Wstrząsające wieści z planu "Gliniarzy". Takiego ryzyka nie przewidzieli
Serial "Gliniarze" od lat przyciąga widzów emocjonującymi zwrotami akcji i silnymi bohaterami. W finałowych odcinkach 18. sezonu losy Kuby Roguza (Piotr Mróz) zaskakują – na planie nie zabrakło napięcia i nieprzewidzianych sytuacji.
Praca na planie serialu kryminalnego to dla wielu aktorów spełnienie zawodowych marzeń - pełna akcji, emocji i intensywnych scen. Jednak jak pokazuje doświadczenie Piotra Mroza, wcielającego się w Kubę Roguza, rzeczywistość potrafi być znacznie bardziej wymagająca niż scenariusz. Aktor opowiedział o kulisach pracy przy serialu "Gliniarze" i o tym, jak pozornie proste sceny potrafią nieść ze sobą nieoczekiwane wyzwania.
W jednym z finałowych odcinków 18. sezonu widzowie śledzą sprawę, która stawia Kubę Roguza w wyjątkowo trudnej sytuacji. Podczas prowadzonego śledztwa postać grana przez Piotra Mroza trafia w trudną sytuację z udziałem nieprzewidzianego rekwizytu. Choć fabularnie to mocny akcent scenariuszowy, dla aktora była to również okazja do refleksji nad tym, jak cienka bywa granica między fikcją a rzeczywistością.
Napięcie wśród fanów rośnie, ponieważ wątek nie zostaje od razu rozwiązany. Losy Roguza pozostają zawieszone, a widzowie czekają z niecierpliwością na rozwój wydarzeń.
Choć wiele scen wygląda spektakularnie na ekranie, ich realizacja wiąże się z dużym wysiłkiem i ryzykiem. Piotr Mróz wspomina jeden z momentów z początków pracy na planie, kiedy sceny pościgu wymagały od niego dużej sprawności fizycznej. Podczas jednej z prób wszystko przebiegało zgodnie z planem, ale gdy nadszedł moment nagrania finalnego ujęcia, emocje wzięły górę. Jak sam przyznał, aktorzy-amatorzy - pojawiający się często w serialach - potrafią dać się ponieść adrenalinie.
Wspominając konkretną scenę pościgu w barze, Mróz zdradził, że nieprzewidziana zmiana przez współuczestnika sceny zakończyła się nieprzyjemnym upadkiem. Jak mówi, to właśnie ten moment nauczył go większej czujności na planie.
Choć wiele scen jest starannie zaplanowanych, rzeczywistość nie zawsze daje się w pełni kontrolować. Piotr Mróz podkreślił, że sceny walki, pościgów czy użycia rekwizytów bywają źródłem nieprzewidzianych sytuacji. Aktor wspomina moment, w którym jeden z rekwizytów zadziałał inaczej niż powinien - choć scenariusz przewidywał bezpieczną reakcję, coś poszło nie tak.
Na szczęście sytuacja zakończyła się niegroźnie, ale jak sam zauważa, każda taka scena wymaga maksymalnego skupienia i świadomości własnych granic. Praca na planie to ciągła uważność - zwłaszcza gdy chodzi o dynamikę i kontakt fizyczny.
Dla Piotra Mroza serial "Gliniarze" to nie tylko aktorska przygoda, ale też zawodowy test wytrzymałości. W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że choć scenariusze bywają wymagające, to właśnie nieprzewidywalność planu filmowego uczy największej pokory.
Jak mówi - wszystko zaczyna się od czerwonej lampki kamery. To wtedy rośnie napięcie, uruchamiają się emocje, a czasem zapomina się o zasadach. Właśnie wtedy, jak podkreśla aktor, najważniejsza staje się odpowiedzialność - za siebie, za partnera w scenie, za zespół realizujący produkcję.