Przed laty zachwycała urodą. Kino nie miało na nią pomysłu
Patrząc dziś na 63-letnią Annę Gornostaj, czyli Różę z „Barw szczęścia”, nietrudno domyślić się, że była w przeszłości niezwykle piękną dziewczyną. Sama śmieje się, że już dawno „straciła warunki”, ale „cóż, czasu nie da się oszukać”.
Scena z kultowej komedii "C.K. Dezerterzy" Janusza Majewskiego przeszła do historii polskiego. Anna Gornostaj, która była dopiero na początku swej zawodowej drogi, gdy dostała rolę w "C.K. Dezerterach" bez problemu zgodziła się zagrać bez ubrania.
"Uczono nas, że narzędziem aktora jest nie tylko talent czy głos, ale i jego ciało. I tak je trzeba traktować, ćwiczyć, dbać o nie" - powiedziała w wywiadzie dla "Angory".
Z biegiem lat aktorka nie otrzymywała wielu zawodowych propozycji. To, że dla aktorek 40+ nie ma zbyt wielu ról, Anna Gornostaj była w stanie zrozumieć.
Prawdziwym ciosem prosto w serce było dla niej nie to, że przestała dostawać role w filmach, ale to, że wyrzucono ją z Teatru Ateneum, z którym związana była przez ćwierć wieku.
"Po 25 latach zostałam zwolniona ze względów oszczędnościowych" - żaliła się w rozmowie z "Angorą".
"Przez trzy lata rozpaczałam, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce. W końcu jednak, dzięki koleżankom, które mnie wspierały, zrozumiałam, że muszę uruchomić się do działania" - dodała.
Anna Gornostaj zaczęła zmieniać swoje życie od zrobienia kursu dla menadżerów kultury i kierowania niewielką sceną.
"Zaczęłam prowadzić malutki teatr offowy w Forcie Sokolnickiego. Garnęli się do nas fantastyczni artyści. Uwierzyłam, że nie mam się czego bać. Razem z mężem otworzyliśmy swój prywatny teatr - Capitol" - opowiadała na łamach "Party".
"Zrobiło się z tego ogromne przedsięwzięcie" - stwierdziła.
Teatr Capitol jest dziś jedną z najlepszych prywatnych instytucji tego typu w Polsce. Anna Gornostaj nazywa swoim "trzecim dzieckiem" i "drugim domem". Rzadko występuje gdzie indziej.
Zobacz też: