a) rozpoczyna się od punktu kulminacyjnego, po którym następuje odtworzenie prowadzących do niego wydarzeń. Takie rozwiązanie z jednej strony prowadzi do - przynajmniej formalnej - przewidywalności, z drugiej jednak porządkuje historię.
Całość właściwie pozbawiona jest technicznych fajerwerków. Obok efektu przewijania wideo do tyłu, który dziś nikogo już nie dziwi, uwagę zwraca jedynie przekręcanie się kadru w bok w rytm miarowego tykania zegara. Zdecydowanie się twórców na wprowadzenie narracji z offu czy łamanie przez protagonistę czwartej ściany i zwracanie się przez niego "na stronie" wprost do widzów również nie jest specjalnie odkrywcze. Umożliwia jednak osiągnięcie zamierzonego celu: przeniknięcia niedającego się łatwo sklasyfikować charakteru Diemela.
Historia opowiedziana w "Zabijaj uważnie" to w gruncie rzeczy popis strategicznej maestrii zamożnego znawcy prawa, które zresztą - dzięki nowo nabytym umiejętnościom - jest w stanie błyskotliwie nagiąć lub zupełnie obejść. W działającego w najwyższym skupieniu i wciąż analizującego Björna (w końcu kieruje się zasadą "Jeśli będziesz uważnie stawiać każdy krok, to na końcu będziesz mniej wyczerpany") wciela się bezbłędnie Tom Schilling.
W jego wręcz nienaturalnie niebieskich oczach (których nie dało się oglądać w czarno-białowym, a przełomowym dla jego kariery film "Oh, Boy" Jana Ole Gerstera) odbija się szereg stanów i emocji: złość, panika, radość, satysfakcja, a najczęściej chyba przerażenie i strach - że cały misternie budowany plan się "posypie". Te ostatnie ulatniaja się już po ułamku sekundy. Niedający się zbić z tropu adwokat momentalnie wpada bowiem na genialny pomysł, który umożliwia mu wyjście z obecnego kryzysu - aż do następnego.
Wpisujący się w ramy czarnej komedii serial Netfliksa bazuje przede wszystkim na jednym nośnym pomyśle: wypaczeniu teorii uważności w sposób, który prowadzi do robienia strasznych rzeczy w imię wyższego, ale przede wszystkim własnego dobra. Podchodzący do zamieszania wokół siebie z pewnego rodzaju dystansem i kpiną, przez które filtrowane są pokazane na ekranie wydarzenia, Diemel jawi się jako bohater co najmniej problematyczny.
W pamięci zapada chociażby scena, w której z nieobecnym spojrzeniem i błądzącym po jego twarzy uśmiechem przygląda się bezmyślnie likwidowaniu donosiciela, czy inna, w której odwraca wzrok od zleconej przez siebie przemocy. I tutaj powraca odwieczny dylemat: czy zabijanie morderców, nawet jeśli - pozostając w ironicznym sosie - uważne, może być usprawiedliwione?
Zobacz też: "The Office PL". Vanessa Aleksander zdradza, dlaczego bardzo kibicuje Patrycji