Na szczęście przemyślał to wcześniej. Ile ma emerytury?
Aktor Zbigniew Buczkowski, uwielbiany przez widzów polskiego kina, twierdzi, że mimo swojego wieku nadal chce grać w filmach i serialach, bo emerytura, którą otrzymuje, nie wystarcza mu do życia. Aktor ostrzega młodsze pokolenie przed ignorowaniem składek emerytalnych.
Zbigniew Buczkowski to postać doskonale znana miłośnikom polskiego kina i telewizji. Od ponad pięciu dekad cieszy widzów swoimi rolami, zdobywając uznanie w takich produkcjach jak "Dom", "Graczykowie", "Święta wojna" czy "Lombard. Życie pod zastaw". Mimo bogatej kariery i licznych osiągnięć nie myśli o odpoczynku — zmusza go do tego nie tylko miłość do zawodu, ale również kwestie finansowe. Aktor niedawno skończył 74 lata i już prawie od dekady mógłby być na emeryturze.
W jednym z wywiadów Zbigniew Buczkowski przyznał, że jego emerytura wynosi zaledwie od 1500 do 2000 zł. Kwota ta, jak sam mówi, nie wystarcza na godne życie. Choć aktor przez całe swoje zawodowe życie opłacał składki, to rzeczywistość emerytalna nie pozwala mu na zaprzestanie pracy.
"Byłoby bardzo biednie, gdybym żył tylko na emeryturze. My aktorzy gramy ile się da. Oczywiście, jeśli nam zdrowie pozwoli" - wyznał w rozmowie z "Faktem". "Będę grał, dopóki będę w stanie zapamiętywać swoje kwestie" - dodaje z uśmiechem.
"Ten zawód ma taką specyfikę, że najpierw gra się chłopców, później młodzieńców, następnie gra się ojców, potem dziadków, a na końcu staruszków. Ja teraz jestem na etapie grania ojca. Więc mam jeszcze trochę do pogrania" - wyznał Zbigniew Buczkowski.
Aktor cieszy się, że wybrał zawód, który pomimo upływających lat pozwala mu na pozostanie aktywnym. Dba także o swoje zdrowie — jeździ na rowerze, gra w piłkę z wnukami i podróżuje, zachęcając innych, by nie pozwalali sobie na "zasiedzenie".
A jak komentuje narzekania kolegów po fachu? Uważa, że nie powinni być zaskoczeni, bo sami do tego doprowadzili. Tym samym apeluje do młodego pokolenia aktorów.
"Dzieje się tak dlatego, że nie płacili składek na ubezpieczenie społeczne. Gdy mówili mi, że mają jakieś głodowe stawki, pytałem, czy płacili składki. Odpowiadali, że nigdy. Więc teraz nie powinni się dziwić wysokością swojej emerytury. Mnie dawno temu, miła pani w ZUS-ie powiedziała, żebym sam wpłacał pieniądze co miesiąc na swoją emeryturę, bo ten czas szybko zleci. I tak robiłem. Sam płaciłem. Były to małe stawki, chyba po 100 zł miesięcznie, ale się opłaciło. Chociaż moja emerytura nie jest jakaś wysoka, to ją mam" — podsumował.