Wybory tuż-tuż. 5 seriali, które pokazują, co naprawdę dzieje się u góry
Za chwilę wybory, znów będziemy decydować, kto przez najbliższe lata będzie piastował najważniejsze stanowisko w Polsce. Tymczasem, skoro polityka potrafi być bardziej dramatyczna niż niejeden serial - sprawdźmy, jak popkultura pokazuje tych, którzy marzą o władzy. Bez filtra, bez lukru, za to z porządną dawką intryg, kuluarów i... czasem kota.
1 czerwca Polacy znów zdecydują, komu powierzą swój los. To właśnie wtedy poznamy nowego prezydenta Polski. Choć formalnie powinien być niezależny, trudno uciec od tego, że wybór Karola Nawrockiego lub Rafała Trzaskowskiego będzie oznaczał symboliczne zwycięstwo jednej z dwóch największych partii w Polsce. To doskonały moment, by przyjrzeć się, jak o polityce opowiada popkultura.
Oto pięć seriali, które zdejmują z niej lukrowaną maskę i pokazują taką, jaka bywa naprawdę: pełną sprzecznych interesów, trudnych wyborów i pytań o to, czy cel naprawdę uświęca środki. To produkcje, które pokazują, że za decyzjami osób u władzy, lub jej pragnących, często stoją nie idee, a kalkulacja, a kompromis to nie zawsze wspólne dobro, a często najmniejsze zło.
"Rząd" to duński serial, który przedstawia drogę kobiety, która nieoczekiwanie obejmuje urząd premiera, stając się pierwszą w historii Danii kobietą na tym stanowisku. Produkcja nie tylko śledzi jej polityczną przemianę, ale i ukazuje kulisy władzy - kompromisy, napięcia i dylematy moralne. Tytuł oryginalny ("Borgen") nawiązuje do potocznej nazwy Christiansborgu - kompleksu budynków w Kopenhadze, gdzie mieszczą się najważniejsze instytucje władzy w Dani, o którym mówi się "zamek". Nazwa ta staje się tu symbolem zamkniętego świata polityki.
Choć wszystkie ugrupowania przedstawione w "Rządzie" są fikcyjne, ich podobieństwo do rzeczywistych partii duńskiej sceny politycznej nie pozostawia złudzeń. Twórcy serialu z finezją przełożyli realne układy sił na ekranową rzeczywistość - tak, by zachować wiarygodność, a jednocześnie uniknąć dosłowności. Realizmu dodają też media obecne w serialu. Telewizja publiczna TV1 czerpie z DR1, tabloid Ekspres inspirowany jest Ekstra Bladet, a komercyjny kanał 2’eren przypomina TV2.
Od momentu premiery "Rząd" zyskał uznanie na całym świecie, trafiając do emisji w ponad 70 krajach i zdobywając m.in. prestiżową nagrodę BAFTA w Wielkiej Brytanii.
Choć "Ucho Prezesa" to produkcja satyryczna, której pomysłodawcą i głównym twórcą jest Robert Górski - znany z Kabaretu Moralnego Niepokoju - to kabareciarz nie ukrywał, że jest ona wzorowana na partii Jarosława Kaczyńskiego. W centrum wydarzeń znajduje się małe biuro przy ulicy Nowogrodzkiej, które staje się politycznym epicentrum Polski. To właśnie tam zjawiają się ministrowie i urzędnicy, by złożyć sprawozdanie lub uzyskać instrukcje. Twórcy z wyczuciem balansują między groteską a realizmem, co sprawia, że serial bawi, ale i celnie punktuje absurdy władzy.
Premierowe odcinki "Ucha Prezesa" błyskawicznie zdobyły popularność - pierwszy z nich osiągnął cztery miliony odsłon w zaledwie tydzień. Co ciekawe, serial zyskał uznanie także wśród polityków, którzy stali się jego pierwowzorami - sam Jarosław Kaczyński nie zgłaszał większych zastrzeżeń, choć poprawił twórców w kwestii... nawyków żywieniowych swojego kota. Produkcja powstała jako rozwinięcie wcześniejszych kabaretowych skeczy Górskiego, lecz szybko wyewoluowała w pełnoprawny serial. "Ucho Prezesa" pozostaje jedynym polskim serialem, który z taką skutecznością i humorem zagląda za kulisy władzy - zwłaszcza tej, która lubi działać po cichu.
W zestawieniu seriali o władzy nie sposób pominąć "House of Cards", amerykańskiej produkcji, która w dużej mierze przyczyniła się do międzynarodowego sukcesu Netflixa. Serial przetarł szlaki innym ambitnym projektom streamingowym i stał się punktem odniesienia dla wszystkich późniejszych dramatów politycznych. W centrum wydarzeń stoi Francis Underwood - bezwzględny strateg, mistrz manipulacji i człowiek, który nie uznaje żadnych granic w drodze do prezydenckiego fotela. Obok niego trwa równie złożona gra jego żony Claire - kobiety inteligentnej, eleganckiej i równie szemranej. To opowieść o wspinaniu się na szczyt za wszelką cenę.
