Tadeusz Chudecki: Wyjeżdża na wakacje bez żony. Mówią, że nie powinna na to pozwalać

Tadeusz Chudecki nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu. Polska to dla niego za mało, więc ciągnie go w świat. Przed pandemią wyjeżdżał z kraju 50-60 razy rocznie! Aktor nie potrzebuje hoteli z opcją all inclusive i wielokrotnie zdarzało mu się spać na lotnisku. Choć niedługo mógłby już przejść na emeryturę, to nawet o tym nie myśli.

Co pana tak ciągnie w świat?

- Ciekawość życia. Nie potrafię siedzieć w jednym miejscu. Lubię patrzeć w swój kalendarz i przeraża mnie, kiedy są w nim jakieś puste miejsca. A są tam zapisane daty przedstawień, w których gram i planów zdjęciowych. Nawet jak mam dzień wolnego, to wyskakuję gdzieś w okolice Warszawy, a jak są to 2-3 dni to lecę zagranicę. Dla mnie przestała istnieć przestrzeń, bo za 200-300 złotych mogę spędzić czas w jakimś europejskim kraju. Kosztuje to tyle co w Polsce.

Można jeszcze znaleźć tanie bilety lotnicze?

Reklama

- To dobre pytanie, ponieważ zdrożało wszystko. Europa bardzo zdrożała i nie kupimy też biletu do Japonii czy na Malediwy za mniej niż 1000pln. Jeśli ktoś jest otwarty na przygodę i lubi latać z przesiadkami, to zawsze może coś upolować. Niedawno wracałem z Włoch i znalazłam bilet do Polski za 120 zł tylko, że przez Lourdes we Francji. Poleciałem tam, zostałem na noc i przy okazji zwiedziłem słynne sanktuarium. Pomodliłem się, a potem wsiadłem w samolot i wylądowałem w Krakowie. To była wspaniała przygoda. W ubiegłym roku udało mi się polecieć z Pragi do Nowego Jorku za 600 zł. Czasami można znaleźć bilet na inny kontynent za 1,5-2 tys. zł. Świat jest tak niezwykły, że trzeba korzystać z okazji.

Z kim pan najchętniej podróżuje?

- Najchętniej sam ze sobą, bo uważam, że jestem bardzo interesującą osobą (śmiech-przyp. red). Uczę się wtedy języków i robię różne dziwne rzeczy. Idę na przykład do fryzjera, biblioteki albo na basen. Uwielbiam też podróżować z rodziną, choć mój syn, który ma 28 lat, podróżuje już na własną rękę. Chyba zainteresowania odziedziczył po mnie. Niedługo się żeni i niewykluczone, że weźmie ślub w Grecji. Podróżuję też z moją żoną Justynką, choć ona lubi eleganckie i typowo odpoczynkowe miejsca, a ja nie nadaję się do leżenia na plaży.

Nie zabrania panu samotnych podróży?

- Najbardziej kocham ją za to, że mnie nie ogranicza, kiedy chcę na 2-3 dni uciec z domu i popływać katamaranem po Chorwacji, co zrobiłem ostatnio, albo polecieć do Neapolu, aby popłynąć na Capri. Kocham ją za to, że nie jest zazdrosna, choć niektóre koleżanki, mówią jej, że nie powinna mi na to pozwalać, ponieważ pewnie mam tam jakąś babę! A ona odpowiada na to - "niech se ma!".

Wiele lat temu zmarła pańska pierwsza żona. Po latach znowu się pan ożenił. Łatwo w dojrzałym wieku odnaleźć nową miłość?

- Szczerze mówiąc, po śmierci pierwszej żony w ogóle nie myślałem o ponownym związku. Dziecko było już duże, kredyt spłacony, więc nie przypuszczałem, że jeszcze kogoś spotkam. Po ośmiu latach spotkałem Justynkę, która jest wspaniała, choć zupełnie inna od mojej poprzedniej żony. Jest młodsza ode mnie, więc pędzi mnie do roboty. Bardzo mi to odpowiada, bo inaczej pewnie bym skapcaniał i przeszedł na emeryturę. A tak to o tym w ogóle nie myślę i dopiero zaczynam żyć! W dużej mierze zawdzięczam to właśnie Justynce, która jest niezwykle prężną osobą i mobilizuje mnie do działania, a ja dobrze na tym wychodzę.

