Przyjaźniła się z ulubienicą swojego męża. Rozkochała w sobie całą Polskę
Kalina Jędrusik - niezapomniana Lucy Zuckerowa z "Ziemi obiecanej" i Józefina Polan z serialu "Hotel Polanów i jego goście" - słynęła nie tylko ze znakomitych ról, ale też z licznych romansów i głośnych skandali. Mało kto wie, że była bardzo blisko z uwielbianą piosenkarką, którą cała Polska posądzała o romans z jej mężem. Prawda o relacji Kaliny z Urszulą Sipińską wyszła na jaw dopiero po latach.
Był czerwiec 1967 roku, gdy Kalina Jędrusik po raz pierwszy spotkała za kulisami festiwalu w Opolu Urszulę Sipińską. Była już wielką gwiazdą, a Ula dopiero debiutowała na ogólnopolskiej scenie.
Tego wieczoru 20-letnia piosenkarka zaśpiewała "Zapomniałam" i rozkochała w sobie całą Polskę. Wśród jej największych fanów był mąż Kaliny, pisarz Stanisław Dygat.
O tym, że Dygata urzekł jej niski głos, Urszula dowiedziała się kilka miesięcy później od jego żony. Kalina Jędrusik powiedziała jej, że "Staś uważa, że piskliwe baby w łóżku muszą być do d**y".
Pisarz, oczarowany Urszulą, uważnie obserwował, jak po Opolu toczy się jej kariera. Choć piosenka "Zapomniałam" nie wygrała "Premier", a nawet nie znalazła się w pierwszej piątce najlepszych z najlepszych, to właśnie ją nucił latem 1967 roku cały kraj. Dygat też ją nucił, marząc, by poznać osobiście "to zjawisko", o którym słyszał, że jest nie tylko piękne, ale też bardzo inteligentne, a w dodatku studiuje architekturę.
Okazja do spotkania nadarzyła się dopiero jesienią. Ula przyjechała do Warszawy, by wystąpić w emitowanym na żywo z małej salki Studenckiego Teatru Satyryków telewizyjnym show "Małżeństwo doskonałe". Zaproszenie od Jacka Fedorowicza i Jerzego Gruzy przyjęła bez chwili wahania.
"Wszyscy oglądali te programy. Ulice pustoszały, a na drugi dzień w tramwajach, kolejkach, biurach, w przedszkolach i szkołach trwało ogólnonarodowe nasładzanie się wrażeniami" - napisała po latach w autobiografii "Hodowcy lalek".
"Występ w "Małżeństwie doskonałym" był dla mnie ważny, ale najważniejsze było to, co wydarzyło się po nim" - dodała.
Stanisław Dygat nie wiedział, że Sipińska będzie w STS-ie. Zobaczył ją na ekranie telewizora, zadzwonił do teatru i poprosił Bohdana Łazukę, który też brał udział w programie, aby przekazał piosenkarce, że on i Kalina zapraszają ją do siebie. Bohdan miał jej tylko podać adres i przywołać taksówkę.
"Nie mogłem z nią pojechać, bo nie zostałem zaproszony" - wspominał w wywiadzie-rzece.
Kierowca, gdy Urszula poprosiła, by zawiózł ją na ulicę Joliot-Curie, od razu wiedział, dokąd się wybiera, bo adres Kaliny i Stanisława znali wszyscy. Chwilę później była już na miejscu.
"Drzwi otworzyła Kalina. Uśmiechnięta z rozłożonymi ramionami, rzuciła bez oporu: - Masz piękny, niski głos. Czego się napijesz, kochanie?" - napisała piosenkarka w swojej książce.
Widok siedzącego na podłodze Wojciecha Młynarskiego i przechadzającej się po salonie z drinkiem w dłoni Elżbiety Czyżewskiej zrobił na 20-letniej Uli piorunujące wrażenie.
"Ja, dziewczyna wychowana w inteligenckiej, mieszczańskiej rodzinie w Poznaniu, w jednej chwili znalazłam się w wielkim świecie Warszawy" - wyznała później o tamtym wieczorze.
