Piotr i Ewa Fronczewscy: Miłość na dobre i na złe? Ich związek zawisł kiedyś na włosku
Piotr Fronczewski, aktor znany m.in. z roli w "Rodzinie zastępczej", trzyma swoje życie prywatne z dala od blasku fleszy. Prawie od początku artystycznej kariery towarzyszy mu ukochana żona, Ewa Fronczewska. Dziś nie wszyscy wiedzą, że przed laty ich małżeństwo przeszło bardzo poważny kryzys.
76-letni Piotr Fronczewski wciąż pozostaje aktywny zawodowo, choć ze względu na problemy zdrowotne musiał w ostatnim czasie znacznie ograniczyć swoje aktywności.
"Nie czuję się nestorem. Jestem po prostu starym aktorem, zbliżającym się do kresu swojej ziemskiej drogi" - powiedział Piotr Fronczewski w czerwcowym wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Aktor nie boi się starości, ale denerwuje go to, że z wiekiem stracił "rozpęd". "Straciłem rozpęd. Coraz więcej rzeczy mnie śmieszy, ale coraz rzadziej chce mi się śmiać. Może właśnie na tym polega starość?" - wyznał w książce "Ja, Fronczewski. Piotr Fronczewski w rozmowie z Marcinem Mastalerzem".
Fronczewski nie ukrywa, że od dłuższego czasu ma problemy ze zdrowiem - są to zaburzenia rytmu serca. W kwietniu 2022 roku musiał poddać się operacji wszczepienia zastawki. Był to kolejny z serii zabiegów chirurgicznych, które okazały się konieczne.
Tymczasem okazuje się, że aktor nie do końca żegna się z zawodem. Zobaczymy go w nowej wersji kultowej "Akademii Pana Kleksa".
Ostatnio aktor, wspólnie z Katarzyną Miller zaśpiewał piosenkę "Śmiech i łzy", której premiera zaplanowana jest na 10 grudnia. Utwór znajdzie się na drugim albumie muzycznym znanej psychoterapeutki i publicystki.
28-letni Piotr po śmierci ojca postanowił z mamą sprzedać mieszkanie i kupić dwa mniejsze. Ewę poznał przypadkiem podczas oglądania jednego z nich. To była miłość praktycznie od pierwszego wejrzenia. Wkrótce pobrali się i powitali na świecie córki - najpierw Kasię, a cztery lata później Magdę. Para nie zdecydowała się jednak na ślub kościelny.
"Nie było ślubu kościelnego. To znaczy niby miał być, ale jakoś tak wyszło, że wciąż był przesuwany na późniejszy termin i zanim się obejrzeliśmy, minęło czterdzieści jeden lat. A może po prostu uznaliśmy na początku, że nie warto angażować Boga w niepewny związek i niepewną przyszłość?" - wyznał aktor w swojej autobiografii "Ja, Fronczewski".
Gdy żona zajmowała się dziećmi, Fronczewski rozwijał swoją karierę i pracował niemal non stop. "Bardzo dużo pracowałem. Tyrałem właściwie. Od świtu do późnej nocy. Kołowrót. Kierat. Do tego dom z dwójką małych dzieci, czyli brak snu. W pewnym momencie miałem ochotę od tego wszystkiego uciec. Wyrwać się. Dokądkolwiek. I tak się jakoś po siedmiu latach małżeństwa stało..." - wspominał.
Rodzinna sielanka zakończyła się, gdy aktor wdał się w romans z młodziutką aktorką. Na planie "07 zgłoś się" poznał o 11 lat młodszą Joannę Pacułę. Zaczęli spędzać ze sobą dużo czasu poza planem. W końcu połączył ich gorący romans, który w środowisku był wielkim skandalem! Chociaż bardzo szanował swoją żonę i kochał córki, to rozważał decyzję o porzuceniu rodziny dla młodszej ukochanej. Ukrywanie romansu w tajemnicy było ponad jego siły, nie potrafił dłużej oszukiwać żony. Długo zbierał się do rozmowy z nią.
Gdy zobaczył żonę w stanie rozpaczy, zrozumiał, że nie potrafi jej porzucić. Zdruzgotana kobieta zamiast zagrozić rozwodem, postanowiła dać mężowi drugą szansę. Musiało upłynąć wiele czasu zanim wybaczyła mu zdradę. Chociaż aktor przyznał się do romansu, nigdy publicznie nie powiedział, o kogo chodziło. Nie chciał rozdrapywać starych ran. Pacuła wyjechała do Francji, gdzie poznała Romana Polańskiego. Później wyjechała do Stanów Zjednoczonych i związała się z producentem filmowym. "Swoją największą i jedyną miłość zostawiłam w Polsce" - powiedziała tylko jeden raz w wywiadzie.
Aktor doskonale wiedział, jak bardzo zranił żonę, miał ogromne poczucie winy. Ewa Fronczewska nadal wiernie trwa u boku męża. Nigdy publicznie nie skomentowała ich małżeństwa.
"I minęło ponad trzydzieści lat, a my jesteśmy cały czas razem i myślę, że coraz bliżej siebie. Chociaż ślad został. Ślad po zranieniu, bo wiem przecież, że bardzo głęboko Ewę zraniłem i zawiodłem. Zresztą chyba oboje, chociaż w różnym stopniu, zostaliśmy wtedy zranieni. Oczywiście z czasem rany się goją, ale blizny pozostają. Może nawet rosną razem z nami" - przyznał po latach Fronczewski. Jest wdzięczny żonie, że dała mu kolejną szansę, bo bez niej nie byłby takim samym człowiekiem.
Nie ukrywa, że bardzo pomogła mu wiara: "W swoich rozmowach z Bogiem proszę o łaskę żywej wiary, o wiarę odważną, prawdziwą, nową, zachwycającą, przenikliwą, życiodajną". Dziękuje Bogu za uratowanie małżeństwa.
Dzisiaj docenia każdą nawet najmniejszą chwilę z rodziną i ukochaną żoną. "Ewa jest moją miłością, moją odwagą i męstwem. Gniewem, awanturą, moją zdradą, moim wstydem i przebaczeniem. Moją radością, niepokojem i troską. Moją dumą, moim życiem i wreszcie, na koniec, nadzieją na spotkanie w następnym świecie".