Najpiękniejsza para PRL-owskiego show-biznesu? Kochali się i nienawidzili
Elżbieta Czyżewska - jedna z najpopularniejszych gwiazd PRL-u - i Jerzy Skolimowski - światowej sławy filmowiec - przez ponad pięć lat szli razem przez życie. O związku aktorki i reżysera krążyły w latach 60. ubiegłego wieku legendy. Plotkowano, że kochają się i... kłócą jak szaleni, że za zamkniętymi drzwiami ich mieszkania dochodzi do karczemnych awantur, a w szale potrafią skoczyć sobie do gardeł.
Elżbieta Czyżewska była już wielką gwiazdą, gdy Jerzy Skolimowski - wówczas student drugiego roku reżyserii w łódzkiej filmówce - zaprosił ją do udziału w cyklu swoich filmów krótkometrażowych.
"Występował w nich jako główny aktor, zaś trzy różne role kobiece wykonywała Czyżewska po przyjaźni i bezpłatnie, zmieniając peruki i charakteryzację. Gdy Skolimowski skończył szkołę, okazało się, że wszystkie jego krótkometrażówki składają się na pełny film" - napisał Zygmunt Kałużyński o "Rysopisie" w książce "Nowa fala zalewa kino".
To, że początkujący reżyser i aktorka z ogromnym już wtedy dorobkiem zapałali do siebie uczuciem, wiedzieli wszyscy ich znajomi. Nikt jednak nie przypuszczał, że spędzą ze sobą resztę życia, bo - jak twierdził Andrzej Łapicki - tworzyli "mieszankę wybuchową".
"Pasowali do siebie, tylko stale się kłócili. Elka nie była łatwa, zresztą on też nie" - wspominał Łapicki w rozmowie z autorką biografii Czyżewskiej, Izą Komendołowicz.
Skolimowski był pierwszą wielką miłością Elżbiety Czyżewskiej. Do końca życia nazywała go mężem, choć tak naprawdę nigdy nie zdecydowali się na ślub.
"Nie byliśmy małżeństwem. Był to właściwie bardzo swobodny związek. Za to wybuchowy" - stwierdził reżyser w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" kilka lat po śmierci aktorki.
Faktem jest, że na początku lat 60. ubiegłego wieku uchodzili za najpiękniejszą parę PRL-owskiego show-biznesu. Tajemnicą poliszynela było, że Elżbiecie zdarzały się skoki w bok, ale Jerzy wybaczał jej niewierność, bo kochał ją ponad wszystko.
"Skolimowski był osobą bardziej zaangażowaną w ten związek. Przykładał ogromną wagę do prezencji Elżbiety, uważał, że zawsze musi dobrze wyglądać. Otoczenie twierdziło wręcz, że to właśnie on 'stworzył' Czyżewską, i chyba rzeczywiście najlepsze role zagrała wtedy, gdy była w związku z nim" - czytamy w poświęconym aktorce rozdziale "Zachłannych na życie" Sławomira Kopera.
Ludzie, którzy przyjaźnili się z Czyżewską i Skolimowskim w czasach, gdy ci mieszkali razem w malutkiej kawalerce reżysera przy ulicy Górczewskiej w Warszawie, wspominają, że Elżbieta i Jerzy na przemian kochali się i nienawidzili. Tzw. środowisko wiedziało, że za zamkniętymi drzwiami ich mieszkania dochodziło do kosmicznych wręcz awantur. Największa wybuchała wtedy, gdy aktorka nawiązała romans z Andrzejem Łapickim, by zemścić się na partnerze za to, że - to słowa jednej z jej koleżanek z tamtych lat - "nie wyrażał ochoty na zalegalizowanie związku".