Dygata dostrzegła dopiero po paru minutach. Podszedł do niej i, wskazując drzwi do swojej pracowni, szepnął jej do ucha, że chciałby zamienić z nią kilka słów.
Urszula doskonale wiedziała, kim jest Stanisław Dygat. Jego "Disneyland" czytała kilka razy, była nawet na spotkaniu z nim w klubie studenckim. A teraz pokazywał jej swoje "królestwo", które - tak naprawdę - zupełnie inaczej sobie wyobrażała.
"W pokoju stały dwa krzesła, wąskie biurko z maszyną do pisania i stertą odręcznych zapisków. A na ścianie przeciwległej do drzwi, witryna pękająca w szwach od książek. Pracownia była tak mała, że kiedy usiedliśmy, niemal dotknęliśmy się kolanami" - wspominała po jego śmierci Dygata.
Stanisław wyznał Urszuli, że jest zafascynowany jej głosem i talentem. Poprosił, by opowiedziała mu o sobie, chciał wiedzieć o niej wszystko, interesowały go najdrobniejsze szczegóły. Zaczęli rozmawiać i ani się spostrzegli, jak nastał świt.
"Rano odprowadził mnie na dworzec. Powiedział, że zawsze jest do mojej dyspozycji. I że zawsze gotów jest mi pomóc, jeśli tylko uznam, że będzie mi to jakoś potrzebne. Już wiedziałam, że gdy tylko będę w Warszawie, mam gdzie przytulić się ze swoimi myślami" - powiedziała wiele lat później w wywiadzie dla "Nowej Trybuny Opolskiej".
"To był początek pięknej przyjaźni. Piekielnie ważnej przyjaźni" - stwierdziła.
Piosenkarka i pisarz zaczęli korespondować, a gdy tylko mieli taką możliwość, spotykali się. Kiedy Ula wpadła do Stasia i Kaliny parę miesięcy po pierwszej wizycie, w pokoju Dygata wisiał jej czarno-biały portret, a on pracował właśnie nad esejem do "Polityki", w którym zamierzał złożyć jej hołd.
"Jestem jej wielbicielem, od chwili, gdy po raz pierwszy pojawiła się na festiwalu opolskim. Zawsze budziła mój podziw, czasem zachwyt" - napisał.
Kalina Jędrusik na początku przyglądała się przyjaźni męża z młodą piosenkarką z niepokojem, potem z lekką zazdrością, a w końcu z wielką, szczerą sympatią, a wręcz kochała jak córkę. Aleksander Jedynecki, z którym aktorka związała się wkrótce po tym, jak została wdową, zdradził, gdy i jej nie było już wśród żywych, że nigdy nie traktowała Urszuli jak rywalki.
"Opowiadała mi, jak ubierała Stasia na randki z Sipińską, która była u szczytu kariery piosenkarskiej" - powiedziała autorowi biografii Dygata.
"Byłyśmy zaprzyjaźnione. Gdy Staś odszedł, często do siebie dzwoniłyśmy, a kiedy miała koncerty w Wielkopolsce, to na koniec trasy przyjeżdżała do Poznania, wpadała do mnie do domu, jadłyśmy kolacyjki, piłyśmy drinki" - potwierdziła Urszula na kartach książki "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną?".
Urszula Sipińska zdawała sobie sprawę z tego, że Kalina zdradza męża.
Piosenkarka, komentując plotki, że z Dygatem łączyła ją "niepokojąca zażyłość", stwierdziła, że nie było między nimi żadnych podtekstów damsko-męskich.
"Był dla mnie starszym o 33 lata panem i kimś w rodzaju mentora" - zdradziła Remigiuszowi Grzeli.
"Myślę, że był strasznie samotny. Miał niesłychanie złożoną psychikę. Wciąż mu wszystkiego było brak. Stale czegoś szukał. Nigdy nie był szczęśliwy" - wyznała autorowi "Z kim tak ci będzie źle jak ze mną?".
Stanisław Dygat przyjaźnił się z Ulą do końca swych dni. Zmarł 29 stycznia 1978 roku. Kalina przeżyła go o 12 i pół roku. Odeszła 7 sierpnia 1991 roku.