Marta Walesiak przeszła gehennę. Lekarze dawali jej synowi niewielkie szanse na przeżycie
Marta Walesiak, której rozpoznawalność przyniosła rola Klary Sobieszczańskiej w „M jak miłość” (wcielała się w nią w sezonie 2004/2005), od sześciu lat walczy o każdy dzień życia własnego dziecka. Młodszy syn aktorki – Wawrzyniec – urodził się z poważną wadą genetyczną. Była w szoku, gdy dowiedziała się od lekarzy, że jej syn może nie dożyć pierwszych urodzin...
Marta Walesiak, którą na małym ekranie mieliśmy ostatnio okazję oglądać w lutym tego roku w 419. odcinku "Na sygnale", od początku kariery związana jest ze stołecznym Teatrem Syrena i pracuje w dubbingu, a także - niestety, tylko od czasu do czasu - gra w serialach i filmach. Gdy zaczynała, wróżono jej wspaniałą przyszłość w zawodzie, ale ona chciała przede wszystkim czerpać z aktorstwa radość i satysfakcję. Kariera nigdy nie była dla niej najważniejsza.
"Na pierwszym miejscu zawsze stawiam rodzinę. Rodzina jest dla mnie jednym z głównych motywatorów do działania, daje mi siłę i dodaje energii do pokonywania trudności" - mówi aktorka.
Marta Walesiak od kilku lat codziennie mierzy się z wielkim wyzwaniem - opieką nad 6-letnim już synem, który urodził się z zespołem genetycznym Noonan i poważną wadą serca. O tym, że będzie miała chore dziecko, aktorka dowiedziała się dopiero pod koniec ciąży.
Lekarze nie dawali Wawrzyńcowi zbyt dużej szansy na przeżycie. Gdy mama zobaczyła go po raz pierwszy, był podłączony do aparatury ratującej życie, opuchnięty, miał płyny pod skórą.
"Patrzyłam na własne dziecko ze łzami w oczach. Podawano mu morfinę. Jak przyszłam i dotknęłam jego rączki, on ścisnął dłoń na moim palcu. Uśmiechnął się, pojawił się na jego policzku taki dołeczek, który odziedziczył po moim tacie. W tamtej chwili kompletnie się rozsypałam" - opowiada aktorka.
Marta Walesiak obiecała sobie, że choćby jej syn miał być "roślinką", zawsze będzie przy nim. Pierwsze 40 dni życia Wawrzyniec oddychał tylko dzięki respiratorowi, pierwsze pół roku odżywiał się za pomocą sondy i pompy żywieniowej...
Dziś Wawrzyniec jest pełnym energii, ciekawym świata, zdolnym chłopcem.
"Czyta, pisze, chociaż jeszcze nie poszedł do szkoły. To niezwykły człowiek" - chwali go mama.
Marta Walesiak z podziwem patrzy, jak Wawrzyniec codziennie walczy o siebie, jak się zachowuje, ile ma w sobie ciepła i wrażliwości.
"Każdego dnia pyta się nas, co będziemy dziś robić, jakby chciał maksymalnie wykorzystać każdy dzień, który został mu dany, aby nie stracić życia, które jest tak cenne i piękne" - mówi Marta.
Aktorka ma ogromne oparcie w mężu, którego nazywa miłością swojego życia, i starszym synu.
"Mam wspaniałego męża, jesteśmy dumni z siebie, że trwamy w miłości. Chłopcy dają nam czasami w kość, bo mamy w domu nastolatka i 6-latka. Każdy z nich chce w wyraźny sposób zaakcentować swoją tożsamość i jest to dla nas ogromne wyzwanie" - powiedziała niedawno w wywiadzie dla katolickiego portalu.
Marta Walesiak twierdzi, że - chociaż los nie był dla niej zbyt łaskawy (wcześnie straciła ukochanego ojca, urodziła chore dziecko) - nigdy nie straciła wrodzonego optymizmu, nigdy na nic nie narzeka i na nic się nie skarży.
Aktorka robi wszystko, aby wychować synów na dobrych i uczciwych ludzi. Żartuje, że jest mamą nadopiekuńczą, ale po prostu chce być obecna w życiu swoich dzieci.
"Jestem bardzo szczęśliwa i nie zamieniłabym się z nikim na moje życie" - deklaruje.
Zobacz też:
Krzysztof Czeczot pokonał uzależnienie. Aktor nie pije już 7 lat
Recenzja Znachora od Netflix - piękny ukłon w stronę polskiej klasyki