To on namówił ją na udział w "Tańcu z Gwiazdami". Teraz musiał przeprosić

Ewa Minge, projektantka mody, pożegnała się z "Tańcem z Gwiazdami". Jej syn, Oskar Minge, publicznie przeprosił matkę, że namówił ją do udziału w programie. Mężczyzna nie krył rozczarowania i wyznał, że "zbyt uwierzył w ludzi".

Ewa Minge, projektantka mody, była jedną z uczestniczek 17. edycji "Tańca z Gwiazdami". W minioną niedzielę, 21 września, decyzją widzów i jury pożegnała się z programem. Na parkiecie tworzyła duet z Michałem Bartkiewiczem.  

Uczestniczka nie mogła przejść obojętnie obok werdyktu, który zapadł i jasno wyraziła swoje poglądy, nie gryząc się w język.  

"Dziękuję ci, Rafale, za to, że ośmieszyłeś nas na koniec, robiąc figurę, którą zrobiłam. Myślę, że to jest klasa sama w sobie..." - rzuciła w stronę jurora. 

Reklama

Teraz w sprawę zaangażował się także Oskar Minge, który... publicznie przeprosił matką, że zachęcał ja do udziału w programie. 

"Taniec z Gwiazdami": zawiódł się na ludziach

Pierwsza w sprawie wypowiedziała się Iwona Pavlović, oceniła wzburzenie uczestniczki jako niezrozumiałe.  

"Rafał nie miał żadnych złych intencji. To nie był przygotowany pokaz, tylko my wyszliśmy, a właściwie Rafał mnie wyciągnął na parkiet spontanicznie. Pomysłem było, żeby pokazać kroki podstawowe, których nam ciągle brakuje, a zakończył to figurą akrobatyczną, żeby pokazać różnicę" - stwierdziła w rozmowie z Plejadą. "W jednym z wywiadów jakaś pani mnie zapytała, czy porozmawiam z Ewą i ją przeproszę. Więc zapytałam za co?" 

Teraz swój komentarz dołożył także Oskar Minge. W krótkich słowach przeprosił mamę. 

"Byłem pierwszym, który entuzjastycznie był za udziałem Eva Minge w "Dancing with The Stars. Taniec z Gwiazdami. No cóż, można się w życiu pomylić. Mamo, przepraszam, że znowu zbyt uwierzyłem w ludzi" - napisał na facebookowym profilu i chwilę później usunął ten wpis. 

W rozmowie z Onet Radio Ewa Minge dodała swoją perspektywę: 

"Mój syn zaczął mnie przekonywać. On się dzisiaj kajał: "Mamo przepraszam, że cię namówiłem. Synu, dziękuję ci, było cudownie. Musiał się sprawdzić w takim formacie. Przecież wiesz, że zawsze stoję z drugiej strony — jestem jurorem, oceniam, prowadzę. Musiałam stanąć po drugiej stronie i poddać się ocenie" - stwierdziła. 

W rozmowie z Pomponikiem przyznała, że niczego nie żałuje, choć nie czuła się zbyt dobrze w trakcie przygotowań do show: 

"To rzeczywiście chyba nie jest format dla mnie. Taki, w którym się nie do końca odnajduję [...]. Ja nie do końca się tutaj czułam. Ja się cudownie czułam wśród ludzi, uczestników, produkcji. W tych takich sytuacjach, w których trzeba się zebrać, pomimo bólu, zmęczenia [...] ja się rzeczywiście spinałam i robiłam rzeczy ponad siły" - zdradziła. 

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL