Od 17 lat gra w hicie TVP. O pewnym wydarzeniu z przeszłości nie chce opowiadać
Robert Koszucki, który od 17 lat wciela się w dra Rafała Konicę w "Na dobre i na złe", ma na swoim koncie tytuł Mister Poland, ale bardzo niechętnie wraca wspomnieniami do momentu, gdy próbowano wykreować go na bożyszcze. Wcale nie chciał nim być. Nie chciał też być aktorem. Marzył, aby uczyć wychowania fizycznego.
Robert Koszucki, będąc nastolatkiem, nie był przekonany, jaki zawód będzie dla niego najlepszy. Co prawda przygotowywał się do egzaminów do szkoły teatralnej, ale w ostatniej chwili stchórzył i gdy nadszedł moment składania papierów na uczelnię, wybrał Akademię Wychowania Fizycznego. "Przestraszyłem się aktorstwa. Wydawało mi się, że powinienem zostać nauczycielem wuefu" - tłumaczył w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Podczas studiów na AWF Robert postanowił spróbować swoich sił w modelingu. Szło mu całkiem nieźle, więc pewnego dnia - dla żartu - zgłosił się do konkursu męskiej piękności i był bardzo zaskoczony, gdy przebrnął przez eliminacje i - jako jeden z dwudziestu trzech przystojniaków - zakwalifikował się do finału, nie mówiąc już o tym, że okazał się najpiękniejszym Polakiem 1997 roku.
Wybory Mister Poland odbyły się wtedy dopiero po raz trzeci w historii, a uczestniczyć w nich mogli tylko bardzo dokładnie wyselekcjonowani młodzieńcy. Od kandydatów na mistera wymagano biegłej znajomości przynajmniej jednego języka obcego, a warunkiem przystąpienia do konkursu był - dziś może się to wydać niewykonalne - brak tatuaży!
"Zwracałyśmy uwagę na wdzięk kandydatów, a także na to, co i jak mówią. Liczył się więc nie tylko intelekt, ale i barwa głosu" - wspominała w wywiadzie aktorka Ewa Kuklińska, która w 1997 roku zasiadała w jury obok m.in. Katarzyny Dowbor i Ilony Felicjańskiej.
Robert Koszucki - młody, świetnie zbudowany, mierzący 189 centymetrów wzrostu krakowski inteligent z orzechowymi oczami - idealnie pasował na mistera i nadawał się na idola. Tyle że on na samą myśl, że może być bożyszczem, dostawał drgawek. Poza tym nie w smak mu było, że aby reprezentować Polskę w międzynarodowych konkursach dla Misterów, musiał zrezygnować ze studiów. Na AWF nigdy już nie wrócił. Podczas jednej z imprez, którą prowadził jako Najprzystojniejszy Polak, zrozumiał, że jego przeznaczeniem jest scena.
Robert bez problemu dostał się do krakowskiej szkoły teatralnej, ale tak naprawdę studia pełną parą zaczął, dopiero gdy przekazał koronę swojemu następcy Adrianowi Karkówce. Dyplom obronił w 2001 roku i od tamtej pory nie mówi w wywiadach o swej przygodzie z modelingiem i zwycięstwie w konkursie dla przystojniaków.
Tylko raz zrobił wyjątek od tej reguły i w filmiku prezentującym uczestników siódmej edycji polsatowskiego "Tańca z gwiazdami" przyznał, że ma na swoim koncie - to jego słowa - "epizod pod tytułem Mister Poland". "Zwycięstwo w tym konkursie dodało mi na starcie pewności siebie na scenie i pewnie częściowo przygotowało do studiów teatralnych" - powiedział.
Choć Robert Koszucki w lipcu tego roku skończy 47 lat, wciąż ma w sobie to "coś", co sprawia, że żadna kobieta nie może przejść obok niego obojętnie. Miejsce w jego sercu i u jego boku jest już jednak od dawna zajęte. Od lat tworzy szczęśliwe małżeństwo z Karoliną Szykier-Koszucką, z którą ma 18-letnią córkę Leę.