Michalina Sosna idzie jak burza. Mało brakowało, a zostałaby... lekarką
Choć Michalina Sosna funkcjonuje w polskim show-biznesie już 15 lat, dopiero od niedawna – za sprawą roli Kamy w "M jak miłość" – cieszy się statusem gwiazdy. Aktorka nie kryje, że zawód, który uprawia, wymaga "wrażliwości motyla i skóry słonia". Dodaje, że wrażliwość na szczęście odziedziczyła po mamie, a twarda jest po ojcu. "Mama jest dla mnie ideałem kobiety, a tata wzorem prawdziwego Ślązaka. Każde spotkanie z nimi daje mi siłę" - mówi.
W Bieruniu, niewielkim miasteczku na Górnym Śląsku, gdzie się wychowała i gdzie wciąż mieszkają jej rodzice, Michalinę Sosnę znają wszyscy. Gdy po maturze zdecydowała się studiować aktorstwo, z wielkim żalem opuszczała to miejsce.
"Bałam się, że oderwana od rodzinnego domu, bez mamy i taty, bez babci szykującej obiady, nie dam sobie rady w wielkim świecie" - opowiadała Magazynowi Społeczno-Kulturalnemu Bierunia "Rodnia".
Michalina dopiero niedawno zdradziła, że aktorstwo wcale nie było jej pierwszym wyborem. Będąc gimnazjalistką, planowała, że pójdzie na medycynę. Razem z przyjaciółką ze szkolnej ławy marzyła o pracy w szpitalu.
"Koleżanka została lekarką, a ja w liceum zmieniłam plany" - wyznała w cytowanym już wywiadzie.
Odtwórczyni roli Kamy w "M jak miłość" dobrze pamięta, jak zareagował jej ojciec, gdy powiedziała mu, że jedzie do Łodzi na egzaminy wstępne do szkoły filmowej.
"Tata był trochę zawiedziony. Powiedział: 'Myślałem, że będziesz wychodzić do pracy na ósmą i wracać o szesnastej'. Dość szybko jednak zaakceptował mój wybór i razem z mamą udzielił mi i wciąż udziela wsparcia" - wspomina.
Do egzaminów przygotowywała ją polonistka z bieruńskiego gimnazjum. Nauczycielka spisała się na medal - Michalina zdobyła indeks za pierwszym podejściem.
Studia Michalina Sosna wspomina jako wielkie wyzwanie i wspaniałą przygodę. Na początku jednak nie czuła się w Łodzi zbyt dobrze.
"Rzuciłam się na głęboką wodę. Oderwana od rodzinnego domu, bez babci szykującej obiady, bez rodziców... W dodatku z umiejętnościami na konkurs recytatorski" - opowiadała magazynowi "Rodnia".
Na szczęście utalentowana Ślązaczka szybko odnalazła się w nowym środowisku. Była jeszcze studentką, gdy Grzegorz Kuczeriszka zaprosił ją do udziału w jednym z odcinków "Hotelu 52" (kilka lat później zagrała pod jego kierunkiem w "Przyjaciółkach"), zadebiutowała też na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi w "Wielkiej gali operowej". Dopiero wtedy jej tata poczuł dumę i uznał, że wybrała dobry zawód.
Ojciec Michaliny pochodzi ze starej śląskiej rodziny, w której hołdowano tradycyjnym wartościom. Zawsze powtarzał córce i synowi, że tylko ten, kto daje z siebie wszystko, może spełnić swoje marzenia. Pokorę i ciężką pracę, ale też wytrwałość w dążeniu do celu wymieniał jako fundamenty sukcesu. Wpajał też swoim dzieciom, żeby, wspinając się po szczeblach kariery, byli uważni na drugiego człowieka, pomagali tym, komu pomoc jest potrzebna i wpierali tych, którzy proszą o wsparcie.
"Tak postępują prawdziwi Ślązacy, honorowi, silni i prawi" - mówi aktorka.
Leon Sosna przez wiele lat, zanim przeszedł na emeryturę, pracował w kopalni, 600 metrów pod ziemią. Syn poszedł w jego ślady i też jest górnikiem.
"Mężczyźni w naszej rodzinie nie boją się ciężkiej pracy" - twierdzi gwiazda "M jak miłość".
"Kiedy są wycieczki do kopalni, żeńska część naszej rodziny nigdy nie zjeżdża na dół. Wolimy nie widzieć, w jakich warunkach pracują nasi bliscy" - wyznała na łamach pisma "Rodnia".
Mama aktorki całe swoje zawodowe życie poświęciła szkole. Była nauczycielką, a ostatnie 10 lat przed emeryturą pełniła funkcję dyrektorki podstawówki w Bojszowach. Córka była jej oczkiem w głowie, zawsze miała dla niej czas i nigdy nie podcinała skrzydeł. Tylko raz, gdy Michalina, będąc jeszcze kilkuletnią dziewczynką, zapragnęła podjąć naukę w szkole muzycznej, powiedziała "nie".
"Mama i tata bali się mnie posłać do tej szkoły, bo myśleli, że będą musieli mnie później zmuszać do gry na pianinie czy na gitarze" - wspominała aktorka w cytowanym już wywiadzie, dodając, że i tak nauczyła się grać na saksofonie i pianinie, ale dopiero gdy była już w gimnazjum.
Odkąd we wrześniu 2021 r. Michalina Sosna powitała na świecie Rozalię, każdego dnia przekonuje się, że bycie mamą to błogosławieństwo, ale także ogromne wyzwanie. Czasem zastanawia się, jak jej mama godziła pracę z wychowaniem dzieci, a w dodatku dbała, by w domu zawsze lśniło czystością i by niczego w nim nie brakowało.
"Mama. Kocham" - napisała pod zdjęciem z Barbarą Sosną.
Zobacz też: Pracował nad nowym serialem dla Netfliksa. To miał być jego ostatni projekt