Skandal w tramwaju. Olbrychski nie spodziewał się takiej reakcji
Daniel Olbrychski, jedna z największych gwiazd polskiego kina, przeżył dramatyczne chwile przed premierą "Potopu". Aktor wspomina oburzające zdarzenie w tramwaju, które niemal sprawiło, że zrezygnował z kultowej roli Kmicica.
Daniel Olbrychski to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego kina. Choć rola Andrzeja Kmicica w ekranizacji "Potopu" Jerzego Hoffmana przyniosła mu ogromną popularność i sympatię widzów, droga do tego sukcesu była wyjątkowo wyboista. Aktor musiał zmierzyć się z ostrą krytyką i niezwykle trudnymi momentami, które do dziś wspomina z goryczą.
"Potop" w reżyserii Jerzego Hoffmana był jednym z największych hitów polskiego kina. Film obejrzało aż 27 milionów widzów, a Daniel Olbrychski w roli Kmicica na zawsze zapisał się w pamięci publiczności. Jednak zanim aktor wszedł na plan zdjęciowy, zmagał się z lawiną krytyki.
Casting Olbrychskiego na główną rolę wzbudził kontrowersje, a wśród fanów powieści Henryka Sienkiewicza pojawiły się głosy sprzeciwu. Wielu widzów uważało, że młody aktor nie nadaje się do roli odważnego, charyzmatycznego Kmicica. Negatywne opinie przerodziły się w niechęć, która odbiła się na życiu prywatnym Olbrychskiego.
Aktor wspomina jeden z najbardziej przykrych momentów tamtego okresu. W drodze tramwajem usłyszał pod swoim adresem obelżywe słowa od współpasażerów.
"Nie będziemy jechać z tym (...), co to chce grać Jędrka Kmicia" - relacjonował aktor w jednym z wywiadów.
Sytuacja była na tyle trudna, że pasażerowie demonstracyjnie opuścili tramwaj, nie chcąc podróżować z przyszłym Kmicicem. Takie zachowanie sprawiło, że Olbrychski zaczął poważnie zastanawiać się nad rezygnacją z roli.
Krytyka, groźby i ogólna atmosfera niechęci wobec jego udziału w filmie sprawiły, że aktor myślał o odejściu z projektu. Miał nawet alternatywę - propozycję udziału w amerykańskiej produkcji. Skontaktował się z Kirkiem Douglasem, pytając, czy oferta współpracy jest nadal aktualna.
Podczas rozmowy Douglas zadał Olbrychskiemu pytanie, które zmieniło jego spojrzenie na sytuację.
"Daniel, mogę ci tylko pozazdrościć. To niebywałe, że zawód aktora w twoim kraju wzbudza tak duże emocje. O mnie czasem napiszą, że świetnie zagrałem, a czasem, że fatalnie. Ale nigdy cała Ameryka nie mówiła o mojej roli jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Zagraj w tym filmie i rzuć publiczność na kolana" - przytoczył słowa Douglasa w jednym z wywiadów.
Ta rozmowa dodała Olbrychskiemu odwagi i motywacji, by zmierzyć się z wyzwaniem. Decyzja o pozostaniu w obsadzie "Potopu" okazała się słuszna. Po premierze filmu widzowie zmienili zdanie, a Olbrychski zdobył uznanie zarówno krytyków, jak i publiczności.
Zobacz też:
Hollywood go nie znosi. Czy popkultura ma pomysł na Donalda Trumpa?
Wiktor Zborowski o współpracy z Julią Wieniawą. "Lekka, łatwa i przyjemna"
Rola była dla niej wymagająca emocjonalnie. Długo starała się, żeby grać takie bohaterki