Katarzyna Skrzynecka dostała wyliczenie z ZUS-u. Jaka czeka ją emerytura?
Emerytury oraz zarobki to bardzo delikatny temat. Niemal zawsze budzi kontrowersje. Zwłaszcza gdy wypowiadają się osoby z pierwszych stron gazet. Do grona gwiazd, które wypowiedziały się na temat przyszłych emerytur dołączyła Katarzyna Skrzynecka. Okazuje się, że aktorka może liczyć na głodową stawkę.
Artyści nie lubią rozmawiać o swoich zarobkach, za to o emeryturach chętnie opowiadają w mediach. Okazuje się, że chociaż mogą liczyć na ogromne gaże za występy, to ich emerytury nie należą do największych. Mimo wyższych zarobków, w przeszłości najczęściej płacili dużo niższe składki do ZUS-u. Efektem są niskie emerytury. Dawniej często pracowali na tzw. "umowach śmieciowych", z których składki emerytalne nie były odprowadzane.
"W wielu wypadkach wolne zawody, artyści, zawierają umowy o dzieło, które nie rodzą żadnego obowiązku ubezpieczenia społecznego" - wyjaśniała kilka lat temu prezes ZUS, Gertruda Uścińska w wywiadzie dla money.pl. "Jest tu zasada wzajemności, proporcjonalności, adekwatności. Jeśli płacimy mało do ZUS, to i świadczenie jest niskie" - dodaje prof. Uścińska.
Jednak, w przeciwieństwie do większości polskich emerytów, popularni gwiazdorzy mają o wiele lepsze możliwości pozyskania dodatkowego zarobku. Przede wszystkim mogą liczyć na odłożone pieniądze. Do tego dochodzą duże gaże za występy w serialach, reklamach czy za prowadzenie imprez. Nic dziwnego, że część z nich nie rezygnuje z pracy i nadal są obecni w show-biznesie.
Temat swojej przyszłej emerytury w rozmowie z Pudelkiem poruszyła również Katarzyna Skrzynecka. Aktorka otrzymała list z wyliczeniem ZUS-u. Prognoza przyszłej emerytury nie napawa jej entuzjazmem. Skrzynecka może liczyć bowiem na emeryturę w wysokości... 34 zł i 87 gr. "Jeżeli nasze państwowe zasoby nam tego nie zapewnią, to trzeba samemu o tym myśleć, żeby zadbać o siebie, o swoją rodzinę w przyszłości" - powiedziała w rozmowie z portalem Pudelek. Aktorka może jednak liczyć na inne źródła dochodów i na swoją przyszłość odkłada sama.
Niedawno polski aktor Andrzej Seweryn został poproszony o komentarz w tej delikatnej sprawie. "Wydaje mi się, że byłoby niestosowne, żebym ja, pracujący bardzo intensywnie od 55 lat, dzielił się z państwem moimi refleksjami na temat mojej emerytury, ponieważ to mogłoby być naprawdę bardzo źle rozumiane. Nie czuję się upoważniony przez samego siebie do publicznej debaty na ten temat" - Andrzej Seweryn wykręcił się od jednoznacznej oceny w rozmowie z Pudelkiem.
Aktor dodał jednak, że współczuje narzekającym na głodowe emerytury aktorom. "Bardzo jest mi przykro, jeżeli koleżanki i koledzy przeżywają takie sytuacje, które pani mi cytuje i jednocześnie jest mi wstyd, że w takim systemie mieli nieszczęście, jeśli chodzi o ten aspekt, pracować" - podkreślił aktor.