Marek Probosz od 35 lat mieszka w USA. Jak wygląda życie polskiego aktora?

Marek Probosz zdobył największą rozpoznawalność dzięki roli Grzegorza w "M jak miłość". Chociaż chętnie odwiedza ojczyznę i gra w polskich produkcjach, to nie ma zamiaru wracać do kraju na stałe. Jak wygląda jego życie za oceanem?

Marek Probosz: Pokochał aktorstwo już w dzieciństwie

Marek Probosz urodził się 24 marca 1959 roku w Żorach w rodzinie o artystycznych korzeniach. Jego dziadek, Jerzy Probosz, był poetą. Bracia Marka Probosza, Piotr i Adam, poszli w jego ślady. Najstarszy z braci zetknął się z aktorstwem już jako małe dziecko. Jego mama pracowała w Domu Kultury w Żorach. Miał sześć lat, gdy wystąpił w przedstawieniu na podstawie baśni "Księżniczka na ziarnku grochu". Na małym ekranie zadebiutował jeszcze jako nastolatek w serialu "Ślady na ziemi", a rok później w filmie "Zmory" na podstawie powieści Emila Zegadłowicza. Po maturze studiował na Wydziale Aktorskim PWSFTviT w Łodzi. 

Reklama

Podczas pracy na planie "Niech cię odleci Mara" poznał młodszą o dwa lata aktorkę Marię. Para dość szybko wzięła ślub, a zawodowo spotkali się jeszcze w filmie "Czas dojrzewania". Nie było to jednak udane małżeństwo. Gdy Maria miała 23 lata, zagrała w filmie "Alabamie". Podobno to po tej produkcji jej relacje z mężem zaczęły się psuć. Aktorka miała stwierdzić wówczas, że zarówno ona jak i jej mąż nie byli wystarczająco dojrzali, by ich związek przetrwał. Chociaż związek aktorów zakończył się rozwodem, to Probosz pozostała przy nazwisku byłego ukochanego

Marek Probosz: Brakowało mu wolności

Kariera Marka Probosza rozwijała się przez całe lat 80. Był u szczytu kariery, gdy w 1987 roku zdecydował się wyjechać z Polski i szukać szczęścia w Ameryce. Wspomina, że - choć w kraju miał wszystko, czego może chcieć od życia młody aktor - czuł, że brakuje mu... wolności. 

"Przeżyłem stan wojenny na studiach, w filmówce, byliśmy pierwszą uczelnią, która zastrajkowała. Potem była tragedia Kopalni 'Wujek', zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki. Rozrywało mnie od środka, nie mogłem się z tamtą rzeczywistością pogodzić. Mimo znakomicie układającej się kariery zawodowej, głównych ról w teatrze, telewizji, filmie w kraju i za granicą, zdecydowałem się na emigrację za wielką wodę, do Hollywood" - mówił w Super Expressie.

Marek Probosz: Nowe życie w Stanach Zjednoczonych

Do Stanów wyleciał prosto z planu filmowego w zachodnich Niemczech. Grając w europejskich produkcjach poznał wiele osób również z amerykańskiej branży filmowej. Był więc niemal pewien, że nie leci do USA w ciemno. I rzeczywiście, znajomości z odpowiednimi ludźmi zapewniły mu kilka aktorskich propozycji "na start" na obczyźnie. Początkowo miał tam zostać na kilka tygodni, jednak życie zadecydowało inaczej. 

"W Hamburgu poznałem Garry’ ego Esserta, dyrektora American Cinemateque. Widział moje zagraniczne filmy i zaprosił mnie na panel filmowy w Los Angeles, na trzy tygodnie. [...] Wiedziałem, że dotarłem do stolicy kina i że muszę spróbować swoich sił tutaj", mówił w Gazecie Pomorskiej. [...] W Mieście Aniołów uświadomiłem sobie jednak, że nie chcę wracać do kraju, gdzie panuje komuna. W moim życiu najważniejsze są miłość i wolność. Odpowiedzią na moja emigrację jest wolność" przyznał aktor w rozmowie z "Gazetą Pomorską". 

Ambitny aktor rozwijał się również w innych dziedzinach. Pisał scenariusze filmowe, sztuki teatralne, książki. Miał zaledwie 30 lat, gdy został członkiem związku amerykańskich aktorów filmowych, a niespełna 40, kiedy ukończył studia na wydziale reżyserii w The American Film Institute w Los Angeles. Dziś Marek Probosz jest jednym z najbardziej cenionych w Hollywood nauczycieli aktorstwa (wykłada m.in. na Wydziale Teatralnym Uniwersytetu Kalifornijskiego). Grał u boku Warrena Beatty, Katharine Hepburn i Kate Capshaw.

Marek Probosz: "Największym moim sukcesem jest jednak szczęśliwa rodzina"

Nie ukrywa, że spełnienie amerykańskiego snu kosztowało go wiele wysiłku: "Droga do Fabryki Snów, to była wspinaczka po pionowej ścianie!". Do dziś żartuje z kolei, że chyba jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, bo w Los Angeles od razu trafił na swoje bratnie dusze - nie tylko jako aktor, ale też jako mężczyzna. Niespełna dwa lata po przylocie do Stanów los zetknął go z mieszkającą tu już jakiś czas młodą Polką. "Spotkałem się z Gosią na planie reklamy piwa. Mieliśmy zagrać parę młodą na polskim weselu. Trzy tygodnie później zamieszkaliśmy razem" - mówił w jednym z wywiadów. 

Ich ślub odbył się w indiańskim rezerwacie Hopi. Podczas uroczystości przyjęli imiona Bacavi (wodna trzcina) i Owatsmo (duch ukryty w skale). Mają dwoje dorosłych już dzieci - Valentinę oraz Vincenta. Dzięki Gosi Marek Probosz uwierzył, że nie ma rzeczy niemożliwych i można osiągnąć wszystko, jeśli tylko bardzo się tego chce. "Największym moim sukcesem jest jednak szczęśliwa rodzina" - stwierdził z dumą. 

Marek Probosz w "M jak miłość"

Do ojczyzny przyjeżdża, kiedy tylko ma trochę wolnego czasu. Zawsze bardzo chętnie przyjmuje propozycje zagrania w polskich filmach czy serialach. W ciągu kilku ostatnich lat mieliśmy okazję oglądać go w gościnnych epizodach m.in. w "Na dobre i na złe", "Ojcu Mateuszu", "Komisji morderstw" i "Pod wspólnym dachem".

Polscy widzowie kojarzą go głównie dzięki roli w "M jak miłość", gdzie wcielił się w postać homoseksualisty Grzegorza. "Ilona Łepkowska zaproponowała mi rolę geja, uprzedzając zresztą o homofobii panującej w Polsce. Ale to było wyzwanie dla serialu, dla mnie - profesjonalna praca. Polubiłem Grzegorza. I widzowie też, bo to dobry człowiek, który wszystkim pomaga. Znów stałem się nagle rozpoznawalny na ulicy" - mówił w rozmowie z Rzeczpospolitą. 

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy