Krzysztof Pieczyński: Cierpiał z miłości i przez poglądy. Jego życie to gotowy scenariusz na film
Krzysztof Pieczyński znany jest szerokiej publiczności głównie z roli doktora Brunona Walickiego, w którą wcielał się w „Na dobre i na złe”. Widzowie kojarzyć go mogą także z tragicznych losów Bronka w serialu „Dom”. I choć karierę aktorską Pieczyński może zaliczyć raczej do udanych, to w innych sferach jego życia nie zawsze było kolorowo. Aktor nie miał szczęścia do miłości – jego małżeństwo z Barbarą, z którą zdecydował się wyjechać do Stanów Zjednoczonych trwało zaledwie… miesiąc. W ostatnich latach natomiast aktor zasłynął z kontrowersyjnych poglądów na temat Kościoła, za co spotkał się ze znacznym hejtem i został pobity.
Pieczyński urodził się 27 marca 1957 roku w Opolu. W wywiadach często opowiadał, że na aktorstwo został niejako skazany. Żartował, że to głównie przez słabe wyniki sportowe.
Po liceum zdecydował się zatem zdawać do szkoły aktorskiej. Plan udało mu się zrealizować przy drugim podejściu - do Warszawy się nie dostał, udało się natomiast w Krakowie. W 1980 roku ukończył studia na wydziale aktorskim na PWST im. Ludwika Solskiego. Jeszcze w tym samym roku zadebiutował na małym ekranie rolą Bronka Talara w serialu Jana Łomnickiego - "Dom". Zagrał również w kilku filmach, a kreacja w "Jeziorze Bodeńskim" z 1985 roku zwróciła na niego uwagę ludzi z branży.
Wówczas, kiedy kariera Pieczyńskiego nabierała tempa, on postanowił rzucić wszystko i wyjechać do Stanów Zjednoczonych.
Aktor do USA nie wyjechał sam - towarzyszyła mu żona Barbara. Pieczyński rzadko opowiada o tej relacji, wiadomo natomiast, że kobieta była pierwszą, wielką miłością aktora.
Barbara to siostra polskiej scenarzystki i reżyserki, Grażyny Treli. W tamtym czasie studiowała medycynę. Razem postanowili rzucić wszystko i jechać do USA. Tam jednak nie wszystko układało się po ich myśli, a rzeczywistość okazała się brutalna. Kariera aktora stanęła w martwym punkcie, trudno było o jakiekolwiek role. Brakowało propozycji zawodowych, a frustracja wciąż narastała.
Trudna sytuacja zawodowa wpłynęła na małżeństwo aktora. Z ukochaną Barbarą rozstał się już po... miesiącu małżeństwa. Mimo rozpadu związku, aktor nie zdecydował się na rychły powrót do kraju. W Stanach został jeszcze przez 10 lat.
Tak podsumował swój pobyt w jednym z wywiadów udzielonych Vivie:
Zobacz też: Krzysztof Pieczyński całe życie czuje lęk przed... miłością. Dlaczego?
Do Polski wrócił w 1995 roku i znów rzeczywistość okazała się dla niego przytłaczająca. Zupełnie nie mógł się odnaleźć w kraju, zaczął pić i w takim stanie trwał przez dwa lata.
Aktor otrząsnął się i już w 2000 roku zachwycił krytyków dwoma kreacjami filmowymi. Zagrał w "Daleko od okna" i "Jutro będzie niebo". Prawdziwą popularność przyniosła mu jednak rola Brunona Walickiego w serialu "Na dobre i na złe", dzięki której przypomniał o sobie widzom. Po latach jednak zrezygnował z roli, zmęczony monotonią. Zajął się teatrem oraz reżyserią i usunął się w cień.
Przypomniał o sobie w 2015 roku. Jednak nie stało się to za sprawą nowej roli, a kontrowersyjnych poglądów na temat Kościoła. Aktor nigdy nie krył swojego krytycznego stosunku do tej instytucji i podczas kilku swoich wizyt w studiach telewizyjnych, głośno dał wyraz tej niechęci.
Głośnym echem obiła się w mediach również sprawa pobicia aktora. W 2018 roku między Pieczyńskim, a jednym z przechodniów doszło do bójki. Aktor zeznał, że mężczyzna zaatakował go ze względu na jego poglądy i przekonania.
Aktor aktywnie działa na rzecz tworzenia warunków dla rozwoju otwartego, tolerancyjnego i nowoczesnego społeczeństwa bez wpływu kleru na życie obywateli. W 2016 roku z inicjatywy Pieczyńskiego powstało Stowarzyszenie Polska Laicka.
Zobacz też: Beata Fido była zauroczona Krzysztofem Pieczyńskim!