Tego nikt się nie spodziewał! Leonard Pietraszak miał inne plany na życie
Leonard Pietraszak to legenda polskiego kina, ale jego życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej – zamiast na scenie, mógł robić coś zupełnie innego. Zanim zdobył serca widzów w "Czarnych chmurach" i "Czterdziestolatku", usłyszał, że nie nadaje się do aktorstwa!
Niezapomniany pułkownik Krzysztof Dowgird z "Czarnych chmur" i doktor Karol Stelmach z "Czterdziestolatka" - te role zapewniły Leonardowi Pietraszakowi nieśmiertelność w historii polskiego kina i telewizji. Jednak niewiele osób wie, że aktorstwo nie było jego pierwszym wyborem. Mało brakowało, a zostałby bokserem, ale los miał wobec niego inne plany.
Jako nastolatek Leonard Pietraszak marzył o karierze boksera. Wszystko zmienił pewien mecz, podczas którego sędzia nakazał mu natychmiastowe obcięcie włosów na krótko. Kiedy widownia zaczęła protestować, młody Pietraszak podjął decyzję, która zaważyła na całym jego życiu.
"Jakieś dziewczyny siedzące na widowni zaczęły krzyczeć: 'Nie obcinaj, nie warto!', więc zszedłem z ringu bez walki. Jak widać, już wtedy liczyłem się ze swoją widownią" - wspominał po latach z uśmiechem.
Po maturze Pietraszak próbował swoich sił w dziennikarstwie, współpracując z bydgoskim "Ilustrowanym Kurierem Polskim". Jego marzeniem były studia dziennikarskie, ale nie dostał się z powodu braku miejsc. Zamiast tego podjął naukę na chemii na Uniwersytecie Toruńskim, jednak szybko zrozumiał, że nie jest to jego droga.
Po powrocie do rodzinnej Bydgoszczy zatrudnił się w biurze prenumerat "Ruchu", a po godzinach uczęszczał do Studium Dramatycznego. To była decyzja podyktowana chęcią spełnienia marzenia ojca, który w młodości marzył o aktorstwie.
Na scenie bydgoskiego teatru Leonard Pietraszak stawiał pierwsze kroki, ale nie wszyscy wierzyli w jego talent. Podczas pierwszego roku studiów w łódzkiej filmówce usłyszał od jednej z profesorek, że nie nadaje się do zawodu. Mógłby wtedy się poddać, ale dzięki wsparciu Jerzego Antczaka udało mu się przetrwać trudny okres i zdobyć dyplom.
Droga do sukcesu nie była łatwa. Na swoją wielką szansę czekał aż 13 lat. Dopiero w 1973 roku Andrzej Konic powierzył mu rolę pułkownika Krzysztofa Dowgirda w serialu "Czarne chmury", która zmieniła wszystko.
Po sukcesie "Czarnych chmur" przyszła kolejna kultowa rola - Karola Stelmacha w "Czterdziestolatku". Publiczność pokochała jego naturalność i poczucie humoru. Potem przyszły kolejne niezapomniane występy w "Vabanku", "Karierze Nikodema Dyzmy" czy "Królowej Bonie". Leonard Pietraszak na dobre zapisał się w historii polskiego kina i telewizji.
W 2012 roku aktor podjął decyzję o zakończeniu kariery. Uznał, że nadszedł czas, by cieszyć się życiem i zająć się tym, co sprawiało mu przyjemność. Skupił się na swojej pasji - kolekcjonowaniu dzieł sztuki.
"Czuję się całkowicie spełnionym człowiekiem. Czy jestem spełnionym artystą? To ocenią ci, którzy nastaną po nas" - mówił w jednym z ostatnich wywiadów.
Choć zawodowo osiągnął wszystko, w życiu prywatnym zmagał się z bolesną raną. Jego jedyny syn, Mikołaj, nigdy nie wybaczył mu, że odszedł od rodziny.
"Myślałem, że kiedy dorośnie, zrozumie pewne rzeczy, ale mijały kolejne lata, a jego niechęć do mnie nie ustępowała" - wyznał w książce "Ucho od śledzia".
Aktor nigdy nie stracił nadziei, że jeszcze się pogodzą. Niestety, do końca życia nie doczekał się pojednania.
Dwa lata przed śmiercią Leonard Pietraszak przekazał znaczną część swojej kolekcji obrazów bydgoskiemu Muzeum Okręgowemu. W ten sposób chciał podziękować miastu, które zawsze uważał za swój prawdziwy dom.
"Bydgoszcz. Tam się wszystko zaczęło i tam się wszystko skończy" - mawiał.
1 lutego 2023 roku aktor odszedł w wieku 86 lat. Zgodnie z jego wolą spoczął na Cmentarzu Starofarnym w ukochanej Bydgoszczy.
Zobacz też:
W tym roku świętuje 80. urodziny. Aktorstwo daje mu energię do działania
Piotr Zelt był w niej zakochany po uszy. Myślał, że jest ojcem jej dziecka
Maja Komorowska: Jej mąż był hrabią, a i tak żyli w biedzie. Musieli oddać syna ciotce