Kate Beckinsale: Tragedia zmieniła jej życie
48-letnia aktorka na pierwszy rzut oka prowadzi życie, które trudno uznać za niesatysfakcjonujące. Okazuje się jednak, że tym, czego jej brakuje jest... wykształcenie. Kate Beckinsale 27 lat temu niemal z dnia na dzień odeszła z Uniwersytetu Oxfordzkiego. Powodem była samobójcza śmierć przyjaciela, który wyskoczył z okna po zażyciu LSD.
Jak informuje serwis "DailyMail", początkowo sądzono, że aktorka porzuciła studia w 1994 roku, ponieważ nie była w stanie pogodzić rozkwitającej wtedy kariery aktorskiej z życiem akademickim. Kate Beckinsale była bowiem jeszcze studentką Oksfordu, kiedy sir Kenneth Branagh uczynił ją gwiazdą, obsadząc ją w swojej filmowej adaptacji "Wiele hałasu o nic".
"Doszłam do ściany. Do momentu, w którym nie cieszyłem się wystarczająco ani studiami, ani aktorstwem, ponieważ i jedno, i drugie wiązało się z ogromną presją" - wspomniała okres studiów Kate Beckinsale. Ale jak sie okazało, był jeszcze inny powód, by odwrócić się od Oksfordu. I to bardzo dramatyczny.
Kate Beckinsale: Żyje według własnych zasad
Mimo nadmiaru obowiązków wynikających ze studiów i rozwijającej się kariery aktorskiej, Kate Beckinsale znalazła czas, aby uczestniczyć w bujnym życiu towarzyskim. Należała do towarzystwa, które słynęło z prowadzenia bardzo hedonistycznego trybu życia. Narkotyki czy alkohol były tam na porządku dziennym. Do roku 1992 roku, kiedy to w tragicznych okolicznościach zginął jeden z najbliższych przyjaciół gwiazdy. 21-letni Henry Skelton, aspirujący muzyk.
"Moi przyjaciele byli imprezowiczami, a ja nie" - wspominała. "Wszystkie osoby należące do tego towarzystwa zostały relegowane z uczelni. Gdy rozważałam powrót, na uczelni nie było już nikogo z moich znajomych, a wszędzie unosił się okropny powiew śmierci. To był powód, dla którego nie wróciłam" - po latach wyznała aktorka.
ZOBACZ TEŻ: 54-letnia Salma Hayek zniewala urodą. Krwiście czerwona stylizacja podkreśla jej atuty!