"Magda M.": Joanna Brodzik lubi przyglądać się swoim zmarszczkom
Joanna Brodzik, która pewne miejsce w historii polskiej telewizji zapewniła sobie m. in. jako Kasia z "Kasi i Tomka", Magda Miłowicz z "Magdy M." czy Małgosia Jantar z mazurskiej sagi "Nad rozlewiskiem", obchodzi w styczniu jubileusz 50. urodzin. "To minie, minie, kochaneczko" - zwykła mawiać jej babcia Jadwiga, ilekroć aktorka ulegała w życiu nadmiernej ekscytacji czymś bądź przesadnej rozpaczy. Dziś wie, że upływ czasu jest nieuchronny, co ma swoje dobre i złe strony.
Jest nie tylko aktorką, której pierwszą popularność ćwierć wieku temu przyniosła rola Renaty Grajewskiej w telenoweli "Klan", ale i kobietą renesansu - znawczynią dobrej kuchni, pisarką, działaczką charytatywną, trenerką psychologii, prywatnie mamą synów-bliźniaków, Janka i Franka, dziś już nastolatków.
Jakkolwiek nie patrzeć, Joannę Brodzik cechuje rzadko spotykany dystans do rzeczywistości i zgoda na bieg zdarzeń.
- To minie, minie, kochaneczko - zwykła mawiać moja babcia Jadwiga, ilekroć ulegałam nadmiernej ekscytacji czymś bądź przesadnej rozpaczy - opowiadała aktorka na łamach "Tiny".
- Po latach dotarło do mnie, jak ważne to były słowa i jak wielką życiową mądrość zawierało to proste pozornie stwierdzenie. Bo upływ czasu jest nieuchronny, co ma swoje dobre i złe strony - uważa.
Serialowa Magda Miłowicz żartuje, że wraz z nabywaniem życiowych doświadczeń wypracowała sobie własne sposoby na kolejne jubileusze:
- Przede wszystkim nie napinać się i nie rozpaczać, że "minęło już tyle lat", tylko cieszyć się tym, że możemy świętować, że jest co świętować. Wyłapywanie takich momentów z codzienności to już jest nasz skarb, nasza wygrana. A jeśli celebra połączona jest z imprezą - czy to rodzinną, czy zawodową - to nie przejmować się drobiazgami typu bluzka spalona żelazkiem czy ciasto z zakalcem. Otwartość wobec takich niespodziewanych zdarzeń sprawi, że nic nie zakłóci nam radosnego świętowania. Jubileusze skłaniają też do refleksji.
- Oczywiście, że będę celebrować swoją 50.! Nie mam z tym problemu. Lubię przyglądać się swoim zmarszczkom, których pojawia się coraz więcej, bo one mówią o tym, co przeszłam, co moje. "Uważaj na to, kim jesteś, bo kiedyś wyjdzie ci to na twarzy" - to znów słowa babci, powtarzane mi od dzieciństwa. Cały czas więc tego pilnuję i myślę, że patrząc w lustro, nie mam się czego wstydzić, a bilans życiowy wychodzi mi na plus - podkreśla gwiazda.
Od skończenia PWST w Warszawie w 1996 roku zdołała podbić miliony ludzkich serc swoimi aktorskimi wcieleniami - głównie jako niezapomniana Kasia z serialu "Kasia i Tomek", Magda Miłowicz z "Magdy M." i Małgosia z mazurskiej serii "Nad rozlewiskiem".
- Jak mówią - do trzech razy sztuka. Podejmując się kolejno trzech wyzwań, miałam świadomość, że każda z tych postaci może stanowić część mojej zawodowej tożsamości już na zawsze. I to, że tak się stało, poczytuję sobie za duży sukces. A fakt, że - poza innymi moimi rolami serialowymi, filmowymi i teatralnymi - właśnie te dostarczyły widzom emocji i wzruszeń tak silnych i dojmujących, że zapisały się w ich pamięci na lata, świadczy o tym, że aktorskie zadanie zostało dobrze wykonane - cieszy się Joanna Brodzik.
Na początku kariery Joanna Brodzik lubiła, żeby było o niej głośno. W 1998 roku podczas festiwalu filmowego w Cannes dała się zapamiętać wielu widzom i reporterom dzięki zdjęciom w samej koszuli. Polska aktorka przebiegła się po plaży, a później weszła do wody, nie mając na sobie nic innego.
W pierwszych filmach i serialach, w jakich występowała często grywała role wyrachowanych, odważnych i uwodzicielskich postaci. Pojawiała się też w dość śmiałych scenach.
Podczas rozmowy z "Galą" szczerze stwierdziła, że nie wstydzi się tego typu ról.
- Nie odcinam się od tamtej siebie, a skąd! Ogromnie się cieszę, że mogłam przeglądać się w oczach innych mężczyzn. Tak samo jak 10 lat później mogłam spełniać swoje ambicje zawodowe i odbierać kolejne nagrody, dostając zewsząd dowody o skuteczności swojego działania zawodowego. Ciało jest moim warsztatem - wyznała.
Gdyby mogła cofnąć czas, najpewniej znów zostałaby aktorką. Do egzaminów do szkoły aktorskiej podeszła na luzie, bo jako laureatka olimpiady z języka polskiego miała już zapewniony indeks na prawo na UW i psychologię na UJ. Swoją drogą potem, już jako aktorka, mogła poniekąd spełnić się w obu tych dziedzinach - zanim została serialową prawniczką w "Magdzie M.", przez kilkanaście tygodni praktykowała w jednej z kancelarii, z psychologią zaś miała (i ma) dużo do czynienia całkiem prywatnie - jako adeptka, a później absolwentka Szkoły Trenerów Trop, legitymująca się nawet dyplomem w tej dziedzinie. Aktorka uważa, że wszystkie te obszary w gruncie rzeczy rezonują ze sobą, a aktorstwo jest spinającą je uniwersalną klamrą.
Co stanowi życiowy napęd dla Joanny Brodzik?
- Zacytuję pisarkę Brene Brown i jej teorię o odwadze bycia wrażliwym: Słabość jest moją siłą, siła jest moją słabością. I, tradycyjnie już, moją babcię, która od zawsze mówiła mi: "Ty wszystko możesz, jeśli tylko chcesz". To moje życiowe drogowskazy - podkreśla aktorka.