Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 659
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Matt Damon nie chciał obejrzeć serialu Netflixa? Miał z nim spory problem

Serial "Ripley" to ekranizacja bestsellerowych powieści o Tomie Ripleyu autorstwa Patricii Highsmith. Nie jest to jednak jedyna produkcja powstała na ich podstawie; w 1999 roku mogliśmy zobaczyć film "Utalentowany Pan Ripley", w którym główną rolę odegrał Matt Damon. Jak się okazuje, aktor miał spory problem, by obejrzeć nową serię Netflixa.

Serial "Ripley" przenosi widzów do wczesnych lat 60. XX wieku i opowiada historię Toma Ripleya, oszusta ledwie wiążącego koniec z końcem w Nowym Jorku. Zostaje wynajęty przez bogatego mężczyznę, aby nakłonić jego syna, lekkoducha, do powrotu z Włoch. Ta misja prowadzi Toma na skomplikowaną drogę pełną niebezpiecznych intryg.

W roli Toma Ripleya wystąpił Andrew Scott, znany ze swojej niezwykłej zdolności do przedstawiania skomplikowanych i wielowymiarowych postaci. Johnny Flynn zagrał Dickie'ego Greenleafa, młodego mężczyznę, którego Ripley ma sprowadzić z Włoch. Dakota Fanning wcieliła się w Marge Sherwood, bliską przyjaciółkę Dickie'ego, a Eliot Sumner grał Freddie'ego Milesa.

Reklama

Produkcja powstała na podstawie bestsellerowych powieści Patricii Highsmith, podobnie jak film "Utalentowany Pan Ripley" z 1999 roku z Mattem Damonem. Jak się jednak okazuje, mimo zebranych przez serial dobrych recenzji, Damon miał problem, by go obejrzeć.

Matt Damon: Oglądanie serialu Netflixa było dla niego trudne

Wspominając swoje doświadczenia z serialem, w rozmowie z IndieWire Matt Damon przyznał: 

"Na początku było mi trudno wrócić do tematu, ponieważ mam z nim tak wiele wspaniałych wspomnień. Wszystkie jednak są związane z moimi osobistymi uczuciami, dotyczącymi tego doświadczenia".

Innego zdania był Jude Law, który również wystąpił w filmie z 1999 roku.

"Jak każdy świetny materiał źródłowy, oglądanie czegoś z nowej perspektywy, pod nowym kątem, jest naprawdę satysfakcjonujące i interesujące" - mówił w rozmowie Entertainment Weekly. 

"Nie oglądałem tego, w którym jestem od wielu, wielu lat. Zabawne było więc to, jak wiele scen jest podobnych i przywołało w mojej głowie tak dużo wspomnień. [...] Ciągle myślałem: 'O Boże, pamiętam to'. [...] Powracanie do tych postaci miało również poziom emocjonalny".

Zobacz też: Zafundował nam rollercoaster emocji. Netflix zrealizuje drugi sezon?

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Andrew Scott
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy