"Gambit królowej": Netflix zawarł ugodę z gruzińską szachistką
"Gambit królowej" to jeden z serialowych hitów Netflixa. Nie wszyscy po jego seansie byli jednak zadowoleni. Gruzińska arcymistrzyni szachowa Nona Gaprindaszwili oskarżyła giganta streamingowego o zniesławienie. Sprawa nie będzie jednak rozpatrywana dalej przez sąd, gdyż obie strony doszły do porozumienia.
Niezadowolenie Nony Gaprindaszwili, znanej gruzińskiej szachistki, spowodowała jedna ze scen serialu "Gambit królowej". Podczas turnieju szachowego, prowadzący te zawody ogłosił, że Gaprindaszwili nigdy nie grała przeciwko mężczyznom. Nie było to prawdą. Tylko w 1968 roku, kiedy rozgrywa się akcja serialu Netfliksa, gruzińska szachistka zmierzyła się z 59 szachistami.
Jak przypomina portal "Variety", początkowo Netflix próbował sprawić, by sąd odrzucił pozew szachistki. Powołanie się na pierwszą poprawkę [zakazującą ograniczania wolności słowa - przyp. red.] na niewiele się zdało, a w styczniu tego roku sąd odrzucił argumenty obrony, przypominając, że również fikcyjne dzieła muszą liczyć się z procesami sądowymi, jeśli zostaną w nich zniesławione prawdziwe osoby. Apelacja Netfliksa również została odrzucona.
Na tym jednak cała sprawa się kończy, gdyż strony doszły do porozumienia, o czym informuje reprezentujący Gaprindaszwili adwokat, Alexander Rufus-Isaacs. Szczegóły ugody nie zostały jednak podane do wiadomości opinii publicznej.
Nad serialem pracowało dwóch ekspertów szachowych, by wyeliminować takie wpadki, jednak nie udało się ich uniknąć.
Do sytuacji, która wymagała interwencji sądu, doszło w finałowym odcinku serialu "Gambit królowej", opowiadającego o fikcyjnej szachistce Beth Harmon (Anya Taylor-Joy).
Zdobywa ona tytuł mistrza świata, pokonując w Moskwie rosyjskiego arcymistrza granego przez Marcina Dorocińskiego. Wtedy to pada uwaga o tym, że kobieca mistrzyni świata, Nona Gaprindaszwili nigdy nie grała przeciwko mężczyznom, a Harmon wygrała tylko dlatego, że przeciwnik jej nie docenił.
81-letnia obecnie szachistka z Gruzji uznała tę uwagę za "rażąco seksistowską i umniejszającą jej dokonania". Netflix użył potem dość osobliwych tłumaczeń twierdząc, że nie miał zamiaru deprecjonować zasług Gaprindaszwili, a docenić ją poprzez wspomnienie jej nazwiska.