Maria Peszek odwróciła się od Boga, bo wiara odbierała jej siłę

Maria Peszek, czyli Wiola Nowak z nominowanego do tegorocznych Orłów serialu "Królowa", nie kryje, że od lat jest - podobnie jak jej bliscy - ateistką. - Długo dochodziłam do szczęśliwego życia bez Boga - mówi i dodaje, że przestała wierzyć po przejściu załamania nerwowego, gdy zrozumiała, że musi poradzić sobie ze swoimi demonami bez udziału "siły wyższej".

Maria Peszek jest jedną z niewielu polskich artystek, które otwarcie mówią o swojej niechęci do Boga i określają się jako poganie. Gwiazda serialu "Królowa" wyznała niedawno, że została ateistką, gdy dotarło do niej, że nie może czekać na "cud", gdy w grę wchodzi na przykład jej zdrowie psychiczne.

Nie jest tajemnicą, że Maria przeżyła w przeszłości załamanie nerwowe i, co potwierdziła w wywiadach, uporała się z nim dopiero, gdy dotarło do niej, że nie może liczyć na pomoc "z nieba".

Reklama

"Bóg tylko człowiekowi przeszkadza, bo stwarza pozory, że czegoś nie musimy sami w naszej rzeczywistości ogarniać. Obiera nam ludzką siłę" - stwierdziła w rozmowie z "Polityką".

Maria Peszek: Do ateizmu dojrzewała latami

Wychowanej na katoliczkę Marii bardzo dużo czasu zajęło odcięcie się od Boga i Kościoła.

"Dojrzewałam do tego latami" - powiedziała w wywiadzie, dodając, że jej rodzice też od dłuższego czasu są niewierzący, więc ateizm u Peszków jest chyba zaraźliwy.

Maria Peszek w dzieciństwie bardzo często zostawała pod opieką niani, która była bardzo pobożna i przestrzegała obrządków religijnych.

"I to mnie spajało z Kościołem przez długi czas. Obserwując bliskich, którym się ufa, powtarza się wszystkie rytuały za nimi. Z chodzeniem w Polsce do kościoła jest jak z myciem zębów. Tata i mama myją, to myję i ja. U młodych ludzi wiara katolicka często jest poza wyborem. Jest dziedziczoną koniecznością" - opowiadała Onetowi.

Gdy kilka lat temu aktorka zachorowała, zaczęła sama siebie pytać o Boga.

"Doznałam osobistej katastrofy, gdy ból przez miesiące nie ustawał. Pomyślałam w końcu, że Bóg nie pozwala mi w pogodzeniu z samą sobą. Musiałam odstawić go na bok" - wyznała "Tygodnikowi Powszechnemu".

Maria Peszek: Wyleczyła się z Boga jak z choroby ducha

Maria Peszek przyznaje, że czasami brakuje jej wiary, bo jest osobą wrażliwą i poszukującą, a kwestia Boga to nie jest sprawa, którą można załatwić raz na zawsze. To m.in. dlatego bohaterem jednej ze swoich płyt uczyniła... Jezusa.

"Ale nie jako boga, a buntownika. Bo Jezus to chyba największy rewolucjonista w historii ludzkości. A ta płyta to dla mnie samej rewolta, efekt mojej wewnętrznej potrzeby radykalności - zarówno w treści, jak i w formie. Potrzebowałam wzoru i symbolu przemiany. Stąd Jezus" - tłumaczyła na łamach "Dziennika Bałtyckiego" po premierze albumu "Jezus Maria Peszek".

Maria deklaruje, że choć odziedziczyła "mentalne" przywiązanie do religii katolickiej i związanych z nią rytuałów, to jednak w pewnym momencie po prostu przestała szukać Boga.

"Samo przywiązanie do obrządków i powtarzalności, to za mało. I albo dalej się wierzy, albo zaczyna się szukać czegoś innego. We mnie wiara w Boga wyschła. Na zbyt wiele pytań Bóg przestał być wystarczającą odpowiedzią" - wyznała.

"Wyleczyłam się z Boga jak z choroby ducha" - stwierdziła w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Maria Peszek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy