Polska aktorka uwiodła młodego idola. Jej matka nie aprobowała tego związku
Krystyna Podleska - gwiazda kultowego "Misia", znana też z kilku wyrazistych epizodów serialowych - nigdy nie kryła, że w młodości łatwo traciła głowę dla mężczyzn, a z miłości zdarzało się jej robić głupstwa. "Wiem, że się podobałam i korzystałam z tego" - wyznała po latach. O swym związku z nastoletnim brytyjskim gwiazdorem - Johnem Moulderem-Brownem - aktorka mówi dziś, że był piękną przygodą, ale nie miał szans na przetrwanie.
Krystyna Podleska - znana też jako Christine Paul-Podlasky - trzykrotnie wychodziła za mąż, ale przyznaje się też do paru nieformalnych związków. Była jeszcze bardzo młoda, gdy kompletnie straciła głowę dla chłopca, w którym podkochiwały się wszystkie młode Brytyjki. Pod koniec lat 70. John Moulder-Brown był w Anglii bożyszczem...
Mieszkająca na co dzień w Londynie Krystyna podczas jednych z wakacji w Polsce wpadła w oko Jerzemu Gruzie. Miała 22 lata, była śliczną i utalentowaną dziewczyną, więc gdy przyjaciel Gruzy, Jerzy Skolimowski, kompletował obsadę swojego pierwszego międzynarodowego filmu, bez wahania mu ją polecił.
Główną rolę w "Na samym dnie" miał zagrać obdarzony wyjątkową urodą 16-letni John Moulder-Brown. Krysia bardzo się ucieszyła, że spotka go na planie.
"Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia" - wspominała po latach w wywiadzie-rzece "Dziewczyna Misia".
Choć między Krystyną a Johnem mocno iskrzyło, nie było mowy - z uwagi na wiek aktora - o romansie. Podleska dobrze wiedziała, że nie może pozwolić sobie na uwodzenie niepełnoletniego, młodszego od niej o ponad pół dekady, idola.
John był już od kilku miesięcy pełnoletni, gdy znów spotkali się na planie. Tym razem mieli zagrać w horrorze "Cyrk wampirów". Uczucie, jakim zapałali do siebie w 1970 roku, tym razem wybuchło z pełną mocą.
"Byliśmy razem 3 lata. To były burzliwe 3 lata" - opowiadała Krystyna w cytowanym już wywiadzie.
Ukochany Podleskiej robił oszałamiającą karierę, ona cierpliwie czekała na swoje "pięć minut", jeżdżąc za nim z planu na plan.
Byli już parą, gdy Jerzy Skolimowski dał Johnowi rolę w filmie "Król, dama, walet". Chłopak stworzył w nim znakomitą kreację u boku Giny Lollobrygidy i Paula Nivena. Niestety, dla Krysi tym razem reżyser nie miał nawet epizodu, co nie przeszkadzało jej spędzać całe dnie z ekipą.
"Film kręcono w Monachium, więc oczywiście pojechałam tam razem z Johnem, choć moja mama rozpaczała i powiedziała, że nigdy kariery nie zrobię, jak zamiast siedzieć w Londynie i pilnować swoich spraw, będę siedziała sobie z ukochanym przez parę miesięcy w Monachium" - wspominała aktorska w swej książce.
Krystyna Podleska przyznała po latach, że jej mama miała rację. Stwierdziła w wywiadzie-rzece, że była zapatrzona w Johna i przez to zapomniała o swoich marzeniach.
"Mama nie aprobowała tego związku. A ja faktycznie zaniedbałam wtedy swoje sprawy. John bardzo dużo pracował, był wziętym młodym aktorem. Wszędzie z nim jeździłam" - przyznała w rozmowie z Klaudią Iwanicką.
Po trzech latach drogi Krystyny i Johna zaczęły się rozchodzić, aż w końcu rozeszły się na dobre. Aktorka z żalem mówi, że ich związek rozpadł się z powodu Mouldera-Browna, który po prostu nie potrafił dochować jej wierności. Po tym, jak ją rzucił, przysięgła sobie, że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie i od teraz to ona będzie łamała serca.
"Nie mogę udawać, że nie miałam wielu związków. Chociaż nie zawsze w życiu jest tak, że się podobasz temu, któremu byś się chciała podobać. Ale nie narzekam" - wyznała niedawno w rozmowie z "Panią".
Niedługo po rozstaniu z Johnem Podleska wdała się w niezobowiązującą relację z pisarzem Januszem Głowackim, potem wyszła za mąż za szermierza Jana Różyckiego, którego po pewnym czasie "wymieniła" na dyrygenta Jacka Kasprzyka... Dopiero w 1988 roku los postawił na jej drodze aktora i reżysera Janusza Szydłowskiego, z którym jest do dziś.