Andrzej Młynarczyk: Był twarzą "M jak miłość", teraz gra w "Dzielnicy strachu"
Andrzej Młynarczyk przez wielu miłośników seriali, kojarzony jest z mundurem, bronią i odznaką policyjną. Przez wiele lat grał policjanta w "M jak miłość", a od trzech sezonów możemy go oglądać w mundurze w "Dzielnicy strachu".
Przez trzy sezony "Dzielnicy strachu" wcielał się pan w rolę dzielnicowego Andrzeja. Czy scenarzyści wciąż potrafią pana zaskakiwać?
- Sprawy, które prowadziliśmy w duecie z komisarz Agatą Rychlik (Agata Załęcka), za każdym razem były inne, poruszały nowe, zaskakujące motywy sprawców. Kiedy dostawałem scenariusze nowych odcinków "Dzielnicy strachu", zawsze czytałem je z ciekawością. Niektóre sprawy, które mieli do rozwiązania policjanci z Gorczaka były zdumiewające dla wszystkich, łącznie z ekipą realizującą serial.
Pamięta pan taki odcinek, który był szczególnie zaskakujący?
- Każda sprawa jest inna i trudno mi wybrać tę wyjątkowo ważną. To jest trochę jak z wycieczkami po górach czy uprawianiem sportów ekstremalnych. Każde wyjście i wydarzenie jest inne. Najbardziej wpadają w pamięć wszystkie akcje z użyciem broni, ale też morderstwa dokonane z wyjątkową brutalnością. Są też takie sceny które przez swoją komediowość zostają w pamięci na dłużej.
Postać Andrzeja w "Dzielnicy strachu" to nie jedyna rola policjanta na pańskim koncie. Pamiętam odcinki kultowego serialu "M jak miłość" z udziałem Tomka Chodakowskiego. Role mundurowych to zamiłowanie czy przypadek?
- Myślę, że reżyserzy obsady i producenci rzeczywiście widzą we mnie osobę, która pasuje do ról mundurowych. To cieszy, bo z mundurem mam coś wspólnego. Zawsze pasjonowało mnie lotnictwo i strzelectwo. Mam licencję pilota, więc pewne zasady mundurowych nie są mi obce. Parę lat trenowałem strzelectwo. Ale przede wszystkim, po prostu lubię tego typu role. Sceny akcji powodują u mnie szybsze bicie serca. Od zawsze lubię też sporty ekstremalne, więc wszystkie te elementy zgrywają się w całość.
Jak radzi sobie pan z bronią palną?
- Przez lata strzelałem w klubie sportowym, stąd broń nie jest dla mnie żadną nowością. Nie musiałem się do niej przyzwyczajać. Cieszę się, że w trzecim sezonie "Dzielnicy strachu" dużo strzelaliśmy. Broń towarzyszy nam w każdym odcinku. Nie mamy naturalnie do czynienia z ostrą amunicją, a bardziej z hukiem, który jednak dostarcza emocji prawdziwych strzałów.
Wspominał pan także, że interesuje się lotnictwem. To druga miłość zaraz po aktorstwie?
- Druga miłość to przyroda. Lotnictwo jest moją ogromną pasją, która ma w sobie coś wyjątkowego. Dzięki niej mogę przyglądać się właśnie naturze, która zawsze mnie zdumiewa i zachwyca. W lotnictwie podoba mi się też to, że trzeba zaplanować trasę, przygotować lot, przejrzeć i przeanalizować mapy, a to sprawia frajdę i budzi wyobraźnię. Najważniejsze jest to, że odrywasz się od ziemi i pomimo, że wiesz jak to się dzieje, to za każdym razem jest w tym locie coś ekscytującego.
Co daje panu obcowanie z przyrodą?
- Przyroda mnie relaksuje, stabilizuje w człowieczeństwie i pozwala naładować akumulatory. Życie na planie bardzo różni się od życia codziennego. Aktorzy są narażeni na działanie ogromnej ilości bodźców, a kiedy obcuję z naturą - wracam do siebie. Ona zapewnia mi balans, który jest szalenie ważny w moim zawodzie.
Poznawanie natury kojarzy się bez wątpienia z podróżami. Każdy z nas ma takie miejsce na świecie, które jest wyjątkowe.
- Myślę, że jednym z miejsc, które wywarły na mnie ogromne wrażenie były Indie. Kiedy miałem dwadzieścia parę lat zdecydowałem się na dłuższą samotną podróż. Właśnie tam ogromnie zbliżyłem się do Natury. Zawsze lubiłem podróżować. Geografia jest mi bliska nie od dziś. Nie byłoby dla mnie przeszkodą poznanie całego globu. Globus, który pamiętam jeszcze z lekcji, od zawsze mnie fascynował. Chciałem być wszędzie! Do tej pory jestem zachłanny na poznawanie nowych terenów i kultur. W jakimkolwiek miejscu, w którym się znajduję, najważniejsze są dla mnie mapy. Chcę wiedzieć gdzie jestem, jak wyglądają drogi, trasy, jakie są odległości pomiędzy punktami docelowymi. Po takiej analizie nic nie jest dla mnie przeszkodą.
Co powiedziałby pan na podróż dookoła świata?
- W każdej chwili! Mogę wyruszać nawet teraz (śmiech- przyp. red). Miałem kiedyś pomysł, żeby przemierzyć cały świat na żaglach, choć wiem, że taka inicjatywa zabrałaby mi zbyt dużo czasu, co nie zmienia faktu, że byłaby to fantastyczna przygoda. Może kiedyś to połączę z lotnictwem. Tak wygląda moja wizja podróży dookoła świata. A póki co będę podróżował palcem po globusie, co też jest wielką frajdą. Możliwe, że nadejdzie taki moment, kiedy zabiorę się za zorganizowanie takiej przygody.
Co stoi na przeszkodzie?
- Nie ma przeszkód. To trzeba tylko zaplanować.
Krótsze wycieczki jednak również potrafią być fantastyczne.
- Niedawno myślałem, aby gdzieś wyjechać za granicę i odpocząć gdzieś hen daleko, jednak mój wewnętrzny głos podpowiadał mi: "Andrzej nie szukaj atrakcji, po prostu wypocznij. Jedź w góry". Kocham nasze polskie góry, znam niemal wszystkie tatrzańskie szlaki. W porównaniu do niektórych monumentalnych, szczytów na świecie można żartobliwie stwierdzić, że są one malutkie i można je przebiec w parę dni. Nasze Tatry są wyjątkowe, piękne i maja tyle uroku. Zawsze wracam w góry z wielka radością w sercu.
Tekst: Aleksandra Szymczak/ AKPA
Zobacz też:
"Barwy szczęścia": Rafał pogrąży Bruna! Stański trafi za kratki?
"M jak miłość": Odcinek 1690. Olek i Marcin w miłosnym trójkącie? Szokująca propozycja
"Na dobre i na złe": Odcinek 864. Kim jest sobowtór Korbana?