"House of Cards" zyskał reputację dzieła bezkompromisowego, cynicznego, ale też fascynującego w sposobie ukazania walki o wpływy. To właśnie ta produkcja dała Kevinowi Spacey’owi ostatnią tak wielką rolę, zanim świat usłyszał o oskarżeniach, które zakończyły jego udział w serii. W serialu nie brakuje też polskiego śladu - za reżyserię kilku odcinków odpowiadała Agnieszka Holland, co stanowi swoisty most między hollywoodzkim rozmachem a europejską wrażliwością. "House of Cards" nie tylko zdobył liczne nagrody, w tym Złote Globy, ale również uznanie widzów i krytyków jako najbardziej bezlitosny portret chęci władzy.
Serial zabiera nas w mroczną podróż po korytarzach Kapitolu, gdzie każde uśmiechnięte zdjęcie skrywa zdradę, a każde uściśnięcie dłoni może być ostatnim. To portret systemu, w którym moralność jest luksusem, a przetrwanie wymaga rezygnacji z sumienia. Wciągający, mistrzowsko zrealizowany i niepokojąco aktualny, "House of Cards” pokazuje, że największe konflikty często rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami gabinetów.
"Hydraulicy z Białego Domu" to miniserial HBO, który zagląda za kulisy jednego z największych skandali politycznych XX wieku - afery Watergate. Produkcja przenosi widza do czasów prezydentury Richarda Nixona i pokazuje, jak dwaj lojalni funkcjonariusze - E. Howard Hunt i G. Gordon Liddy - podejmują się zadania ochrony Białego Domu przed przeciekami informacji. Ich misja, zamiast uchronić administrację przed kompromitacją, staje się początkiem końca samego prezydenta. To opowieść o tym, jak paranoja i brak umiaru mogą obrócić się przeciwko tym, którzy je napędzają.
Serial wyróżnia się nietypowym tonem. Choć oparty na faktach, opowiada swoją historię z przymrużeniem oka, nie rezygnując jednak z ukazania powagi sytuacji, która doprowadziła do dymisji głowy państwa. Ten serial to połączenie politycznego thrillera z czarną komedią, w której absurdalne decyzje i źle przemyślane akcje bohaterów tworzą mieszankę śmieszną i przerażającą zarazem. Zamiast pomnikowych portretów postaci, widzimy ludzi zagubionych w systemie, których lojalność i ambicje okazują się zgubne.
Choć nie każdemu przypadła do gustu intensywna obecność faktów historycznych - co podkreślają umiarkowane oceny na Rotten Tomatoes i Metacritic - wielu doceniło znakomite kreacje aktorskie i dynamiczne tempo opowieści. Serial pokazuje, że rzeczywistość potrafi być bardziej nieprawdopodobna niż fikcja, a nawet najlepiej strzeżone tajemnice potrafią wypłynąć, czasem za sprawą tych, którzy mieli je chronić. To nie tylko lekcja historii, ale także ostrzeżenie przed tym, co może się wydarzyć, gdy intryga wymyka się spod kontroli.
"The Crown" to serial, który nie tylko przybliża kulisy brytyjskiej monarchii, ale też z niezwykłą wrażliwością portretuje ludzką stronę władzy. Główna bohaterka, Elżbieta II, to nie tylko głowa państwa. To również kobieta rozpięta między obowiązkiem a własnymi emocjami. Produkcja śledzi jej życie, ukazując jak rola królowej nie pozwala na zwykłe ludzkie słabości ani chwilę prywatności. Od momentu koronacji każda decyzja, każdy gest stają się częścią oficjalnej historii - niezależnie od tego, czy dzieją się w pałacowych komnatach, czy w domowym zaciszu.
Twórcy serialu oddają głos nie tylko Elżbiecie jako władczyni, ale również jako żonie próbującej zbudować partnerstwo z księciem Filipem, matce rozdartej między miłością a protokołem, czy siostrze, której osobiste wybory nie zawsze są zgodne z królewskimi zasadami. "The Crown" ukazuje także napięcia między tradycją a nowoczesnością, nieustanne balansowanie między uczuciami a obowiązkami i samotność wynikającą z życia na świeczniku. Każdy sezon przybliża nieco inne oblicze monarchii, przy czym równie istotne jak polityczne rozgrywki są intymne, ciche dramaty bohaterów.
To nie jest typowa biografia - to wciągająca opowieść o cenie, jaką płaci się za noszenie korony. Niezwykle dopracowana scenografia, znakomita gra aktorska i rozmach realizacyjny sprawiają, że "The Crown" to nie tylko lekcja historii, ale też emocjonalna podróż przez dekady, które ukształtowały współczesną Wielką Brytanię.
ZOBACZ TEŻ:
Krzysztof Skórzyński nie tylko w TVN. Jego drugie życie wyszło na jaw