Pierwsza żona złamała mu serce. Nigdy nie dowiedział się, dlaczego od niego odeszła
Wiesław Gołas – Tomasz Czereśniak z kultowego serialu „Czterej pancerni i pies” i Marianek Szyguła z niezapomnianej „Drogi” - przez kilkanaście lat związany był z pianistką Elżbietą Szczepańską, z którą doczekał się swojej jedynej córki, Agnieszki. Mało kto wie, że żona zostawiła go bez słowa i tak naprawdę... bez powodu. Dopiero niedawno cała prawda o pierwszym małżeństwie uwielbianego aktora wyszła na jaw.
Elżbieta Szczepańska - pierwsza żona Wiesława Gołasa - nigdy nie ujawniła powodu, dla którego zdecydowała się zostawić aktora i zakończyć tym samym ich trwającą półtorej dekady wspólną podróż przez życie. Powiedziała tylko, że jeden z profesorów jej męża miał rację, kiedy - gdy Wiesław mu ją przedstawił - ocenił ją sceptycznie jako kandydatkę na życiową partnerkę swojego najzdolniejszego ucznia. Tamto spotkanie z mentorem ukochanego zapamięta na długo.
"Wiedziałam, że zadając mi różne pytania, bada mnie pod kątem ewentualności stałego związku z Wieśkiem, a pokładał w nim wielkie nadzieje. I wyczuwałam, że wynik nie jest dla mnie zbyt korzystny" - wyzna po latach na kartach książki "Gołas".
Ela miała 18 lat i szykowała się do egzaminów końcowych w stołecznej Średniej Szkole Muzycznej imienia Chopina, gdy podczas ferii w 1955 roku wybrała się do Zakopanego. Traf chciał, że w stolicy Tatr wypoczywał tej zimy także 25-letni Wiesław - absolwent warszawskiej szkoły teatralnej.
Szczepańska nie miała pojęcia, kim jest, gdy po raz pierwszy zobaczyła go w modnym lokalu Murowana Piwnica na Krupówkach, ale przykuł jej uwagę.
"Miał na nogach żółte półbuty, a mankiety zwykłych miejskich spodni schował w wywiniętych ciepłych skarpetkach. Tryskał humorem, zadziałał też od razu jego chłopięco-męski urok" - opowiadała, wspominając tamto spotkanie.
Przetańczyli razem całą noc. Starający się wtedy o względy Eli chłopak, z którym przyszła do lokalu, miał się z pyszna, gdy oznajmiła mu nad ranem, że to Wiesiek odprowadzi ją na kwaterę. Spławiony adorator nawet nie próbował o nią walczyć. Inna sprawa, że nie miał szans, bo młody aktor po prostu ją oczarował.
Przy pożegnaniu Elżbieta dała nowemu znajomemu numer swojego telefonu w Warszawie. Zadzwonił kilka dni później.
"Tak więc znajomość nie skończyła się na »gorączce sobotniej nocy«. Zaczęliśmy randkować. Spotykaliśmy się na spacerach nad Wisłą i w Łazienkach" - wyznała po latach w książce "Gołas", opowiadając o początkach swego związku z Wiesławem.
Niedługo po pierwszej randce aktor zaprosił swą nową dziewczynę do Teatru Dramatycznego na "Szwejka", w którym grał jedną z głównych ról. W finałowej scenie Wiesław nagle zaczął tańczyć rock and rolla, wywołując niemałe zamieszanie, bo przecież scenariusz nie przewidywał żadnych "wygłupów".
"Jako adresatka żartu czułam się wyróżniona, a jego przesłanie: »Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem?« sprawiło mi przyjemność" - powiedziała Elżbieta Szczepańska wiele lat później, dodając, że chyba właśnie tego wieczoru zakochała się w swym przyszłym mężu.
To, że Wiesław ma wobec niej poważne zamiary, zrozumiała, dopiero gdy zaczął - to jej określenie - "okazywać" ją swoim przyjaciołom. Koledzy Gołasa i ich żony przyjęli ją do swojej paczki i od razu zaczęli traktować jak "swoją".
Nie byli jeszcze zaręczeni, gdy Wiesław wpadł na pomysł, by Elżbieta dołączyła do kabaretu Koń jako akompaniatorka i zajęła miejsce Jerzego Woy-Wojciechowskiego, który postanowił poświęcić się medycynie i zrezygnował z kariery artystycznej.
"Kiedy kabaret był jeszcze w próbach, między mną a Wieśkiem zarysowała się perspektywa stałego związku. Byłam zakochana" - opowiadała pianistka.
