Mogła być w Polsce wielką gwiazdą. Kolejni mężowie zrujnowali jej karierę?

Joanna Sienkiewicz - aktorka, którą fani kultowego "13 posterunku" doskonale pamiętają z roli Zofii - uchodziła pół wieku temu za jedną z najlepiej zapowiadających się absolwentek stołecznej PWST. Niestety, po świetnych występach w "Konopielce", "Siekierezadzie" i "Życiu wewnętrznym" niespodziewanie zniknęła na kilka lat. W Nowym Jorku, dokąd ściągnął ją ukochany mężczyzna, wytrzymała niespełna pół dekady. Po powrocie próbowała wrócić na szczyt, zagrała parę świetnych ról, ale nie chciała walczyć o kolejne i po 60. urodzinach zdecydowała się przejść na aktorską emeryturę.

Mało kto pamięta, że Joanna Sienkiewicz była drugą żoną reżysera Andrzeja Kostenki, który - zanim się z nią związał - szedł przez życie u boku ulubienicy Polaków, Poli Raksy.

Po ukończeniu warszawskiej szkoły teatralnej Joanna grała rolę za rolą, ale nie dostawała ich od męża.

"Andrzej nie proponował mi ról w swoich filmach, a ja nie nalegałam, żeby mi je dawał" - opowiadała po latach w rozmowie ze "Światem seriali".

Reklama

Kostenko większość czasu spędzał poza Polską. Nawet gdy w 1982 roku Joanna spodziewała się przyjścia na świat ich córki, nie było go przy niej...

"Przebywał wtedy we Francji, córkę zobaczył po raz pierwszy dopiero dwa miesiące po jej narodzinach" - wspominała aktorka w wywiadzie dla "Życia na gorąco".

Nie chciała być żoną "na odległość"

Opieka nad córką pochłaniała Joannę Sienkiewicz bez reszty. Małżeństwo aktorki z ojcem Natalii nie przetrwało próby czasu - Andrzej Kostenko zdecydował się zostać na Zachodzie, jej nie odpowiadał status żony "na odległość".

Po rozwodzie Joannie zaczęło się szczęścić w sprawach zawodowych. Marek Koterski zaoferował jej rolę Oli w "Życiu wewnętrznym" (20 lat później zagrała ją ponownie w "Dniu świra"), wystąpiła w głośnej "Siekierezadzie". Wydawało się, że jej kariera wreszcie nabierze tempa, a ona szybko dołączy do grona największych polskich gwiazd. I zapewne tak by się stało, gdyby aktorka nie zakochała się w biznesmenie mieszkającym na stałe za oceanem.

Decyzję o przeprowadzce do Nowego Jorku Joanna Sienkiewicz podjęła bez wahania. Natalia poleciała do Stanów razem z nią.

"Mąż miał firmę na Manhattanie, potem otworzył jeszcze polską restaurację. A ja miałam tylko jedno marzenie: być przykładną żoną i mieć jak najwięcej czasu dla najbliższych" - wspominała w cytowanym już wywiadzie.

Po powrocie do Polski zagrała w kultowej produkcji

Joanna, choć znajomi namawiali ją, by spróbowała swych sił na Brodawayu, nie chciała stawać do rywalizacji o role z tysiącami innych aktorek.

"Konkurencja w Nowym Jorku jest ogromna. Połowa mieszkańców tego miasta to ludzie pragnący odnieść sukces. To mnie zniechęcało. Poza tym, kiedy ląduje się tam po czterdziestce, bez perfekcyjnej znajomości angielskiego, to na Brodaway można chodzić już tylko jako widz" - opowiadała "Życiu na gorąco".

Na powrót do Polski zdecydowała się dopiero po czterech latach pobytu w Ameryce, gdy jej małżeństwo się rozpadło. Natalia wróciła razem z nią.

Joanna Sienkiewicz wcale nie miała pewności, czy uda się jej wrócić do aktorstwa, do którego - do czego przyznawała się w wywiadach - bardzo tęskniła.

"W moim życiu zaczął się bardzo trudny okres powrotu do zawodu i poszukiwań mieszkania" - wyznała dziennikarzowi "Halo!".

O ile ze znalezieniem mieszkania nie było problemów, o tyle ze zdobyciem ról, dzięki którym przypomniałaby o sobie dawnym fanom, aktorka nie miała łatwo. W końcu jednak dostała szansę od producentów pierwszego polskiego sitcomu i w 1998 roku dołączyła do obsady "13 posterunku". Serial odniósł niebywały sukces, a Joanna w roli starszej sierżant Zofii podbiła serca telewidzów.

Dekadę temu definitywnie zrezygnowała z aktorstwa

W pierwszej dekadzie XXI wieku Joanna Sienkiewicz nie mogła narzekać na brak ofert. Zagrała m.in. doktor Zuzannę Balicką w "Na dobre i na złe", lekarkę w "Zaginionej" i sędzinę w "Magdzie M.", a Marek Koterski obsadził ją najpierw w "Dniu świra", a wkrótce potem w swym kolejnym filmie.

"Cieszę się, że wróciłam do Polski. Emigracja to straszny stan ducha. Tęskni się... Gdybym nie rozstała się z mężem i została w Nowym Jorku, pewnie już bym nie była aktorką" - opowiadała na łamach "Halo!".

W 2010 roku szczęście nagle przestało się uśmiechać do 58-letniej już wtedy aktorki. W 2014 roku zagrała jeszcze gościnny epizod w jednym z odcinków "Ojca Mateusza" i zdecydowała się przejść na aktorską emeryturę. Od tamtej pory nie pojawiła się na ekranie ani razu.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL