Pierwszą rolę zagrał pod zmienionym nazwiskiem. Nie chciał być kojarzony ze znanym ojcem?

Krzysztof Janczar, czyli Bolesław Kazuń z "Klanu", nie chciał robić kariery na plecach znanego rodzica. Żeby nie kojarzono go z ojcem, wybitnym aktorem Tadeuszem Janczarem, swoją pierwszą w życiu rolę zagrał pod zmienionym nazwiskiem. Dopiero wiele lat po debiucie wyznał, dlaczego tak naprawdę na casting do kultowej "Wojny domowej" zgłosił się jako Krzysztof Musiał i dlaczego zataił przed wszystkimi, czyim jest synem.

Kiedy w 1965 roku Krzysztof Janczar zjawił się na castingu do głównej roli w serialu "Wojna domowa", nikt nie wiedział, że jest dzieckiem uważanego za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów tamtych czasów Tadeusza Janczara. Krzysztof bardzo długo utrzymywał, że posługiwał się nazwiskiem Musiał, bo po prostu nie chciał być kojarzony ze sławnym ojcem i robić kariery na jego plecach.

Tak naprawdę - co przyznał po latach - bał się, że jeśli wyzna reżyserowi Jerzemu Gruzie, kim jest, to na pewno nie dostanie roli. 

Reklama

"Tadeusz wiedział, że Krzysiek zamierza zgłosić się na zdjęcia próbne do roli Pawła. Błagał mnie, żebym pod żadnym pozorem go nie angażował, bo wielomiesięczne zdjęcia mogłyby przeszkodzić chłopakowi w nauce. Ale żaden Janczar się nie zgłosił. Krzysztof nosił wtedy nazwisko Musiał. "Przechytrzył" i ojca, i całą ekipę, a że był najlepszy, to rolę dostał" - opowiadał Jerzy Gruza w poświęconym "Wojnie domowej" programie TVP Seriale.

Krzysztof Janczar: Dorastał bez ojca, ale miał z nim niezły kontakt

Nazwisko Musiał, którym we wczesnej młodości posługiwał się Krzysztof Janczar, to nazwisko, pod jakim przyszli na świat i on, i jego ojciec Tadeusz. Janczar, o czym nie wszyscy wiedzą, to pseudonim sceniczny, jaki Tadeusz przybrał na początku kariery.

"Tadek zabrał mnie raz na spacer. Powiedział wtedy, że nazwisko Musiał nie pasuje do aktora. Poprosił, żebym pomógł mu znaleźć jakiś pseudonim. Zapytałem, jakie nazwisko panieńskie miała jego matka. Odpowiedział, że Janczak. Zasugerowałem mu, żeby zmienił ostatnią literkę - z k na r. Bardzo mu się to podobało" - wyznał w wywiadzie aktor Wojciech Zagórski, z którym Janczar senior się przyjaźnił, odkąd razem służyli w wojsku aż do śmierci.

Tadeusz Janczar był wybitym aktorem, ale nie najlepszym ojcem. Nie jest tajemnicą, że gdy pierwsza żona - inspicjentka teatralna Elżbieta Habich - powiedziała mu, że jest w ciąży, zostawił ją. Nie był gotowy na dziecko i nie wyobrażał sobie, że mógłby poświęcić karierę - a był akurat u jej szczytu - dla rodziny.

"Był bardzo oddany sztuce aktorskiej i traktował swój zawód z wielką estymą. Należał do wspaniałego pokolenia aktorów, dla których trudno szukać następców we współczesnej kulturze" - opowiadał o nim Krzysztof na łamach "Retro".

Krzysztof Janczar dorastał bez ojca, ale miał z nim dobry, choć niezbyt częsty kontakt.

"Pamiętam tatę, który przychodził po mnie do domu, w którym mieszkałem z dziadkami i mamą. Szliśmy wtedy we dwóch na spacer do parku albo do jego teatru. Przesiadywałem za kulisami, na balkonach, w garderobie. Obserwowałem aktorów. Były to dla mnie bardzo ważne przeżycia, które zaważyły na moim późniejszym wyborze zawodu" - wspominał w rozmowie z autorem książki "Tadeusz Janczar. Zawód: aktor", Piotrem Śmiałowskim.

"Zapamiętałem go z dzieciństwa jako pięknego, miłego, pachnącego pana" - powiedział z kolei "Życiu na gorąco".

Krzysztof Janczar: Nie umiał poradzić sobie z chorobą ojca

Krzysztof Janczar nie kryje, że brakowało mu ojca. Tadeusz odszedł od jego matki, zanim jeszcze on pojawił się na świecie. Nie uczestniczył w wychowaniu syna, z którym udało mu się odbudować relacje dopiero, gdy ten był nastolatkiem. 

Krzysztof przez całe dzieciństwo miał pretensje do drugiej żony ojca, że "ukradła" mu tatę. Tymczasem Małgorzata Lorentowicz pojawiła się w życiu Tadeusza Janczara dopiero w 1956 roku, a więc sześć lat po jego rozwodzie z Elżbietą Habich i narodzinach Krzysztofa. Aktorka twierdziła, że jej serce i dom zawsze były otwarte dla pasierba, ale on nie chciał z tego korzystać. Zarzuciła wręcz Janczarowi juniorowi w jednym z wywiadów, że nie odwiedzał ojca, kiedy ten zachorował i zaczął tracić kontakt ze światem.

"Przyznaję, że nie umiałem sobie poradzić z ciężarem choroby ojca, i to zaważyło na naszych kontaktach" - przyznał Krzysztof wiele lat po śmierci Tadeusza, wspominając go w rozmowie z "Super Expressem".

Czytaj więcej:
Tadeusz Janczar: Gwiazdor "Kanału" i "Pożegnań". Dramatyczne życie polskiego aktora

Tadeusz Janczar przez niemal całe swe dorosłe życie cierpiał na cyklofrenię, która doprowadziła do niemal do obłędu i czterech prób odebrania sobie życia. Kiedy w 1997 roku umarł w szpitalu po kilkuletniej walce z rakiem jelita grubego, Krzysztofa nie było przy nim. Syn - jak twierdziła Małgorzata Lorentowicz - nie pojawił się też na jego pogrzebie, a jedynie przysłał kwiaty. Aktor kategorycznie temu zaprzecza. 

"Odwiedziłem tatę w szpitalu, ale nie byłem w stanie unieść psychicznie tego, co zobaczyłem, ale towarzyszyłem mu w ostatniej drodze" - cytuje jego słowa "Na żywo".

Krzysztof Janczar doskonale pamięta, że jego ojciec nie chciał, by poszedł w jego ślady i to w dodatku na długo przed osiągnięciem pełnoletności. Tadeusz uważał, że junior - zamiast "bawić się w aktorstwo" - powinien się uczyć.

Krzysztof Janczar: Nie zdążył pojednać się z macochą

O ojcu i jego drugiej żonie Krzysztof Janczar mówi dziś w samych superlatywach. Ma do siebie żal, że gdy żyli, nie potrafił zdobyć się na to, by szczerze z nimi porozmawiać. Wie, że Małgorzata Lorentowicz była cudowną żoną i poświęciła własną karierę, by zajmować się Tadeuszem do końca jego dni. 

Niestety, syn legendarnego aktora nie zdążył jej za to podziękować. Nigdy się nie pojednali.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Janczar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy