Poruszające wyznanie Jerzego Antczaka. Jak radzi sobie po stracie żony?
Jadwiga Barańska, uwielbiana gwiazda polskiego kina, odeszła 24 października 2024 roku. W jednym z najnowszych wywiadów jej mąż, Jerzy Antczak, opowiedział o tym, jak wygląda jego życie po śmierci ukochanej. "Teraz zostałem sam w tym wielkim mieszkaniu i dopiero zrozumiałem, czym jest samotność" - przyznał ze smutkiem.
Śmierć Jadwigi Barańskiej wstrząsnęła nie tylko światem kina, ale również jej rodziną, najbliższymi przyjaciółmi i fanami. Gwiazda cenionych tytułów jak "Noce i dnie", "Hrabina Cosel", "Trędowata", czy "Kłopotliwy gość" poległa w walce z chorobą w wieku 89 lat.
Jerzy Antczak, reżyser i wieloletni partner aktorki, udzielił niedawno wywiadu dla magazynu "Pani". Po kilku miesiącach od straty ukochanej zdecydował się zabrać głos i opowiedzieć, jak radzi sobie w codziennym życiu.
"To było dokładnie 24 października ubiegłego roku. Pierwszy okres po jej odejściu był dla mnie straszny. Wierzyłem, że Barańska jest nieśmiertelna, że będzie istnieć zawsze. W naszym małżeństwie to ona była głową. O wszystkim decydowała. Ja jestem naiwny, nie znam się na ludziach i często inwestuję tam, gdzie nie należy. Jadzia nigdy. Dlatego wielokrotnie uchroniła mnie przed porażką" - wyjawił.
"Teraz zostałem sam w tym wielkim mieszkaniu i dopiero zrozumiałem, czym jest samotność. Stale otwieram komputer i sięgam do piosenek Jadzi, jej ról... Na szczęście mam tu w Ameryce grupę przyjaciół, z którymi spędziłem Wigilię i obchodziłem swoje 95. urodziny. Jadzia patrzyła na mnie ze zdjęcia. Jakoś sobie radzę, chociaż wiem, że czas nigdy nie zagoi ran, może tylko złagodzić ból" - dodał ze smutkiem.
Jerzy Antczak opowiedział również, co jego zdaniem przyczyniło się do sukcesu małżeństwa z Barańską. Przypomnijmy, że para była nierozłączna od 1956 roku:
"Myślę, że nasze małżeństwo przetrwało nie tylko dzięki temu, że się doskonale uzupełnialiśmy, ale także dlatego, że odnosiliśmy równorzędne sukcesy. Związki artystów pękają, kiedy jedno osiąga wielki sukces, a drugie nie. Nasze życie nie było usłane różami, ale w życiu zawodowym równolegle szliśmy do przodu".
Zobacz też: Fani czekają, a Marvel liczy? Jeremy Renner o oburzającej propozycji