Netflix ujawnia dane oglądalności. Sto miliardów godzin wyświetleń w pół roku
Netflix upublicznił dane dotyczące czasu emisji swoich programów z okresu pierwszych sześciu miesięcy 2023 roku. Listę otwierają serial "Nocny agent" i drugi sezon "Ginny i Georgii". Ted Sarandos, szef platformy streamingowej, wyjaśnił także, dlaczego platforma zdecydowała się upublicznić tak wielką ilość danych.
Na liście znajdują się dokładnie 18214 tytuły — filmy, seriale telewizyjne i programy rozrywkowe dostępne w ofercie platformy Netflix od stycznia do czerwca 2023 roku. Każda z uwzględnionych pozycji była oglądana w tym okresie przez przynajmniej 50 tysięcy godzin.
"Nocny agent" był emitowany przez łączny czas 812,1 miliona godzin. Drugi sezon "Ginny i Georgii" zebrał 665,1 miliona godzin czasu odtwarzania. Podium zamyka koreański serial "Chwała", który był wyświetlany przez 622,8 miliona godzin. "Wednesday", hit Netfliksa z końcówki zeszłego roku, znalazł się dopiero na czwartej pozycji z wynikiem 507,7 miliona godzin.
Z zestawienia wynika, że produkcje oryginalne są o wiele chętniej wybierane przez użytkowników platformy od filmów i serialach emitowanych na licencji. Z tytułów niewyprodukowanych przez Netflixa największą popularnością cieszy się serial "W garniturach". Był on odtwarzany łącznie przez 599 milionów godzin. Natomiast ranking dzieli pozycje serialowe według ich sezonów. Pierwszy sezon "W garniturach" znalazł się na 67. miejscu zestawienia z wynikiem 129,1 milionów godzin.
Na liście najchętniej oglądanych produkcji znalazł się także "FUBAR", "Awantura", "Dyplomatka".
Niewiele ponad 20 procent tytułów zawartych w zestawieniu (dokładnie 3813 pozycji) miało oglądalność zaokrągloną do 100 tysięcy godzin. Stanowi to kroplę w wynikach platformy, której biblioteka była łącznie odtwarzana w pierwszej połowie 2023 roku przez ponad sto miliardów godzin.
Warto dodać, że niektóre produkcje osiągnęły sukces przy niższych lub wyższych liczbach godzin oglądania. "Istotne jest to, czy dany film lub serial zachwycił swoją widownię oraz rozmiar tej widowni w stosunku do uwarunkowań ekonomicznych danej produkcji" - zwraca uwagę Netflix.
Ted Sarandos, szef Netflixa, zdradził, że platforma początkowo nie zamierzała dzielić się tak szczegółowymi danymi. Jak stwierdził, na początku nie chcieli dawać "gotowej mapy swojej konkurencji. Twórcy też polubili to rozwiązanie, ponieważ nie ciążyła nad nimi presja oglądalności".
Jednak przez lata brak podawania szczegółowych danych zaowocował "atmosferą nieufności". "To pewnie więcej informacji niż ktokolwiek potrzebuje, ale tworzy to lepsze środowisko dla nas, dla przedstawicieli gildii, dla producentów, twórców i prasy" - kontynuował Sarandos.