Niechęć Skolimowskiego do ożenku była ponoć powodem rozpadu ich związku. Pewnego dnia Elżbieta po prostu się spakowała i wyprowadziła. Tego, że została kochanką Łapickiego, nie mógł wybaczyć jej ani Jerzy, ani żona aktora. Zofia Chrząszczewska-Łapicka była jedną z osób, które donosiły na Czyżewską komunistycznym Służbom Bezpieczeństwa. W archiwach IPN do dziś przechowywana jest notatka autorstwa Łapickiej, z której wynika, że Elżbieta była "zwykłą k***ą".
"Ta proletariuszka zrobi wszystko, co będzie chciała, nie zawaha się przed żadną metodą. Żyła z Fordem, żyła z Kutzem, teraz sypia z moim Andrzejem. To bardzo dobrze robi w środowisku sypiać z modnymi mężczyznami. Ona jest jeszcze groźniejsza niż Beata Tyszkiewicz" - opowiadała Zofia Chrząszczewska-Łapicka agentowi SB.
Jerzy Skolimowski nie mógł przeboleć, że Elżbieta przyprawia mu rogi z Łapickim, a tym bardziej tego, że traktuje romans z amantem naprawdę poważnie.
Wszyscy - oprócz reżysera - wiedzieli, że Czyżewska i Łapicki spotykali na swoje tête-à-tête w użyczonej aktorce przez Kazimierza Kutza garsonierze opodal Studenckiego Teatru Satyryków, na scenie którego Elżbieta co wieczór występowała.
"A Skolim latał z nożem po Warszawie i szukał Elki. W końcu dopadł ją u Agnieszki Osieckiej i od niej mam taki przekaz: kiedy blady Skolim z nożem w ręku stanął na progu, morderstwo zawisło w powietrzu. Nakazał jej natychmiast wrócić do domu. Kiedy ona heroicznie odmówiła, z jego ust popłynęły znamienne słowa: "Ela, robisz największy błąd w życiu, geniusza się nie porzuca" - czytamy w książce Kutza "Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko".
Elżbieta Czyżewska nie wróciła do reżysera, mimo że jej romans z Łapickim skończył się wkrótce po tym, jak się zaczął.
Gdy w 1965 roku aktorka wyszła za mąż za korespondenta "New York Timesa" - amerykańskiego dziennikarza żydowskiego pochodzenia Davida Halberstamema - Służby Bezpieczeństwa dokładnie prześwietliły jej życie uczuciowe i wzięły pod lupę wszystkich mężczyzn, z którymi aktorka miała cokolwiek wspólnego.
W archiwach IPN wciąż znajduje się teczka "Bulwy" (taki pseudonim nadała Czyżewskiej bezpieka) z opisami miłosnych perypetii aktorki. Dowiedzieć się z niej można, z kim romansowała gwiazda STS-u po rozstaniu ze Skolimowskim, a przed ślubem z Halberstamem (na liście jej kochanków byli ponoć m.in. Zygmunt Kałużyński, Igor Śmiałowski i Edward Dziewoński).
Wkrótce po tym, jak męża Elżbiety wydalono z Polski za opublikowanie w "New York Timesie" artykułu szkalującego Gomułkę, aktorka także wyemigrowała z kraju. Jej małżeństwo z Davidem przetrwało 12 lat. Po rozwodzie, do którego doszło w 1977 roku, aktorka nie wypuściła już do swojego życia żadnego mężczyzny.
Tymczasem Jerzy Skolimowski - upokorzony przez Czyżewską - znalazł pocieszenie w ramionach młodziutkiej aktorki Joanny Szczerbic, która, o czym dobrze wiedział, kochała się w nim, odkąd po raz pierwszy zobaczyła go na korytarzu szkoły filmowej. Pobrali się w 1965 roku, a dwa lata później wyjechali razem do Francji. Byli małżeństwem przez ćwierć wieku, doczekali się synów Michała i Józefa.
Drugą żoną reżysera została młodsza od niego o 35 lat producentka i scenarzystka Ewa Piaskowska. Są razem do dziś.