Jak się poznaliście?

- Razem z Krysią Sienkiewicz podróżowaliśmy z przedstawieniem po Polsce. Justynka pochodzi z Częstochowy i miała koleżankę, która grała w tym przedstawieniu. Spotkaliśmy się podczas jakiejś przerwy, potem umówiliśmy na kawę w Krakowie, a potem jakoś już poleciało.

Wróćmy do podróży. Woli pan wędrować z plecakiem czy opływać w luksusach?

- Luksusy w ogóle mnie nie interesują. A jak już w nich wypoczywam, to myślę sobie, ile fajnych podróży mógłbym mieć za te pieniądze. Ale czasami, choć nie chcę, to muszę, bo moja żona to lubi. Ja wolę się przejechać tramwajem, a czasem autostopem, bo lubię, żeby było ciekawie. Interesuję się tym, jak ludzie żyją na innych kontynentach i czym się różnią od nas. To moja filozofia podróżowania. Dużo improwizuję i nie boję się, że zostanę bez noclegu.

Zdarzyło się panu nocować pod mostem?

- Bez przesady, jak byłem młodym człowiekiem to oszczędzałem, ale teraz stać mnie na hotel za 100-200 zł za noc, gdzie mam prysznic i czystą pościel. Nie potrzebuję pięciu gwiazdek, ale wielokrotnie spałem na lotnisku. To dlatego, że nie opłacało mi się szukać w środku nocy hotelu na kilka godzin. Ostatnio kilka razy zdarzyło mi się to, kiedy podróżowałem po Azji. Ludzie czynią się nieszczęśliwymi, bo chcą mieć wszystko w luksusie, a to co jest najważniejsze, czyli słońce, morze i góry dostaliśmy od Boga za darmo.

Nigdy nie spóźnił się pan do teatru lub na zdjęcia?

- Nie. Zresztą nigdy nie wracam do domu w dniu, w którym mam przedstawienie, bo wystarczy kilkugodzinne opóźnienie i cały plan spali na panewce. Ostatnio miałem opóźniony samolot ze Splitu i trochę się wystraszyłem, ale zdążyłem i odetchnąłem z ulgą.

Rozumiem, że podróżuje pan z niewielkim bagażem?

- Przed pandemią wyjeżdżałem z kraju 50-60 razy rocznie. Cały czas pracowałem, więc siłą rzeczy były to wyjazdy 2-3 dniowe. Potrzebuję szczoteczki do zębów, skarpetek, bielizny na zmianę i dodatkowej koszuli, a to wszystko mieści się w bagażu podręcznym. Kiedy widzę co zabierają inni, jestem naprawdę zdumiony. To choroba wielu osób, którym się wydaje, że są szczęśliwi, jak wszystko ze sobą zabiorą. Ja biorę tylko to, co jest mi potrzebne.

Gdzie teraz możemy pana zobaczyć?

- Gram głównie w teatrze, a nawet w kilku i często jeżdżę ze spektaklami po Polsce. Poza tym gram w trzech serialach. Najdłużej w "Klanie", gdzie teraz jestem amantem (śmiech - przyp. red.). Dzieje się dużo w moim życiu, więc nie narzekam.

Już niebem będzie pan świętował 65. urodziny. To czas na zasłużoną emeryturę?

- Dawno nie miałem tyle pracy co teraz, więc na emeryturę się nie wybieram. Ale gdybym się wybrał, to trudno będzie spotkać mnie w Polsce (śmiech-przyp. red.).

Rozmawiał: Mirosław Mikulski

Zobacz też:

"Klan": Tadeusz Chudecki podszywał się pod księdza... Odprawiał nawet msze święte!

Zwiastun 2. sezonu Loki już jest. Powraca najchętniej oglądany serial Marvela

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy