Paulina Sykut-Jeżyna szczerze jak nigdy. Opowiedziała o biedzie i stracie ojca

Paulina Sykut-Jeżyna, którą tej jesieni oglądać będziemy m.in. jako jedną z prowadzących program „halo, tu polsat” (emisja od 30 sierpnia w piątki, soboty i niedziele), miała zaledwie 4 lata, gdy straciła tatę. Wie jednak, że bardzo ją kochał. - Niesamowite jest to, że czuję jego opiekę cały czas – mówi.

Paulina Sykut-Jeżyna nie kryje, że brakowało jej taty. Była małą dziewczynką, gdy zmarł, ale doskonale go pamięta.

"Uwielbiałam, jak brał mnie na ręce i nosił po całym domu. Co najważniejsze, dorastałam w poczuciu, że byłam przez tatę bardzo kochana" - wyznała w wywiadzie dla "Gali".

Paulina Sykut-Jeżyna: Po śmierci ojca dziennikarki wszystko się zmieniło

Stanisław Sykut był górnikiem, wysportowanym mężczyzną pełnym energii. Rodzinę cenił ponad wszystko, ciężko pracował, by ją utrzymać. Pewnego dnia źle się poczuł i został przewieziony do szpitala, gdzie niestety zmarł.

Reklama

"Mama miała w nim bardzo duże oparcie. Po jego śmierci została sama, bez niczego. Zmieniło się wszystko" - wspominała w rozmowie z "Oliwią".

Mama dziennikarki, młoda wdowa z trójką dzieci, musiała szybko odnaleźć siłę, by zająć się rodziną. Musiała się nimi zająć, zrobić wszystko, by nie odczuwali braku taty, by zapewnić im podstawowe rzeczy do życia.

"Zaradnie organizowała dom, wiem, że było jej bardzo ciężko, ale się nie skarżyła" - opowiadała Paulina w cytowanym już wywiadzie.

Marii Sykut często brakowało sił, ale nigdy się nie poddała.

"Zawsze nam mówiła, że to my trzymamy ją przy życiu. Zawsze miała dla nas czas i poświęcała nam się całkowicie" - mówi gwiazda Polsatu.

To, że każdego dnia czuła, że jest kimś wyjątkowym i wartościowym, jest zasługą jej mamy. Właśnie ona odkryła, że Paulina ma talent muzyczny i namówiła ją, żeby dołączyła do parafialnego chóru.

Paulina Sykut-Jeżyna: Przetrwała trudne chwile

W rodzinnym domu prezenterki nie przelewało się.

"Kanapki z wędliną były luksusem, zdarzały się raz w miesiącu, po wypłacie. Na co dzień jedliśmy chleb ze smalcem. Gdy taty zabrakło, było naprawdę ciężko i biednie" - zwierzała się na łamach "Gali".

Latem, by zarobić na zeszyty, Paulina i jej bracia - Sebastian i Łukasz - zbierali wiśnie i maliny, sprzedawali na targu zerwane w ogrodzie babci kwiaty. Chcieli w ten sposób pomóc mamie. Jedyne, czego nigdy nie brakowało w ich domu, to miłość.

"Dla dziecka nie ma nic ważniejszego od miłości rodzica. My mieliśmy jej pod dostatkiem. Dostaliśmy od mamy jeszcze więcej troski i uwagi niż nasi rówieśnicy z pełnych rodzin. Czuliśmy się ważni i kochani. Nie rzeczy materialne zbudowały moje poczucie własnej wartości, ale miłość, którą dostałam w domu" - mówi dziś Paulina Sykut-Jeżyna.

Paulina Sykut-Jeżyna: Dzięki mamie wie, że w życiu najważniejsza jest miłość

Dziennikarka i prezenterka, pytana, co najbardziej kojarzy się jej z dzieciństwem, mówi, że zapach mamy, gdy zasypiała z głową na jej kolanach, gładzona przez nią po włosach. Pamięta też, jak psociła z braćmi.

"Raz mama szukała mnie przez godzinę, a ja siedziałam z psem w budzie. Do dziś współczuję mamie, ile musiała ze mną przejść" - opowiadała "Oliwii".

Maria Sykut jest dumna z tego, że udało się jej wychować i wykształcić troje dzieci.

"Zaradna, silna, pracowita kobieta" - napisała o niej córka w mediach społecznościowych.

"Nauczyłam się dzięki niej, że najważniejsze w życiu nie są pieniądze, ale bliskość osób, na których nam zależy, i ich miłość" - dodała.

Gwiazda Polsatu przynajmniej kilka razy w roku odwiedza mieszkającą w Puławach mamę. Nie wyobraża sobie, że mogłaby nie spędzić z nią świąt, nie odwdzięczać się za to, że dzięki niej jest tym, kim jest.

"Mama sprawiła, że miałam radosne i szczęśliwe dzieciństwo, to ona odkryła we mnie pasje, dzięki którym dziś mam wspaniałą pracę" - twierdzi.

Zobacz też: Marcin Czarnik: On jest w Polsce gwiazdą, ale żona również nie ustępuje mu sławą

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Paulina Sykut-Jeżyna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy