Vanessa Aleksander ma niezwykłą supermoc. Czy dzięki niej podbije Hollywood?
Vanessa Aleksander ma dopiero niespełna 28 lat, a może się już pochwalić sporym dorobkiem aktorskim. Właśnie mija dekada od chwili, gdy po raz pierwszy stanęła przed kamerą. Dziś młoda gwiazda gra na potęgę i - wcale tego nie kryje - marzy o podboju Hollywood. Na razie jednak amerykańscy filmowcy wcale nie są nią zainteresowani.
Vanessa Aleksander należy do grona najzdolniejszych i najpiękniejszych polskich aktorek pokolenia milenialsów. Choć uroda predysponuje ją do grania amantek, dużo lepiej czuje się w rolach komediowych.
"Łatwo przyjmuję rolę klauna, uważam, że jestem dobra w rozśmieszaniu, a swoje wygłupy traktuję jak... supermoc" - wyznała w najnowszym wywiadzie.
"Po prostu lubię, jak ludzie wokół się śmieją" - powiedziała na łamach "Zwierciadła".
Nie jest tajemnicą, że polskie kino nie ma dla Vanessy zbyt wielupropozycji, więc aktorka już od dawna puka do drzwi producentów zza oceanu i - choć do tej pory nie zdołała zainteresować sobą filmowców z Ameryki - wierzy, że kiedyś w końcu wyruszy na podbój Hollywood.
"Każdy, kto pracuje w naszym zawodzie, wie, ile razy trzeba usłyszeć 'nie', zanim usłyszy się 'tak'. Od jakiegoś czasu mam taką refleksję, że ten zawód polega przede wszystkim na przegrywaniu castingów" - stwierdziła w rozmowie ze "Zwierciadłem".
Vanessa Aleksander regularnie wysyła do agencji w Los Angeles tzw. selftapes, czyli nagrania przygotowywane z myślą o przesłuchaniu do roli, ale na razie... bez odzewu.
"Pamiętam, jak Mateusz Damięcki kiedyś zwrócił uwagę na to, że nie powinno się mówić o 'przegrywaniu w castingach', bo to nie jest przegrana, tylko nauka. Mam inne zdanie... Bo jaka to nauka, kiedy odpadasz z powodu koloru włosów albo dlatego, że masz inną energię niż oczekują tego twórcy?" - zastanawia się gwiazda "The Office PL".
Vanessa Aleksander dobrze wie, że aby osiągnąć sukces, trzeba ciężko pracować. Miała 15 lat i należała do aktorskiej grupy młodzieżowej działającej przy stołecznym Teatrze Rampa, gdy zaczęła marzyć o występie przed kamerą.
"Chciałam grać, a że jestem straszliwie zacięta, postanowiłam zrobić wszystko, żeby to osiągnąć. Wysłałam maile do wszystkich agencji aktorskich, jakie mogłam namierzyć w sieci. Swój mail kończyłam deklaracją, że będę się bardzo starać, jeśli tylko agencja zdecydowałaby się wziąć mnie pod swoje skrzydła" - wspominała w wywiadzie dla "Zwierciadła".
"Odpisała mi jedna osoba. Jestem z nią związana zawodowo do dzisiaj. Tylko my dwoje wiemy, ile nastałam się w kolejkach do najróżniejszych castingów. Aż w końcu, w dniu odebrania świadectwa w ostatniej klasie liceum, jeszcze przed maturami, przyszła pierwsza ważna propozycja, potem druga, trzecia..." - dodała.
Vanessa jest przekonana, że w końcu zostanie dostrzeżona także poza granicami Polski. Wierzy, że Hollywood upomni się o nią i da jej szansę.
"Moje marzenia się spełniają" - wyznała kiedyś w rozmowie z "Tele Tygodniem".
"Nie boję się marzyć" - mówi dziś, wysyłając do Los Angeles kolejną wizytówkę.