Szokujące wydarzenie sprzed lat! Olbrychski uratował 150 osób
W rozmowie z magazynem "Pani" polski aktor Daniel Olbrychski opowiedział jak przed laty uratował przed nieszczęśliwym końcem siebie i 150 pasażerów obecnych na pokładzie jednego z samolotów.
W niedawnym wywiadzie dla magazynu "Pani" Daniel Olbrychski opowiedział o szokującym wydarzeniu sprzed lat. Lot do Aten nie zakończył się tak jak wszyscy planowali, jednak udało się uniknąć tragedii dzięki odwadze lubianego aktora. Co zrobił?
"Wrzesień 1987 roku, na warszawskim lotnisku Okęcie razem z Szymonem Szurmiejem wsiedliśmy do samolotu lecącego do Aten. Ja leciałem na plan filmu "Ostatni zakład", on na jakiś kongres żydowski. Byliśmy już na wysokości 10 tys. metrów, kiedy na pokładzie zaczął szaleć młody Grek. Wszystko zadziało się błyskawicznie: uderzył jedną stewardesę, pobił drugą, a potem ruszył biegiem w stronę kabiny pilotów. Rzuciłem się na niego bez zastanowienia. Chciałem go obezwładnić chwytami judo, ale był zbyt silny, więc znokautowałem go jednym ciosem, łamiąc mu szczękę" - powiedział Daniel Olbrychski.
Po powrocie na lotnisko do Warszawy zatrzymano agresywnego pasażera. Okazało się, że cierpiał na chorobę psychiczną.
"Miał spać, a rozpętał armagedon. Jerzy Dziewulski, który dowodził jednostką z Okęcia, podziękował mi za brawurową akcję. Ocaliłem 150 osób, samolot i siebie" - stwierdził aktor.
Jak sam aktor, przyznaje miał wiele szczęścia w życiu, Już swoje narodziny uważa za prawdziwy cud.
"Przyszedłem na świat w lutym 1945 roku, pół roku po Powstaniu Warszawskim, które spędziłem w brzuchu mamy. Po latach mama opowiadała mi o piwnicach, w których się ukrywała, walących się kamienicach i exodusie ludności cywilnej do obozu w Pruszkowie. Sam fakt, że to przeżyłem, graniczy z cudem" - wyjawił.
Zobacz też: Rozpłakała się po rozmowie z mężem. Odsłania gorzkie kulisy małżeństwa