Tak wyglądały ostatnie chwile Krzysztofa Respondka. Córka wspomina ojca
22 grudnia 2023 roku zmarł Krzysztof Respondek, aktor, piosenkarz i twórca kabaretowy. Miał zaledwie 54 lata. Teraz w księgarniach pojawiła się pierwsza książka o nieodżałowanym artyście. Głos zabrała w niej jedna z córek — Antonina.
Pod koniec 2023 roku zmarł Krzysztof Respondek - uwielbiany aktor i doceniany twórca kabaretowy. Miał zaledwie 54 lata, gdy doświadczył zawału serca. Rodzina i przyjaciele byli zaskoczeni tym zdarzeniem, ponieważ wydawało się być wszystko w porządku, choć w ostatnich dniach mówił, że czuje się nieco gorzej. Lekarze trzy dni walczyli o życie aktora, jednak nie udało się go uratować.
"Zanim trafił do szpitala, nikt nie podejrzewał, że zaraz go z nami nie będzie" - wspominała Joanna Bartel.
Z okazji pierwszej rocznicy śmierci aktora, światło dzienne ujrzała jego biografia zatytułowana "Krzysztof Respondek. Taki świat kupiłem" autorstwa Magdaleny Kędzierskiej-Zaporowskiej.
Dzięki tej książce będziemy mogli nie tylko przyjrzeć się bliżej życiorysowi polskiego artysty, ale też przeczytać wspomnienia jego najbliższych, w tym córki — Antoniny.
Gdy Krzysztof Respondek zaczął czuć się coraz gorzej, żona wezwała karetkę. Początkowo ratownicy nie byli przekonani, czy faktycznie mają przed sobą przypadek zawału.
Gdy Antonina dowiedziała się o zawale ojca, starała się wspierać go przez telefon. Po wysłuchaniu objawów, jako lekarka stwierdziła, że ojciec zdecydowanie zmaga się z ostrym zespołem wieńcowym.
"Ja znałam mojego ojca i słysząc, jakie ma objawy, od razu wiedziałam, że to ostry zespół wieńcowy. Zanim załoga karetki zdecydowała się go zabrać, ja przez telefon cały czas do niego mówiłam, żeby nie stracił świadomości. Co chwilę pytałam: 'Tato, jesteś?'. 'Tak, jestem'" - wspomina Antonina. To były ostatnie słowa, które do niej powiedział.
Wtedy nadeszły straszne chwile. W karetce nastąpił kryzys - konieczna była godzinna reanimacja. Gdy Respondek trafił do kliniki w Zabrzu, przeprowadzono operację, wszczepiono bajpasy, ale to na niewiele się zdało. Choć pacjent przeżył operację, to jego mózg już wtedy nie funkcjonował — takimi wspomnieniami podzieliła się Beata Harasimowicz.
Ostatnie pożegnanie odbyło się w Tarnowskich Górach, a na przemowę zdecydowała się druga córka — Florentyna.
"Jak mówi moja siostra Antonina, mój tata był mistrzem estrady, mistrzem Polski w hodowli szczygłów syberyjskich, ale przede wszystkim mistrzem ciętej riposty. Nauczył mnie dystansu do świata i dystansu do samej siebie. Uważam, że urodził się dla świata i żył dla ludzi. Mnie natomiast nauczył, że strach nie jest powodem do wstydu. I w tym dniu szczególnym się boję, boję się wielu rzeczy. Mówił, że najodważniejsi ludzie to ci, którzy potrafią się przyznać do tego, czego się boją".