Elżbieta studiowała już wówczas w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, wszystkie jej koleżanki wiedziały, z kim się spotyka i troszkę jej zazdrościły, że obraca się w towarzystwie gwiazd. Był jednak ktoś, komu nie podobało się, że pozwala, by jakiś "komediant" zawracał jej głowę - jej ojciec. Gdy powiedziała mu, że zamierza wyjść za mąż za aktora, złapał się za głowę i próbował obrzydzić jej Wieśka, twierdząc, że pewnie jest zawodowym uwodzicielem i skacze z kwiatka na kwiatek. Powiedziała tacie, że sprawa jest już przesądzona, więc nie pozostaje mu nic innego jak polubić przyszłego zięcia.
Była pewna, że gdyby jej mama jeszcze żyła, pokochałaby Wiesława jak syna. Była też pewna, że jak ojciec pozna jej wybranka, też go pokocha.
Pewnego dnia aktor zjawił się w jej mieszkaniu na Grottgera, by oficjalnie się oświadczyć. I został przyjęty, bo zgodnie z przewidywaniami ukochanej, oczarował ojca Eli.
Niespełna 4 lata po spotkaniu w zakopiańskiej Murowanej Piwnicy Elżbieta Szczepańska i Wiesław Gołas przysięgli sobie dozgonną miłość w kościele przy ulicy Chmielnej w Warszawie.
Po ślubie nowożeńcy wprowadzili się do jednego z pokoi w zajmowanym przez trzy obce rodziny mieszkania w bloku na Rozłuckiej. Kiedy urodziła się Agnieszka, Elżbieta przekonała męża, by wrócili do jej taty.
Minęło kilka lat, zanim państwo Gołasowie dostali przydział na pierwsze samodzielne mieszkanie. Stać ich już było wtedy na nowe meble, a nawet na zatrudnienie gosposi. Nieźle się im powodziło. Ona pracowała w Instytucie Sztuki PAN, on był jednym z najpopularniejszych aktorów w kraju i praktycznie nie schodził z planu filmowego.
Choć bardzo zajęci, znajdowali czas na życie towarzyskie, często bywali w SPATiF-ie, odwiedzali przyjaciół, ferie zimowe spędzali w Zakopanem, a wakacje w Chałupach na Helu, gdzie na przełomie lat 60. i 70. spotykała się w lipcu cała artystyczna śmietanka Warszawy. Niczego nie brakowało im do szczęścia.
Agnieszka miała 14 lat, gdy Elżbieta zdecydowała się niespodziewanie odejść od jej ojca. Wiesław był wtedy w Stanach, nie przeczuwał, że nie ma do kogo wracać.
Wiesław Gołas wrócił z tournée po Ameryce z walizką pełną prezentów dla żony i nastoletniej córki oraz z sześcioma tysiącami dolarów, wszedł do mieszkania i... po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nikt na niego nie czekał.
Z leżącego na stole w kuchni listu dowiedział się, że Ela, którą kochał ponad wszystko, zabrała Agnieszkę i odeszła. Poczuł, że nogi się pod nim uginają, ręce zaczynają mu drżeć, a do oczu napływają łzy.
Pomyślał, że tylko u jednej osoby może szukać wsparcia. Pojechał do Franciszka Pieczki, z którym znał się od lat i któremu bezgranicznie ufał.
"Franiu, ja się boję samego siebie" - miał powiedzieć, gdy przyjaciel otworzył mu drzwi.
Pieczka, jak twierdzi autorka poświęconej mu książki, zaprosił Wieśka pod swój dach i wypuścił dopiero wtedy, gdy ten znów mocno stanął na własnych nogach.
"To był mój najlepszy kolega" - wyznał Franciszek na antenie Polskiego Radia, gdy pół wieku późnej, 9 września 2021 roku, dowiedział się o śmierci Wiesława Gołasa.
"Zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Zawsze..." - dodał.
"Rozwód rodziców poróżnił obie rodziny i głęboko dotknął więcej osób niż tylko nas troje. Taty życie nagle się zawaliło i gdyby nie poznał Marii, swojej drugiej żony, nie poradziłby sobie łatwo z tym rozstaniem" - napisała Agnieszka Gołas-Ners w swojej książce o ojcu.
"Bo dom i rodzina to dla niego miejsce, do którego zawsze pędził, za którym tęsknił, gdy był daleko, to fundament, racja bytu" - dodała.
Wiesław Gołas przez kilka miesięcy po rozstaniu z Elżbietą nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Uwierzył, że może jeszcze być szczęśliwy, dopiero gdy los postawił mu na drodze Marię Krawczyk.
Spotkał ją w zakładzie fotograficznym na Krakowskim Przedmieściu, w którym pracowała, a do którego on zajrzał, by zrobić zdjęcie do paszportu. Rok później byli już po ślubie. Ich związek trwał przez 47 lat, aż do śmierci aktora.
Elżbiety Szczepańska również - choć nie od razu po rozstaniu z Wiesławem - ułożyła sobie życie. Nigdy nie zdecydowała się wyjawić, co tak naprawdę skłoniło ją do odejścia od męża.