Maja Ostaszewska: Była "obarczona presją wizerunku"! Przyznała się do operacji nosa
Maja Ostaszewska, czyli Magda Wejman z serialu Canal+ „Klangor” i niezapomniana Beata Darmięta z „Przepisu na życie”, nie kryje, że przez wiele lat traktowała swoje ciało „zadaniowo”, bo wydawało się jej, że właśnie ciało definiuje ją jako aktorkę. „To, jak wyglądam, jest cały czas oceniane, tyle że ja już się tym nie przejmuję” - mówi, ale przyznaje, że w przeszłości była – to jej słowa - „obarczona presją wizerunku”.
Maja Ostaszewska od kilku miesięcy jest już aktorką po pięćdziesiątce. Co prawda nikt nie wytyka jej wieku, bo wygląda naprawdę świetnie, ale zdarzyło się, że producenci filmu, w którym miała zagrać, uznali, że jednak jest za stara i wycofali ofertę.
"Rzeczywiście przy pewnej produkcji tak się zdarzyło" - potwierdziła w rozmowie z serwisem "Co za tydzień" i dodała, że spodziewa się, iż coraz częściej będzie doświadczać podobnej... dyskryminacji.
Był czas, że Maja Ostaszewska bardzo przejmowała się tym, jak wygląda, i zależało jej, żeby robić jak najlepsze pierwsze wrażenie.
"Jako młoda dziewczyna nie byłam dobra dla swojego ciała, jak zresztą większość kobiet w Polsce. Byłam obarczona presją wizerunku, przekonaniem, że w zasadzie mam spełniać oczekiwania, a nie szczęśliwie sobie dojrzewać" - wyznała autorce książki "Jak dziewczyna. Inspirujące historie kobiet, które żyją po swojemu", Annie Tatarskiej.
Gwiazda serialu "Diagnoza" długo żyła z przekonaniem, że w jej wyglądzie ciągle coś jest nie tak, ciągle coś jest niewystarczające...
Maja Ostaszewska doskonale pamięta, że gdy była na początku swej zawodowej drogi, wiele razy słyszała pod swoim adresem niezbyt miłe słowa. Mówi, że doświadczają tego niemal wszystkie aktorki.
"Często ktoś nie opisuje twojej roli, postaci, tylko mówi o tobie: jesteś za chuda, za gruba, masz za mały, za duży biust. Dzisiaj nikt mi już tak nie mówi, a nawet gdyby, to ja bym się już tym nie przejęła" - powiedziała Annie Tatarskiej.
W młodości Maja Ostaszewska miała wielki problem z... nosem.
"Mam wyrazisty nos, charakteryzuje mnie, jest mój i lubię go. Ale kiedyś strasznie mnie to dotykało" - wspominała na kartach książki "Jak dziewczyna...".
Aktorka nie kryje, że zoperowała sobie nos, ale nie po to, by poprawić jego wygląd.
Po zabiegu wiele osób dziwiło się Mai, że "przy okazji" - skoro już i tak poszła pod nóż - nie zafundowała sobie ślicznego, zgrabnego noska.
"W pewnym momencie sama zaczęłam tak myśleć. Dopiero mając tyle lat, ile mam teraz, doszłam do wniosku: to jest mój nos, to jest mój charakter" - twierdzi dziś.
Maja Ostaszewska, jak mówi, polubiła się ze swoim ciałem dopiero niedawno.
"Trochę to trwało, wreszcie dojrzałam" - deklaruje i dodaje, że teraz dba o ciało nie dlatego, żeby podobać się komuś, ale by dobrze jej służyło.
Zobacz też:
Katarzyna Cichopek gratuluje Paulinie Smaszcz
Katarzyna Skrzynecka dostała wyliczenie z ZUS-u. Jaka czeka ją emerytura?
Anna Wendzikowska na nieustających wakacjach? "Ciągle pani śpi w 'cudzym' łóżku"