Mąż był miłością jej życia. Mało kto wie, że odbiła go innej kobiecie
Gdy w 1947 roku spiker Polskiego Radia Bolesław Kielski zakochał się - z wzajemnością - w Irenie Kwiatkowskiej, był mężem Jadwigi Kozakiewicz i ojcem rocznego Andrzejka. Aktorka wiedziała, że rozbija jego rodzinę, ale nie miało to dla niej znaczenia. Była 35-letnią panną i marzyła tylko o tym, by kochać i być kochaną. Z Bolesławem połączyła ją miłość do... jazzu.
Irena Kwiatkowska i Bolesław Kielski pracowali w jednej rozgłośni, często mijali się na radiowych korytarzach, ale nic nie wskazywało na to, że kiedyś po prostu stracą dla siebie głowy. A jednak pewnego dnia dosięgła ich strzała Amora...
Bolesław Kielski w 1943 roku, a więc niespełna pół dekady przed tym, jak Irena pojawiła się w jego życiu, ożenił się z Jadwigą Kozakiewicz. Było im ze sobą dobrze, ale w ich małżeństwie brakowało żaru. Gdy trzy lata po ślubie powitali na świecie syna Andrzeja, wiedzieli już, że nie będą wychowywać go razem.
Andrzej miał niespełna rok, gdy jego rodzice zdecydowali się na rozwód. Matka "wywiozła" go z Warszawy, ojciec został w stolicy i związał ze starszą od niego o trzy lata aktorką.
"Kiedy się poznaliśmy, od razu połączyła nas wspólna pasja do muzyki. Oboje lubiliśmy jazz" - wspominała Irena w rozmowie z "Tele Tygodniem".
O tym, że zamierzają się pobrać, Kwiatkowska i Kielski powiedzieli tylko garstce najbliższych znajomych. Nie chwalili się tym, bo - po pierwsze - Bolesław był świeżo po rozwodzie, a po drugie - nie mieli pieniędzy, by wyprawić wesele. Obrączkami wymienili się 3 listopada 1948 roku. Tego dnia Irena została panią Kielską, ale postanowiła, że karierę robić będzie pod panieńskim nazwiskiem.
Na początku lat 50. aktorka i jej mąż dostali niewielkie mieszkanie przy placu Konstytucji, niedługo potem przeprowadzili się do większego lokum przy ul. Lindleya. Mogli sobie na to pozwolić, bo Bolesław zaczął naprawdę dobrze zarabiać, a i Irena nie mogła narzekać na brak pracy, a wręcz miała jej nadmiar.
"Żona jako aktorka spędza czas przede wszystkim na scenie, na planie czy na próbach, mnie z kolei długie godziny zajmuje praca w radiu i telewizji. Każda wspólna chwila jest dla nas przyjemnością, w sumie jednak widujemy się raczej rzadko" - opowiadał radiowiec w wywiadzie dla "Przyjaciółki".
Państwo Kielscy tworzyli hermetyczny związek i praktycznie nie prowadzili życia towarzyskiego. Bolesław miał nawet opinię "niekoleżeńskiego mruka", a gdy pod koniec lat 50. zachorował i poszedł na 3-miesięczne zwolnienie, nikt ponoć nawet nie zauważył, że nie ma go w pracy.
Za Ireną też nie wszyscy przepadali, bo potrafiła dać współpracownikom popalić i była niepoprawną... pesymistką - zawsze się czymś martwiła, miewała napady melancholii i zadręczała się czarnymi myślami.
Irena Kwiatkowska nie kryła, że najlepiej czuje się w towarzystwie męża. Cieszyła się z tego, że Bolesław ma syna, bo wiedziała, że ona nie da mu dziecka. Już jako 17-letnia dziewczyna zdecydowała, że nigdy nie będzie matką.
"Mogę wyjść za mąż, ale dzieci i bólu... niech Bóg broni, za nic, za nic...!" - napisała w dzienniku, gdy jej siostra Jadwiga urodziła syna.
"Albo dzieci, albo teatr. Aktorstwo i macierzyństwo wymagają całkowitego poświęcenia. Nie chciałam, by dziecko było dla mnie przeszkodą, by opieka nad nim stała się męczącym obowiązkiem. Role to moje rodzone w bólach córki" - wyznała pod koniec życia, zapytana, czy nie żałuje, że nie poznała smaku macierzyństwa.
Mąż był największą miłością życia aktorki. Razem zwiedzili pół świata, bo uwielbiali podróże. Byli nie tylko żoną i mężem, ale przede wszystkim przyjaciółmi. Ufali sobie bezgranicznie, o zdradach nawet nie mogło być mowy.
"Żadnych romansów nie miałam, bo się do tego nie nadawałam. Nie miałam warunków, żeby być kochanką" - stwierdziła Irena Kwiatkowska w cytowanym już wywiadzie.
Bolesław Kielski był wielkim fanem żony. Chodził na każdą jej premierę, oglądał filmy i spektakle telewizyjne z jej udziałem, miał nawet zeszyt, do którego wklejał wycinki z gazet na jej temat.
W połowie lat 80. spiker doznał poważnej kontuzji - wychodząc z domu, potknął się i upadł tak niefortunnie, że roztrzaskał sobie głowę o beton. Lekarze, pod opiekę których trafił, uprzedzili Irenę, że uraz, jakiego doznał jej mąż, spowodował nieodwracalne zmiany. Tylko cud mógł uchronić go przed paraliżem. Niestety, cud się nie wydarzył.
Irena Kwiatkowska przez kilka lat opiekowała się chorym, coraz bardziej niedołężnym ukochanym.
Bolesław Kielski odszedł 16 września 1993 roku. Aktorka była przy nim do końca.
Kilka lat później, wspominając męża na antenie Radia Maryja, powiedziała, że nigdy nie pogodzi się ze swoją stratą.
"Moje wszystkie myśli, serce i dusza poszły za nim w inny świat. W ten sposób dalej jestem z nim w kontakcie. Modlę się i rozmawiam z nim" - wyznała.
Niezapomniana "kobieta pracująca" z "Czterdziestolatka" zmarła 18 lat po śmierci Bolesława - 3 marca 2011 roku. Spoczęła obok niego na cmentarzu Powązkowskim.